"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

poniedziałek, 10 marca 2008

wycieczka do Krakowa

W sobotę - 8 marca - rano wybraliśmy się z moim mężem na wycieczkę do Krakowa. Średnio raz w roku zdarza nam się wsiadać do pociągu wiozącego nas do Krakowa. Jedziemy bez konkretnego celu, mój mąż spotyka się z dawnymi znajomymi, a ja chodzę po sklepach. Oglądam krakowski rynek z coraz większym przerażeniem. A przeraża mnie ilosć ludzi tam spacerujących. Tłumy. Olbrzymi festiwal ludzkości. Słychać pewnie wszystkie możliwe języki świata. Tłumy na ulicach, ale i tłumy w sklepach. Podczas, gdy mój mąż spędzał czas na spotkaniu z kolegą, którego nie widział z 15 lat, ja wędrowałam po Galerii Krakowskiej. Prawie 3 godziny dreptania po tamtejszych sklepach, a i tak nie "zwiedziłam" całej galerii. Zakupy, owszem, zrobiłam. Za dużo pieniędzy nie straciłam. Choć gdyby mi dano więcej, roztrwoniłabym wszystko. Ot, babska próżność.
Za tydzień będzimy mieć pierwszą rocznicę ślubu. Choć znamy się prawie 9 lat, choć mieszkamy już ponad 5 lat, to małżeństwem jesteśmy od prawie 1 roku. Najdziwniejsza dla mnie jest świadomość braku poczucia bycia mężatką. Nie czuję tego zupełnie. Może dlatego, że tak naprawdę nic w naszym życiu się nie zmieniło. Nie była to dla nas żadna nowa droga życia, czego nie mogły zrozumieć wszystkie starsze panie z mojej pracy. No bo jak wytłumaczyć im, że nie wstępuję na nową drogę, skoro od lat żyjemy razem, a małżeństwo (ślub cywilny), to kwestia załatwienia w pewnym sensie formalności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.