Strony
"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."
"Malina" Ingeborg Bachmann
poniedziałek, 30 czerwca 2008
wspomnienia z dzieciństwa
niedziela, 29 czerwca 2008
„Butelki zwrotne”

piątek, 20 czerwca 2008
Bułat Okudżawa
Ach, panie, panowie,
Co było, to było,
Wracając dziś z teatru nuciłam sobie ten refren. Słowa Agnieszki Osieckiej do muzyki Bułata Okudżawy. Byłam na urokliwym spektaklu, a raczej koncercie zatytułowanym po prostu "Okudżawa - najpiękniejsze piosenki". Spektakl powstał w tarnowskim Teatrze im. L. Solskiego i w dniu dzisiejszym gościł na deskach teatru w moim mieście. Koncert króciutki, nieco ponad godzinę, ale bardzo przyjemny i nastrojowy. Zaledwie 17 utworów Bułata Okudżawy zaśpiewanych przez trójkę aktorów. Aby łatwiej było usłyszeć Okudżawę, pieśni były wykonywane w języku polskim. Jedynie ostatnia „Modlitwa” zaśpiewana została w języku rosyjskim. Pieśni Okudżawy, znane mi, ale nieszczególnie zbyt często słuchane, co raz poruszały moją wrażliwość. Duszoszczipatielnyj nastrój był, a owszem. Bo jak się słucha o papierowym żołnierzyku, odważnym i zawziętym, który zginął w ogniu, to jak się nie zadumać. Albo, jak się nie uśmiechnąć, kiedy się śpiewa o Wańce, który porzucił swą Marusię dla innej pani, z którą szalał co noc. Oprócz nastroju była i tęsknota, bo w pieśniach Okudżawy tęsknota jest między wszystkimi wierszami. Tęsknotę się czuję w każdej nucie i w każdym słowie. Za czym? chyba za lepszym, piękniejszym życiem. Każdy z nas tęskni, choć nie zawsze o tym mówimy, nie zawsze się przyznajemy... O jeszcze jednym powinnam napisać. W trakcie pieśni, której refren przytoczyłam na wstępie, miałam olbrzymią ochotę wychylić kielicha z jakimś diabelskim trunkiem. Może to sprawa duchoty w teatrze, a może po prostu te pieśni mają tą nieopisaną moc, która szepce człowiekowi, co przy tęsknocie przynosi ukojenie. Tak wiem, wiem, złudne ukojenie... No ale ja przecież nie lubię mocnych trunków. Tym bardziej jestem zaskoczona tym nagłym westchnieniem...
Ach panie, panowie - Krystyna Sienkiewicz i Piotr Fronczewski
Ten utwór pochodzi ze sztuki słowno -muzycznej "Apetyt na czereśnie". Teksty piosenek napisała Agnieszka Osiecka. Tę finałową piosenkę na życzenie Osieckiej dopisał jej przyjaciel - Bułat Okudżawa.
niedziela, 15 czerwca 2008
"W stronę morza"

sobota, 14 czerwca 2008
"Los utracony" - Imre Kertesz

A oto jego słowa:
„Mógłbym przysiąc: z nikim obcym podczas tej drogi nie rozmawiałem. A jednak od tego czasu datują się moje dokładniejsze wiadomości. Tam naprzeciwko palą się w tej chwili nasi współtowarzysze z pociągu, wszyscy ci, którzy wprosili się na samochód, dalej ci, którzy ze względu na wiek lub inne przyczyny okazali się według lekarza nieprzydatni do pracy, oraz dzieciaki, a wraz z nimi obecne lub przyszłe matki, po których już to widać. Ze stacji oni też pojechali do kąpieli. Im też powiedziano o wieszakach, o numerach, o tym, jak się mają zachowywać w łaźni, tak jak nam. Tam również byli fryzjerzy, jak mówiono, i też dostali mydło do rąk. Potem weszli do łaźni, gdzie są takie same rury i prysznice: tyle że puszczają z nich na ludzi nie wodę, lecz gaz. Wszystko to dotarło do mojej świadomości niejednoznacznie, raczej po trosze, wciąż uzupełniając się o nowe szczegóły, przecząc jednym, potwierdzając inne.”
W 2005 roku powstał film na podstawie książki "Los utracony", do którego scenariusz napisał sam Kertesz. Pomimo wszystko chcę kiedyś zobaczyć ten film.
piątek, 13 czerwca 2008
Pokaz Filmów Niezależnych „KINO MŁODYCH”
"Marta" w reżyserii Adama Uryniaka. Ciepła historia o

