Nie ma mnie, rozpływam się. Znikam. Staję się niewidoczna dla świata i ludzi. Trwam i czekam na coś, czego nie umiem nazwać. Podobno całe życie człowieka składa się z czekania. Jedno czekanie zamienia się w następne, a potem w kolejne. A potem następuje śmierć. Życie nie powinno składać się tylko z oczekiwania. Odczuwam potrzebę wyłączenia tej funkcji w moim mózgu, w mojej psychice, w mojej duszy. Odczuwam potrzebę nabrania większego dystansu do tego tu i teraz. Dystans. Dystansu potrzeba mi. Tylko, że ja nie potrafię go znaleźć. Zażywany codziennie magnez uspokaja. Szkoda, że nie można zaaplikować sobie dystansu w tabletce. Zamiast oczekiwać, chcę żyć. Bez tej przeklętej świadomości przemijania. Bez świadomości jakiegokolwiek oczekiwania. Zatracam się jedynie w drugim człowieku. Jedynym człowieku, który wie, co się dzieje w mojej głowie. Chcę krzyczeć, będąc przy nim, trwaj chwilo! Marzę o tym momencie kompletnego odrzucenia świadomości oczekiwania, przemijania, trwania. Wiem, są środki. Ale ja nie chcę ich stosować. Nie noszę w sobie smutku, ani żalu. To, co czuję, jest nienazywalne. Dawno temu śnił mi piękny sen. Siedziałam na szczycie zielonego wzgórza. Zupełnie sama. Był spokojny, słoneczny, letni dzień. Siedziałam na szczycie tego wzgórza i patrzyłam przed siebie na tysiące podobnych zielonych wzgórz. Taki widok aż po horyzont mnie uspokajał. Nie musiałam nic robić. Nic mówić. Nic się nie działo. Po prostu siedziałam i patrzyłam. Cudowny sen. Nie znam sposobu powrotu do tego snu.
Strony
"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."
"Malina" Ingeborg Bachmann
Jedyne, co mogę wykrztusić, to tyle... że poruszyłaś najgłębsze struny mojej duszy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to tytułowe znikanie nie dotyczy Twojego bloga.
Był okres, że i ja zniknęłam na kilka miesięcy.
Nie znikaj.
:)
Zamyśliłam się... Odczuwam skumulowany ogień w głowie i czasem nie wiem, czy to nie czas na znikanie. Przecieramy nasze krzesła i wracamy. Tyle z tego egzystencjalnego bólu!
OdpowiedzUsuńWszyscy mamy takie momenty, ja teraz chyba też na coś czekam. Nie jestem pewna, czy to mija. Najzabawniejsze jest to, że wszystko, co ważne, przychodzi do nas nagle i niespodziewanie, tak, że nie można się przygotować ani nawet w pełni docenić tego, co się nam przytrafia. Życzę Ci, żeby coś do Ciebie przyszło, i żeby było dobre.
OdpowiedzUsuńNie znikaj!! Baź!!
OdpowiedzUsuńCzasem czuję się podobnie... Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła przeczytać coś Twojego ;)
OdpowiedzUsuńwiesz, tak jak w tym śnie Twoim, to ja się czuję zawsze w górach. Idąc szlakiem, siedząc na trawie gdzieś na przełęczy albo pijąć ciepłą herbatę gdzieś w schronisku.
OdpowiedzUsuńDystans..
To jest coś co potrzebne jest każdemu. Nie tylko Ty masz ten problem. Ale jeśli potrzebujesz zniknąć, to znikaj, zaszyj się gdzieś w górach, odpocznij, wsłuchaj w siebie. Najlepsze na to są szczyty Bieszczad.
Buziak
ps. tak, natchnęłaś mnie Hey'em na FB :)
Wielu to przeżywa, niewielu ma okazję tak to opisać.
OdpowiedzUsuńPożyczę sobie czasem ten Twój sen, tak do pomyślenia przed zaśnięciem.
Czekanie.. i ja czekam na coś, co się może nigdy nie wydarzy, czy to znaczy, że moje życie nie ma sensu.
OdpowiedzUsuńDystans w tabletce, obawiam się, że gdyby go wynaleziono.. uzależniłabym sie od niego. Zbyt głęboko przeżywam, drążę, a to niczego nowego nie wnosi. Mój mózg codziennie obija się o te same myśli.
Kiedy czułam się szczęśliwa, te oczekiwanie było tak przyjemne. Sprawił, to drugi człowiek. Wszystko płynie, Panta Rhei.. nawet oczekiwanie ma wiele twarzy..
P.S. chciałabym mieć tak piękne sny ..