"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

niedziela, 15 stycznia 2012

"My" - Eugeniusz Zamiatin

"Tysiąc lat temu wasi bohaterscy przodkowie ustanowili władzę Państwa Jedynego za całym globie ziemskim. Przed wami jeszcze chlubniejsze zadanie: szklanym, elektrycznym, płomiennym Integralem scałkować nieskończone równanie wszechświata. Przed wami zadanie jeszcze chlubniejsze: narzucić dobroczynne jarzmo rozumu nieznanym istotom z obcych planet – być może pozostającym jeszcze w dzikim stanie wolności. Jeżeli nie zdołają pojąć, że przynosimy im matematycznie bezbłędne szczęście, obowiązkiem naszym będzie zmusić je do szczęścia."

„Nasi bogowie są tu, na ziemi, wśród nas – w Urzędzie, w kuchni, w pracowni, w klozecie; bogowie stali się jak my: ergo – my staliśmy się jak bogowie. I do was, moi nieznani planetarni czytelnicy, i do was także dotrzemy, aby uczynić wasze życie równie precyzyjnym i bosko rozumnym jak nasze…”

Wyobraźmy sobie świat urządzony według matematycznej precyzji, każdy element życia jest wpisany w odpowiednie równanie. Wszystko działa bez zakłóceń, społeczeństwo funkcjonuje jak jeden wielki organizm. Oddycha w tym samym rytmie, pożywia się o tej samej godzinie, z dokładnością co do minuty kładzie się spać. Sposób życia człowieka jest z góry zaplanowany, ograniczona wolność osobista ma zbawienny wpływ na jego psychikę. Człowiek jest elementem systemu, wiernym obywatelem Państwa Jedynego, które kocha i szanuje. To, co znajduje się poza Zielonym Murem, to straszna, pełna chaosu i różnych zagrożeń przyroda. Dlatego ludzi izoluje się od niej. Dlatego miasto zbudowane jest ze szkła, sterylnego budulca umożliwiającego panowanie nad wszelkim porządkiem.
Nie, ja tu nie ironizuję. Ja tu wprowadzam was w świat wymyślony przez Eugeniusza Zamiatina w jego fantastycznej książce „My”.


Przede wszystkim muszę powiedzieć, że jest mi niezmiernie smutno, że zapomina się o takich ludziach jak autor „My”. Kto dziś zna jego nazwisko? Dlaczego przy omawianiu i wspominaniu najbardziej znanych literackich antyutopii George’a Orwella czy Aldousa Huxleya, nie wspomina się o Eugeniuszu Zamiatinie. Jego powieść „My” została napisana w 1920 roku, a więc o wiele wiele wcześniej. I to najprawdopodobniej na niej wzorowali się późniejsi pisarze. Zresztą życie nie rozpieszczało ani Zamiatina (1884-1937), ani jego książki. W czasie studiów związał się z rewolucjonistami, za działalność konspiracyjną był w latach 1911-1913 więziony przez carską policję. W 1931 roku wyemigrował do Paryża. „My” w byłym ZSRR została opublikowana dopiero w 1988 r., a w Polsce oficjalna publikacja miała miejsce rok później.

„My” to znakomita powieść, którą czyta się jednym tchem. Przewrotnością tej książki jest ukryta kpina z przedstawionej alternatywnej wersji przyszłości. Choć może ta alternatywa to wyłącznie moje subiektywne spostrzeżenie. Może właśnie ku temu zmierzamy, jako cywilizacja…

Świat przedstawiony w „My” wydaje się na pierwszy rzut oka światem idealnie uporządkowanym, bez niezadowolenia społecznego, bez buntów, bez sprzeciwów. ∆-503 (czytaj: Delta-503), główny bohater, a zarazem narrator opowieści, jest trzydziestodwuletnim mężczyzną, konstruktorem Integralu – statku kosmicznego, który ma podbić wszechświat. Prowadzi on pamiętnik, który my czytamy. Jest człowiekiem niezmiernie zadowolonym z matematycznego porządku życia. Świat, w którym żyje wydaje mu się najlepszym z najlepszych. Świat starożytny, który często wspomina, jest dla niego niezrozumiałym, pozbawionym jasnych zasad, pełnym niebezpiecznych swobód obywatelskich i co najważniejsze wręcz śmiesznym. Tu należy zaznaczyć, że miano czasów starożytnych dotyczy czasów, w których my żyjemy, dotyczy mi. in. XX wieku!