Więcej o tym filmie na tej stronie.
sobota, 7 czerwca 2008
psychiatryk
Od kilku dni chodzi za mną piosenka „Downtown” w oryginale wykonana przez Petulę Clark w 1964 r. Piosenka, którą bardzo polubiłam po obejrzeniu filmu „Przerwana lekcja muzyki”. Nucę tą piosenkę i nucę. Jest ona, pomimo prostej i niby banalnej melodii, bardzo wdzięcznym utworem. (Ale, o zgrozo! Chyba została wykorzystana w jakiejś reklamie, nie pamiętam, czego.)
Słuchając tej piosenki, przypominają mi się filmy, których akcja toczy się w szpitalu psychiatrycznym:
„Lot nad kukułczym gniazdem” – rewelacyjny film Milosa Formana i słynna kreacja Jacka Nicholsona. Film oparty na książce Kena Keseya z roku 1962. Zdobył Oscary dla najlepszego aktora (Jack Nicholson), najlepszej aktorki (Louise Fletcher), za reżyserię (Milos Forman), a także dla najlepszego filmu i najlepszej adaptacji filmowej. Randle Patrick McMurphy, złodziejaszek, szuler i huligan, chcąc uniknąć więzienia udaje wariata, tym samym idąc do zakładu psychiatrycznego zamiast do celi. Jednak powoli przekonuje się, że szpital wcale nie jest bezpiecznym azylem. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym jawi mu się jako dobry żart – do chwili, kiedy się dowiaduje, że nie odzyska wolności, dopóki nie uznają go za "wyleczonego". Decyzja należy rządzącej oddziałem despotycznej siostry Ratched.
„Przerwana lekcji muzyki” - film o wrażliwej, młodej dziewczynie (Winona Ryder), która trafia do szpitala psychiatrycznego i przechodzi tam prawdziwą szkołą życia. Tłem filmu jest Ameryka końca lat 60. Film oparty na faktach. Ekranizacja powieści Susanny Kaysen.
„Przebudzenie” – to oparta na autentycznych wydarzeniach poruszająca opowieść o lekarzu, który na zawsze zmienił życie swych pacjentów. W rolach głównych wystąpił nominowany do Oscara Robert De Niro i Robin Williams. Film na podstawie książki nowojorskiego neurologa, Oliviera Sacksa, w której opisał on swoje doświadczenia z niecodziennej praktyki.
„K-PAX” – historia mężczyzny, który utrzymuje, że pochodzi z planety K-PAX i pojawił się na Ziemi w celach badawczych, a wizyta w szpitalu psychiatrycznym pozwoli mu lepiej poznać ludzi. W roli Prota magnetyczny Kevin Spacey. Film oparty na powieści Gene Brewera.
Epizod z szpitalem psychiatrycznym pojawia się też w filmie „12 małp”.
Tak na szybko przypomniały mi się te oto filmy. Temat zakładów psychiatrycznych i pacjentów takich ośrodków daje duże pole do popisu pisarzom i reżyserom. Można stworzyć postaci o naturze wielce skomplikowanej. Nie mogę sobie przypomnieć polskich filmów i powieści, w których pojawiałby się szpital psychiatryczny. Oprócz J. Pilcha i jego „Pod mocnym aniołem”. Jeśli pamiętacie jakieś, to proszę o pomoc.
piątek, 6 czerwca 2008
urlop
wtorek, 3 czerwca 2008
"Tańcz, tańcz, tańcz" - Haruki Murakami

