"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

czwartek, 19 lipca 2012

"Zakład pracy chronionej" - Barbara Janas-Dudek

***
wziąłeś ją jak pierwszą z brzegu
jedyną na świecie obracałeś w palcach
lepiłeś tkanki kości piersi na swoje podobieństwo
poszła po śladach za dużych na jej stopy
zamieszkała daleko odnajdując wszystko
poza 


Czystej Formy nie można ogarnąć jednym zdaniem. Witkacy wprowadzając do języka krytyki artystycznej to pojęcie uczynił olbrzymią przysługę artystom, których sztukę trudno jednoznacznie zdefiniować i wbić w sztywne ramy konkretnych trendów, mód i stylów. Czysta Forma Witkacego dotyczy zbioru elementów sztuki, które na pozór są pozbawione porządku i logiki, ale poprzez swoją konstrukcję, położenie i wartość tworzą z dzieła sztuki jednolity i skończony twór. Ten twór wyróżnia się spośród innych oryginalnością, nietypowością, niekiedy obrazoburczością, szokowaniem, groteskowością. W szaleństwie jest metoda, pozwolę sobie przytoczyć słowa znanego dramatopisarza. W  artystycznych wizjach, które na pierwszy rzut oka pozbawione są sensu, również jest metoda. Maniera artystyczna niekoniecznie musi być prosta i zrozumiała. Ważniejsze jest wrażenie, odczucie i emocje, jakie wywołuje. Należy drążyć temat, wyolbrzymiać, spłaszczać, rozciągać i odwracać na lewą stronę, pruć proste szwy motywów i tworzyć czarodziejskie kształty. Oto sposób, aby dotknąć witkiewiczowskiej Czystej Formy. Choćby nawet miała ona niedoskonały kształt i Witkacy mógłby wytknąć, że treść powinna być bardziej zniekształcona.

Ja, na tyle, na ile ogarnęłam swoim nieco tępym umysłem, teorię Witkacego, dziś oto znalazłam ją w postaci książki poetyckiej Barbary Janas-Dudek „Zakład pracy chronionej”.  Śmiem twierdzić, że Czysta Forma Witkacego została tu świadomie, bądź nieświadomie, odświeżona i przypomniana. Albo też wynikła samoistnie, poza kontrolą, i w ten oto sposób objawiła się w dziele Barbary Janas-Dudek.

„Zakład pracy chronionej” to przedziwny tomik poetycki. Monodram i Wiersze, z których składa się książka, stanowią jedną całość. Właściwie mamy tu do czynienia z treścią, którą poetka, jakby eksperymentując, raz ubiera w kostium dramatu, raz w formę wiersza. Obie formy odczytania treści budują spójną całość, choć mogą być odrębnymi bytami.  Autorka eksperymentuje z formą i ten zabieg dodaje przekazowi dodatkowy wymiar artystyczny. Pracując nad formą, dba jednak o treść i tu prawdopodobnie, jak wyżej wspomniałam, Witkacy zarzuciłby jej zbytnią skrupulatność. Z pewnością treść i przekaz wywołują stan podobny do wybudzenia się z dziwnego snu. Bo treść Monodramu a także Wierszy jest dość przejmująca, momentami bolesna i przygnębiająca. 

Jakim to tematem zajęła się poetka?  Powiedzieć, że życiem, kobiecością, macierzyństwem, to zdecydowanie mało. To płytkie ujęcie refleksji, która powoduje, że odbiór „Zakładu pracy chronionej” staje się trudnym zadaniem.  Barbara Janas-Dudek te tematy obsesyjnie odziera ze schematów, którymi obrosły. Obsesyjnie wnika we wspomnienia z dzieciństwa, usiłując obnażyć kobiecą intymność, przekazać tajemnice skrywane na dnie serca. Prawdę mówiąc przy lekturze „Zakładu pracy chronionej” towarzyszyło mi odczucie, że oto trzymam w rękach prywatne zapiski, osobisty pamiętnik pełen bolesnych wyznań. Zdawało mi się, że wiersze Barbary Janas-Dudek spowija atmosfera grozy, jakiejś osobistej tragedii (śmierci). Wyczułam tu nuty żalu, pretensji, rozliczania się z przeszłością. Dostrzegłam  też silną osobowość kobiety, która z pokorą przyjmuje role, jakie rozpisuje jej w czasie Stwórca.  Intrygujący tytuł tomiku to dla mnie celna metafora kobiecego życia. W odważnych, a także brutalnie obdartych z popkulturowego lukru, tytułach czterech scen Monodramu, znajduję trafną ironię podszytą głębokim smutkiem. Montaż, półprodukt, kontrola jakości, wyrób gotowy – takimi oto terminami, absolutnie nieludzkimi, nazywa autorka elementy życia kobiety.  To oczywiście moja subiektywna interpretacja i mogę się mylić. 

Tomik Barbary Janas-Dudek to poniekąd rozliczenie z ułomnościami, których żadna telewizja nie pokaże, nawet porą nocną. Dlatego ta książka nie jest skierowana do szerokiego grona odbiorców, bo najzwyczajniej w świecie nie trafi w ich gusta.  „Zakład pracy chronionej” to także dwuznaczna przestroga dla mężczyzn, którym się wydaje, że kobieta to takie delikatne stworzonko.
„niech cię nie zmyli jej dziewczęca niewinność. (…) niech cię nie zmyli czystość jej słów. czyste są okna mordercy i równo upięte firanki, co pięść.”

Istotnym elementem budującym nastrój „Zakładu pracy chronionej” są ilustracje Macieja Woltmana. Jakżeby inaczej, fantazje o kobiecości! Ale nie są to portrety rodem z Photoshopa, tylko obrazy o zgoła odmiennej estetyce, obrazy tej ciemniejszej strony kobiecej duszy.




2 komentarze:

  1. Hmm, fanką Witkacego nie byłam i sądzę, że w poetyckiej formie jego teoria też mnie nie przekona :)

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.