„Życie szczura jest krótkie i bolesne, bolesne, ale szybko się kończy, a jednak kiedy trwa, wydaje się długie.” Te słowa chyba najbardziej utkwiły mi w głowie, kiedy po lekturze „Firmina” Sama Savage usiadłam i zastanawiałam się, co o książce napisać.
D
„Nie musisz wierzyć w opowieści, by je kochać. Ja kocham wszystkie opowieści. Kocham rozwijanie się akcji od początku, przez środek, do zakończenia. Kocham powolne gromadzenie znaczeń, mgliste krajobrazy wyobraźni, labiryntowe spacery, zalesione zbocza, lustrzane stawy, tragiczne zwroty i komiczne potknięcia.”
Jest obserwatorem, nie gorszym od niejednego człowieka:
„Życie jest krótkie, niemniej można nauczyć się kilku rzeczy, zanim się wykituje. Jedną z tych rzeczy, które zaobserwowałem, jest przyciąganie się przeciwności. Wielka miłość staje się wielką nienawiścią, cichy pokój obraca się w hałaśliwą wojnę, okropna nuda rodzi wielkie podniecenie.”
Ale jego życie jest życiem szczura. Niezrozumienie i samotność są jego przeznaczeniem. W tym samotnym życiu doznaje odrobiny radości i szaleństwa.
„Myślę, że jak jesteś samotny, to odrobina wariactwa pomaga, dopóki z tym nie przesadzisz.”
To krótka charakterystyka Firmina. Ale i nas, ludzi! Pasjonatów literatury, odnajdujących w zapisanych stornach milionów powieści sens życia, jego piękno i jego brzydotę.
„Firmin” jest powiastką symboliczną. Z pozoru lekką, z zabawnym bohaterem, będącym jednocześnie narratorem tej opowieści. Pod płaszczykiem tej lekkości kryją się uniwersalne prawdy o człowieku. Zresztą uczynienie szczura bohaterem książki ma swój rodowód w gatunku literackim znanym nam wszystkim. To bajka! Pamiętamy bajki Ezopowe zaszczepione na grunt polski przez Ignacego Krasickiego. Zadaniem bajki jest wskazywanie uniwersalnych prawd moralnych i „Firmin” idealnie wykorzystuje cechy tego gatunku. Choć oczywiście różni się od bajek znanych nam z lekcji języka polskiego w szkole podstawowej.
W zasadzie „Firmin” to bajka dla ludzi dorosłych, którym nie obce są rozważania o sensie życia i o jego naturze. Pomimo prostej fabuły i lekkiego pióra Sam Savage stworzył opowieść sięgającą istoty człowieczeństwa. To stwierdzenie może wydać się Wam grubo przesadzone, ale idę o zakład, że ten, kto uważnie przeczyta tą książkę, przyzna mi rację. Mimo naiwności i banalnej treści ta mała książeczka niesie z sobą ważne przesłanie. Biorąc do ręki „Firmina” dziwiłam się rekomendacji napisanej przez Olgę Tokarczuk, która została wydrukowana na okładce. Ale po skończonej lekturze rozumiem jej słowa i przyznaję jej rację.