"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

sobota, 2 kwietnia 2011

"Zawierucha" - Simonetta Agnello Hornby

„Dawniej ludzie toczyli ciągłe wojny, pochłaniały ich bez reszty wyprawy, napady, zwycięstwa, teraz to wszystko się przeżyło, zostawiając po sobie olbrzymią pustkę, której nie ma czym wypełnić. Ale ludzkość żarliwie szuka i oczywiście znajdzie.”
„Trzy siostry” A. Czechow

Wyobraźmy sobie kochającą się rodzinę, dobrze sytuowaną, szczęśliwą, planującą wakacje w Chinach. Mąż, żona i dwie córeczki, cztero i ośmioletnia. Wyobraźmy sobie, że nieoczekiwanie przedszkolanka zaczyna podejrzewać molestowanie seksualne młodszej dziewczynki przez ojca. Podstawą tych podejrzeń są rysunki dziewczynki przedstawiające dziwne wydłużone kształty nasuwające jedno skojarzenie. Przedszkolanka powiadamia dyrektorkę, machina rusza dalej i pojawia się opieka społeczna. Rodzice są zszokowani. Postanawiają walczyć o dzieci, które opieka społeczna chce im odebrać. Opłacają lekarza specjalistę, który wystawia diagnozę, niestety niekorzystną dla ojca. Rozpoczyna się wewnętrzna tragedia małżonków. On zaprzecza jakimkolwiek nadużyciom wobec córeczki, ona jest absolutnie przekonana, że mąż nie zrobił nic złego. Walka o udowodnienie niewinności trwa.

Tak można w kilku zdaniach streścić „Zawieruchę” Simonetty Agnello Hornby. Niesamowicie wymownej i wstrząsającej powieści, która porusza niezwykle drażliwy temat molestowania seksualnego dzieci, jak również ukazuje cały mechanizm działań angielskiej opieki społecznej, instytucji mającej pomagać społeczeństwu.

Simonetta Agnello Hornby mieszka w Londynie i z zawodu jest adwokatem specjalizującym się w sprawach nieletnich. Stąd poruszane w powieści tematy są jej znane z doświadczenia zawodowego. W swojej powieści dotknęła sprawy niezwykle ważnej, która swego czasu wstrząsnęła brytyjską opinią publiczną. Na przykładzie rodziny Pittów ukazała tragedię spowodowaną nieudolnością systemu opieki społecznej, niekompetencją pracowników, bezdusznym traktowaniem rodzin oraz, co ważne, działaniem opieki społecznej w obronie małoletnich, którzy nierzadko stawali się również ofiarami systemu.

„Zawierucha” szczegółowo ukazuje kolejne etapy tragedii małżeńskiej. Do tej pory kochający się małżonkowie stają w obliczu poważnego kryzysu, zaczynają się schody… Mąż twierdzi, że jest niewinny, w poczuci bezsilności zaczyna jednak wpędzać się w poczucie winy. Żona z uporem trwa przy mężu i wierzy w jego niewinność, jednak cały koszmar, który dzieje się wokół ich córek, zaczyna jej ciążyć. Córki, niepodejrzewające dziejącej się wokół nich tragedii, stają się przedmiotem sporu: opieka społeczna kontra zdesperowani rodzice. Jaka jest prawda? Simonetta Agnello Hornby daje odpowiedź na to pytanie. Czytając „Zawieruchę” wyczuwa się stronę dobrą i stronę złą. Niejako od samego początku lektury jest się przekonanym, że przecież nic złego się nie stało, przecież Lucy i Amy to szczęśliwe dziewczynki.

Pisarka obok wątku głównego rozwija wątki poboczne. Ukazuje pracę kancelarii adwokackiej, która przede wszystkim zajmuje się sprawami dotyczącymi przemocy w rodzinie i nieletnimi. Przedstawia pracowników takiej kancelarii, którzy nierzadko wkładają całe serce w pomoc udzielaną danej osobie, przywiązują się do klientów, dbają o nich i poświęcają nawet swój prywatny czas, by pomóc pokrzywdzonym.

Powieść Simonetty Agnello Hornby wzbudziła we mnie niesamowite emocje. Czasem przysłowiowy nóż w kieszeni się otwierał, gdy czytałam o niektórych osądach, uwagach, założeniach pań z opieki społecznej. System, który ma pomagać pokrzywdzonym, okazuje się pełen wad. To bulwersowało, nawet bardziej niż oskarżenia wobec Mike’a Pitta. Większe przerażenie wzbudzało we mnie traktowanie rodziny obcesowo i nadgorliwość pewnych osób, które przekonane o słuszności swojej postawy nie potrafiły się przyznać do pomyłki.

Nie bez przyczyny na wstępie zacytowałam fragment dramatu A. Czechowa. Słowa wypowiedziane przez Wierszynina ukazują sedno ludzkich zachowań. Gdzie i na kim rozładować negatywne emocje, które nie znajdują ujścia? Czasem tym kimś okazuje się drugi człowiek. Niestety.
Książkę gorąco polecam!

8 komentarzy:

  1. O, o, o....koniecznie przeczytam, więc dopisuję do listy. Ciekawa recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Intrygująca recenzja:). Książka jak widzę porusza niełatwy temat, ale chętnie się z nim zmierzę... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze - nie czytałam dokładnie recenzji, bo jestem w połowie książki. I wzbudza ogromne emocje, nie pozwala mi na oderwanie od niej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeglądałam tę książkę w księgarni, zastanawiając się, czy autorka jest w jakiś sposób spokrewniona z Nickiem Hornby'm.
    Ostatecznie nie zdecydowałam się na zakup, stchórzyłam przed drastyczną tematyką, ale dzięki Twojej recenzji widzę, że błąd powinnam naprawić jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialnie Ci się udało napisać tą recenzje :)
    Książka porusza temat dość delikatny i niełatwy, ale mam ochotę się z nim zmierzyć, bo widzę, że na prawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzja wciągająca, temat raczej nie mój (nie dlatego, że ciężki, bo nie stronię od trudnych książek, ale jakoś tak nie bardzo mam ochotę czytać o tym). O systemie angielskiej opieki społecznej dużo się tu mówi, podobno nie funkcjonuje dobrze, ale w dużej mierze winne są inne czynniki niż zwykła nieudolność i brak kwalifikacji pracowników. To zdecydowanie sektor, który wymaga reform i które się planuje i organizuje, niestety mocne cięcia w budżecie w tym roku nie pozwalają poprawić sytuacji tak jak powinna być poprawiona.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba bym nie podołała, lubię ciężkie tematy, ale związane z dziećmi i tragedią rodziny jakoś mnie przerastają.

    OdpowiedzUsuń
  8. Recenzja naprawdę mnie zaintrygowała. Myślę, że sięgnę po tę książkę, choć może się cięzko czytać, bo to trudny temat.

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.