W tej antyutopii świat wygląda zgoła inaczej. Sny są objawem choroby psychicznej, nie istnieje żadna więź rodzinna, dzieci są własnością wspólną. Każdemu dorosłemu obywatelowi Państwa Jedynego, którego imię zastąpiono numerem, przysługują godziny, w których można się spotkać z płcią przeciwną w wiadomych celach. Żyjący w szklanych domach mieszkańcy natenczas mogą spuścić zasłony. Jeśli już mowa o sferze intymnej, to każdy może się zapisać na każdego. ∆-503 funkcjonuje w towarzyskim trójkącie. Spotyka się z miłą O-90, a także z intrygującą go I-330. To I-330 stanie się kobietą, która zakłóci spokojny żywot konstruktora Integralu. Jest jeszcze trzecia kobieta Ю, kontrolerka i „opiekunka”.

W przeciwieństwie do orwellowskiej wizji świata totalitarnego, świat Zamiatina, przynajmniej początkowo wydaje się światem idealnym, czystym, bez widocznych ciemiężców i jakichkolwiek przymusów. Ograniczona wolność człowieka ma przecież na niego zbawienny wpływ, pozwala mu funkcjonować bez niepotrzebnych i komplikujących życie wyborów. Nie ma tu mowy o ucisku, choć wolność osobista podlega ciągłemu nadzorowi. Nie przypomina to jednak inwigilacji rodem z totalitarnych reżimów. Różnica między Orwellem a Zamiatinem wydaje się mocna. U Orwella czuło się odrazę i niechęć wobec panującego systemu, zniewolenie Winstona Smitha było aż nadto widoczne. U Zamiatina ∆-503 jest człowiekiem na swój sposób szczęśliwym. Oczywiście do czasu…

Gdy dzieje się coś niezgodnego z panujący porządkiem, ∆-503 wie, że ważne jest, aby uchwycić się czegoś jasnego i matematycznie logicznego, wystarczy poszukać cyfr, choćby spojrzeć na zegar. Widoczna godzina 11:45 działa uspokajająco, nawet mgła przestaje być straszna. Koszmarem prześladującym ∆-503 jest √-1. Obowiązujący Dekalog Godzinny wyznacza rytm dnia i gdyby go nie było, ∆-503 czułby się dziwnie rozkojarzony. Jeśli obywatel Państwa Jedynego poczuje się nieswojo, gdy lekarze stwierdzą pojawienie się duszy, rozwiązaniem jest amputacja wyobraźni.

W języku Zamiatina ukryty jest jakiś fascynujący i metafizyczny element, zaryzykowałabym stwierdzenie, że to pierwiastek poezji, cząstka niepasująca do tej matematycznej, prostolinijnej rzeczywistości świata, w którym żyje ∆-503. Urwane zdania, przypominające mowę potoczną, częste równoważniki zdań, ubogi w środki stylistyczne styl, który odzwierciedla zasób słownictwa i poziom wiedzy ∆-503. Te elementy języka wyznaczają oryginalność powieści Zamiatina. Język to narzędzie, którym Zamiatin zbudował świat odległej przyszłości. Ten język jest równie zadziwiający, jak świat matematycznego porządku.

Co ciekawe, Zamiatin skupił się na człowieku i jego stanie psychicznym. Nie ma tu relacji człowiek – system. Jest relacja człowiek i jego utajona dusza. Rozterki ∆-503 nie dotyczą walki z systemem, ale z własnym ja. ∆-503, wplątując się w związek z I-330, zaczyna zauważać możliwości, które do tej pory zupełnie go nie interesowały. Jego wygodne życie zostało nagle brutalnie przerwane. Nie radzi on sobie z kobietami, czuje się jak w matni. Zarówno kobieca i ciepła O-90, jak i wyrachowana i tajemnicza I-330 mają na niego olbrzymi wpływ. Nie trudno zauważyć, że Zamiatin powierzył ważne zadanie kobietom: obdarzył je siłą sprawczą, są zarówno ostoją spokoju, ale i źródłem kłopotów.

Każdy system posiada jednak jakąś lukę, jakąś nienamacalną, nieobliczalną anomalię, która odpowiednio wykorzystana może spowodować lawinę nieprzewidzianych zdarzeń. Wszystko jest wszak skończone, „nieskończoność nie istnieje”. ∆-503 wie, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest to, co proste i logiczne. Logika jest zbawienna. Szaleństwo trzeba zniszczyć, szaleństwo rodzi się w głowie, a tam przecież jest źródło wyobraźni.

