Czy wyobrażam sobie życie bez książek? Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie. A czy zdaję sobie sprawę, że książki mogą być niebezpieczne? Jasne, że tak. W historii literatury można znaleźć wiele przykładów na ten temat. Dobra książka rozwija emocjonalnie człowieka, ukazuje świat niby znany, a jednak inny. Dobra książka jest przyjacielem, z którym można wymienić własne poglądy. Dobra książka cieszy oko, ale przede wszystkim duszę. A kiedy dobrych książek jest wiele i są one własnością, np. takich ludzi jak ja, czy Ty, człowiek odczuwa olbrzymią przyjemność mogąc spoglądać codziennie na półki pełne kolorowych grzbietów. Jedynym zagrożeniem jest chorobliwa miłość do książek, mogąca zniszczyć życie niejednego bibliofila. Kupowanie książek, gromadzenie ich czy kolekcjonowanie, może stać się nałogiem, fobią, nieuleczalną i destrukcyjną pasją, którą od szaleństwa dzieli tylko krok.
Piszę o tym, bo wczoraj pod wieczór przeczytałam rewelacyjne opowiadanie, które zostało wydane w formie małej książeczki. Mówię o „Domu z papieru” Carlosa Marii Domingueza. Uważam, że każdy z nas, namiętnych czytaczy, powinien przeczytać to opowiadanie. Ku przestrodze!
Nie zdradzę nic z fabuły, bo to tak, jakbym Wam od razu powiedziała „kto zabił”. Powiem tylko tyle, że na tych stu kilku stronach znajdziecie olbrzymi ładunek emocji, jakie towarzyszą miłośnikom książek w życiu codziennym. Jest tu tajemnicza historia, tajemniczy człowiek i pewna książka, przez którą i dla której wszystko się stało. Jest rozwiązanie tej zagadki. Jest mądra refleksja. Jest uśmiech na ustach czytelnika. I jest olbrzymia przyjemność podczas czytania.
Pamiętajcie, że czasem jedna książka może wywrócić do góry nogami całe życie. Ale i w smudze cienia jest nadzieja...
Słyszałam o niej (a raczej czytałam) i mam na uwadze, jak gdzieś się trafi to się przeczyta.
OdpowiedzUsuńNo tak - z tej radości czytania można łatwo wpaść w nałóg nie tylko czytania, ale i gromadzenia książek... A jakie inne niebezpieczeństwa, aż strach pomyśleć i zaglądąć do tej książki :-)
OdpowiedzUsuńNie powiem, zaciekawiłaś mnie tym tytułem. Rozejrzę się za nim i chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńno ja tez o niej juz pisałam. Swietna mądra pozycja ku przestrodze. Dokładnie :)
OdpowiedzUsuńChetnie przeczytam. Pewnie troche minie, zanim ja dostane.
OdpowiedzUsuńA mowiac o obsesyjnym bibliofilstwie, to warto tez ku przestrodze posluchac wywiadow z jurorami Booker Prize, ktorzy w ciagu pol roku musza przeczytac ponad sto ksiazek. Jak jeden z nich wyliczyl 5 przypda na tydzien. I juz po pierwszym tygodniu nie ma sie pojecia o czym byla pierwsza ksiazka... :)
Z cieplymi pozdrowieniami!
Ja tez ksiazeczke od daaaaawna mam na liscie! Za kazdym razem jednak jak bylam w Polsce okazywalo sie, ze nie ma jej w ksiegarniach, nawet w merlinie byla towarem niedostepnym (ach, to okreslenie na ksiazke "towar"!). Z pewnoscia kiedys przeczytam, z pewnoscia! Dziekuje za entuzjastyczna lakoniczna recenzje :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ta znajduje się też na mojej liście ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie wyobrażam sobie życia bez książek. A o tej już słyszałam i bardzo bym chciała przeczytać! Może uda mi się kiedys w oryginale?
OdpowiedzUsuńA tobie Matyldo ogromnie dziękuję za przemiłą niespodziankę - kartkę z Biesczad. Strasznie fajnie, ze o mnie pomyślałaś:)
jejku Matylda zaczynam się bać :-///
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, świetne opowiadanie, aż szkoda, że takie krótkie...
OdpowiedzUsuń