"Będę tu czekać w bezruchu
Aż świat się zmieni
Aż zapomnisz o mnie i zatęsknisz na nowo
Kiedy wody zabraknie na Ziemi..."
"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."
"Malina" Ingeborg Bachmann
To, że Michel Houellebecq jest znakomitym pisarzem nie ulega żadnej wątpliwości. „Cząstkami elementarnymi” mną wstrząsnął. Musiało upłynąć kilka lat i znów sięgnęłam po jego powieść. Nie, żebym nie chciała, ale nie trafiły mi wcześniej w ręce. Ostatnio padło na powieść nagrodzoną Nagrodą Goncourtów w 2010 r. – „Mapę i terytorium”. Przeczytałam, usiadłam i zamilkłam. Jakże brakowało mi tego smaku. Powieści, która nie jest zwykłą rozrywką, ale duchową ucztą. Bo Houellebecq pisze wciąż o kondycji człowieka, o jego miejscu w świecie, o alienacji, o potrzebie rozwoju. Właściwie powinnam napisać tylko jedno: Houellebecq pisze o życiu i śmierci. Jego specyficzny dystans do życia i bezpardonowe podejście do człowieka jest bliski mojemu światopoglądowi. Człowiek według Houellebecqa to dość mizerne stworzenie. Stara się coś osiągnąć, oddaje się pasjom i żądzom, aż nadchodzi moment całkowitego poddania się i uległości. To nie pokora wobec życia, ale zjednoczenie się z nim i wyzbycie się złudzeń. Że życie jest krótkie, że żadne pieniądze nie uczynią człowieka szczęśliwym, że najważniejszą rzeczą w życiu każdego człowieka jest akceptacja losu i niemoc jego zmiany. Tak, to dość pesymistyczne, ale coś w tym jest.