Ta opowieść, o dość krótkim przecież, okresie z życia narratora, jest pełna wielu fascynujących przeżyć. Kolejne osoby pojawiające się w jego życiu nie są przypadkowe. Każdy ma swoje zadanie do wypełnienia. Kiki, Yumiyoshi, Yuki, Gotanda – to tylko kilka z postaci, które wplątują się w życie narratora – trzydziestoczteroletniego bohatera, dziennikarza piszącego na zlecenie.
Ponieważ podczas lektury udało mi się zanotować kilka krótkich myśli i cytatów z książki, zamiast rozpisywać się i zachwycać nad „Tańcz...”, wrzucę tu swoje notatki. Są może chaotyczne, pozbawione sensu, ale dla mnie ważne:
- Od pierwszych stron książki czuję, jak Murakami wciąga mnie w swój tajemniczy świat.
- Około 100 str. – zaczynam się bać. (Opowieść Yumiyoshi o tym, co ją spotkało na 16 piętrze hotelu Dolphin, czytam z lekkim dreszczykiem, przebiegającym co chwilę. brrrrr)
- Zwierzenia bezimiennego bohatera „Tańcz...” w pokoju Człowieka-Owcy, odzwierciedlają stan, który mnie często dopada:
„Patrząc na cień na ścianie, w półmroku opowiedziałem mu o swojej sytuacji. Po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu otworzyłem się przed kimś i szczerze mówiłem o sobie. Poświęciłem na to dużo czasu, jakbym po troszeczku topił lód. O tym, jak jakoś się utrzymuję. O tym, że mimo to do niczego nie mogę dojść. I nie mogąc do niczego dojść, starzeję się. O tym, że nie umiem już nikogo z całego serca pokochać. Że nie czuję już takiego drżenia serca. Że nie wiem, na czym mi zależy. Staram się jak mogę, robiąc swoje, ale to się na nic nie zdaje. Mam wrażenie, że moje ciało jest twardsze. Że organizm po trochu sztywnieje, twardnieje od środka. Boję się tego. Zdaje mi się, że coś mnie łączy jedynie z tym miejscem. Zacząłem czuć, że jestem jego częścią. Nie wiem, co to za miejsce, ale instynktownie tak czuję. Że jestem jego częścią.”
- Mój świat, jak świat bohatera, jest gdzieś obok mnie. Jak na razie nie znalazłam drzwi do tego świata, ale wiem, że gdzieś są.
- Ojciec Yuki – 13 letniej dziewczynki, nazywa się Hiraku Makimura i też jest pisarzem. Czyż ten zabieg autora nie jest przewrotny i autoironiczny? ;-)
- Dlaczego bohaterowie pojawiający się na kartach powieści znają imię i nazwisko głównego bohatera, a my – czytelnicy, nie znamy!?
„Wszystko zrobię jutro, pomyślałem. Pomyśl jutro o tym, o czym możesz pomyśleć jutro.”
- Świat realny przeplata się ze światem wyobraźni i oba są równoległe, oba są współistniejące.
„Zdaje się, że każdy człowiek ma jakby swój szczyt, choć to dość dziwne sformułowanie. Kiedy go osiągnie, potem, może już tylko schodzić. Nie ma na to rady. I nikt nie wie, gdzie jest jego szczyt”
„Każda śmierć ma jakąś przyczynę. Nawet jeżeli wydaje się prosta, taka nie jest. Jak korzeń. Nad ziemię wystaje tylko odrobina rośliny, lecz gdy się za nią pociągnie, wyłazi długi korzeń. Ludzka świadomość kryje się w głębokiej ciemności. Jest zawikłana, skomplikowana... ma za dużo fragmentów, których nie da się zanalizować.”
„Jeżeli się wytęży słuch, słychać głos pragnień. Jeżeli się wytęży wzrok, można je zobaczyć”
- Zastanawiam się nad eskapizmem, czy to nie jest stan chorobowy. Na granicy schizofrenii?
(eskapizm – oderwanie od rzeczywistości, ucieczka i skłonność do ucieczki od rzeczywistości w świat iluzji, wyobrażeń, intelektu czy złudzeń psychicznych)
Nie będę recenzować tej książki, nie czuję się do tego stworzona. Czuję natomiast olbrzymie wrażenie, jakie na mnie wywarł Haruki Murakami. Znów poczułam ten cudowny stan literackiego podniecenia.
alergia
