"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

wtorek, 22 kwietnia 2008

"Control"

Wczoraj mój mąż mnie zaskoczył, kupił bilety do kina na film pt. "Control". Postawił mnie przed faktem dokonanym, więc poszliśmy wieczorem do kina. Nigdy nie słuchałam zespołu Joy Division, nie byłam też fanką innych brytyjskich zespołów z przełomu lat 70. i 80. Znam trochę utworów z tej sceny muzycznej, ale tylko i wyłącznie z radia. Wiadomo, jak puszczają wciąż te same kawałki, to się człowiek osłucha, no i zostaje w pamięci wiele melodii. A że nigdy nie słuchałam i nie słucham żadnych komercyjnych stacji radiowych, tym bardziej mam możliwość słuchać - będę nieskromna - dobrej muzyki.
Sławny utwór "Love Will Tear Us Apart" był mi znany, ale chyba wstyd się przyznać, że nie widzialam czyja to piosenka.
Film opowiada o życiu i śmierci Iana Curtisa, wokalisty Joy Division. O smutnym życiu człowieka, który według mnie, zbyt szybko wkroczył w dorosłość. Był rozdarty pomiędzy życiem rodzinnym (żona i córeczka), inną kobietą, rosnącą sławą i muzyką. Stracił kontrolę nad samym sobą, nie wytrzymał ciężaru rzeczywistości, w wieku 23 lat popełnił samobójstwo.
Historia Iana Curtisa jest opowiedziana bez zbędnych środków, którymi karmi się nas w kinie amerykańskim. Jest prostą, czystą i spokojną opowieścią; nawet fakt, że jest to film czarno-biały ma olbrzymie znaczenie. Mnie film wzruszył.
Już od dawna zdaję sobie sprawę, jak wielu ludzi przeżywa ten tragiczny ból egzystencjalny. Ta nadwrażliwośc bywa przekleństwem.
A tak chciałoby się mieć kontrolę nad życiem...

2 komentarze:

  1. Tylko czy ta kontrola to jest tak naprawdę coś dobrego?
    Może i dobrze że nie zawsze wszystko mamy w życiu poukładane.
    O filmie tym nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Judytto, myslę, że warto zobaczyć ten film. Choć życie Iana Curtisa nie odbiega od pewnego wzorca, który daje się zauważyć u większości artystów - buntowników,i kończy się samobójczą śmiercią, warto co jakiś czas przypominać sobie o tych ludziach. Idol ma to do siebie, że oddziaływuje na swoich fanów, jak przekleństwo, choć nie zawsze tego chcielibyśmy. Wyrywa się w duszy wrażliwych ludzi. Moglibyśmy wymienić wielu takich, z branży muzycznej, filmowej, czy nawet ze świata literatury. Ja o nich chcę pamiętać.
    Co do kontroli: faktycznie, pewnien nieporządek w życiu jest również potrzebny. Dzięki niemu myślimy, zastanawiamy się i rozwijamy się. Bynajmniej ja.

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.