"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

piątek, 5 kwietnia 2013

poezja: "Plusk" - Katarzyna Bolec

„Przeszłość -  jest to dziś,
tylko cokolwiek dalej”
C. K. Norwid



Kupiłam 38 numer Nowej Okolicy Poetów. Do czasopisma dołączono dwa tomiki wierszy. Dziś napiszę o „Plusku” Katarzyny Bolec.  Ostatnio proza do mnie nie przemawia. Czytam, i nic szczególnego i wartego zapamiętania nie czuję. Albo odwrotnie: czuję wtórność, banał, tanie chwyty, które może są atrakcyjne dla innych, ale mnie w ogóle nie podniecają.  Czuję, że to czas na wiersze.

Ona wspomina przeszłość. Wspomina chyba dobre i niewinne dzieciństwo. Wspomina zimy i sanki. Mówi, że dawniej nie rozróżniała Anglii od Ameryki. Wydaje jej się, że też jest Odyseuszem. W jej słowach – „Tęsknota to choroba, o wiele bardziej niebezpieczna niż choroby morskie.” – odnajduję siebie. Chyba  ma słabość do oceanu, morza, do wody w każdej postaci (patrz: tytuł tomiku). I jest bezpańska, tak mówi. A ja znów widzę siebie.  Nie bawi się w ckliwą poezję miłosną, nie zachwyca śpiewem ptaszków, ani pięknem przyrody. Przemawia przez nią dojrzałość. Jest młodsza ode mnie o cztery lata, ale czytając jej wiersze czuję się jak dziecko, które wciąż błądzi. Brak mi tej pokory, brak mądrej refleksji, brak mi łaski, którą ona ma.  Tak jak ja lubi koty. Tak jak ja oglądała w dzieciństwie Muppety. Wie, że „zostaną po nas tylko ciemne morza”  i żeby zobaczyć koniec świata należy przyłożyć oko do przerębli. Jej „serce zamarzło sto dni przed maturą”, wtedy, gdy pisało się „wypracowania o nicości”„O naszym być albo nie być decydują przefiltrowane wiązki światła” – skąd ona wiedziała, że czuję podobnie? Ona jest poetką, a ja?

***
Jestem bezpańska
Jestem całkowicie bezpańska
Nie należę do żadnych obrazów
Muzyki i słów
Kultury zależnej
I niezależnej.
Jestem bezpańska
Jestem całkowicie bezpańska
Chłopcy z bilbordów nie oglądają się za mną
Przyswajam obcą składnię
Geometrię języka
Jak pies
wyjący nieidiomatycznie do księżyca.


Almost Blue

O piątej po południu obudził mnie szum morza
Syreny w okularach Ray Ban opalały się na plaży
Szłam tropem kostek lodu rozrzuconych w przedpokoju
w pokoju brat właśnie dezerterował z egzaminu z pianina
próbowałam go namówić aby zmienił zdanie,
ale był zajęty robieniem szalupy ze swojej marynarki
ulicami płynęły syreny i dziewczyny z portów
marynarze uśmiechali się znacząco
piwo dalej płynęło kuflami
tamto popołudnie rozlało się
i nigdzie ale to nigdzie
śladu wyspy szczęśliwej

1 komentarz:

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.