„Nie wasza to jednak wina – jesteście chorzy. Imię tej choroby: wyobraźnia.
To robak, który wyżera czarne zmarszczki na czole. To gorączka, która pędzi was coraz dalej – chociażby owo „dalej” zaczynało się tam, gdzie kończy się szczęście. To ostatnia barykada na drodze do szczęścia.
Cieszcie się: już wysadzono ją w powietrze.
Droga wolna.
Ostatnie odkrycie Nauki Państwowej: ośrodek wyobraźni to żałosny zwoik mózgu w pobliżu mostu Varola. Wystarczy trzykrotne przypalenie tego zwoiku promieniami X – i już jesteście uleczeni z wyobraźni – Na zawsze.
Jesteście – doskonali, jesteście równi maszynom, droga do stuprocentowego szczęścia - wolna. Spieszcie się wszyscy – starzy i młodzi – spieszcie się poddać Wielkiej Operacji. Pospieszajcie do audytoriów, w których przeprowadza się Wielką Operację. Niech żyje Wielka Operacja! Niech żyje Państwo Jedyne, niech żyje Dobroczyńca!”

„My” można odczytywać na wiele sposobów. Jako powieść fantastyczną, antyutopijną, filozoficzną, antyrewolucyjną. Sądzę, że nieprzypadkowo zajmują mnie ostatnio treści antyutopijne. Mój mąż powiada, cytując kogoś, że „prawda jest zaprzeczeniem rzeczywistości i wypaczeniem tej ostatniej.”

9 komentarzy:

  1. Amputacja wyobraźni - już pomijając kwestię książki i odniesienie do niej - widzę, że wiele osób teraz niestety ma wypalony ten mały zwoik mózgu. Wiele prawdy więc w tym wszystkim - że ludzie zmanipulowani, kontrolowani, podporządkowani systemowi, grają tak jak im się podda rytm, dlaczego? bo już posiadają zdolnosci własnego wyobrażenia swiata. Łykają wszystko co poddają im media, ludzie z ambon, z telwizora... a rzeczywistosć jest totalnie wypaczona jak mówi Twój mąż. Ma rację... Przykre i smutne to wszystko, że ludziom w ogóle ten brak wyobraźni nie przeszkadza. Generalizuję oczywiscie.

    btw. Czytając o takich kwestiach o jakich piszesz, zaraz przypomina mi się film "Truman Show" - może troszkę z innej bajki niż te poważne dzieła, ale mimo wszystko bardzo dobry.

    Cholernie mądra książka, faktycznie szkoda że nie mowi się o tym autorze. Pierwszy raz słyszę jego nazwisko...
    Swietna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. miało byc tam wczesniej "już nie posiadają zdolnosci"...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna z najważniejszych książek.
    Tak, należy o niej przypominać.

    Pozdrawiam serdecznie!^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Rok 1989, małomiasteczkowa księgarnia w której kupiłem MY Zamiatina. Skąd się tam wzięła? Klimat tamtych dni. Przemiany. Posmaku wolności. Słowa piosenki Kaczmarskiego "... a ci co wstali nie wierzą w przebudzenia ..." i chyba nie uwierzyli. Jak to wszytko się pogmatwało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam,że po przeczytaniu tej książki, długo nasuwały mi się różne refleksje.

    OdpowiedzUsuń
  6. O, widzę, skąd Zajdel czerpał natchnienie (te szklane ściany). Rzeczywiście, powieść mało znana (jakoś tak w moich kręgach).

    OdpowiedzUsuń
  7. Też pierwszy raz słyszę to nazwisko. Jeżeli czytać antyutopie to tylko autorów europejskich. Już zapisuję sobie w notesie i na pewno postaram się znaleźć ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  8. Również szykuję się do przeczytania tej książki.
    Przeczytałam ,,Rok 1984,, i szperając po internecie znalazłam informację odnośnie tego dzieła. W zasadzie wydaję się być prototypem powieści Orwella i szkoda, że nie udało mi się przeczytać ich w tej właśnie kolejności :)
    Muszę przyznać, że temat zniewolenia społecznego zaczął mnie ostatnio ogromnie interesować.
    W mojej ostatniej recenzji pisałam na ten temat. W dużym skucie jestem przerażona obecnym obrazem świata. Jesteśmy już tak mocno zmanipulowani, że nie jesteśmy w stanie odkryć czystej prawdy.
    Wspominałaś, że władza u Orwella budzi lęk i wrogość.
    Muszę przyznać, że ja w którymś momencie zaczęłam wątpić nawet w słuszność działań głównego bohatera.
    Książkę zdecydowanie przeczytam.
    Polecam natomiast film Incepcja.
    W genialny sposób ukazany, utopijny(ale czy na pewno?) sposób manipulowania drugim człowiekiem.
    Przecież w każdej utopi jest ziarno prawdy :]

    OdpowiedzUsuń
  9. Wczoraj skończyłam czytać. Dzięki Tobie w ogóle się o niej dowiedziałam.
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.