Niezwykle rzadko sięgam po opowieści rodzinne, po sagi wielopokoleniowe. Jednakże zawsze, gdy trafię na taką książkę, czuję się w trakcie lektury spełniona. To oczywiście zależy od poziomu książki i jej przesłania. I od języka literackiego, którym powieść jest pisana. Książka izraelskiej pisarki Riny Frank „Każdy dom potrzebuje balkonu” to ciepła i wzruszająca opowieść o życiu młodej kobiety, której rodzice przybywają po drugiej wojnie światowej z Rumunii do nowopowstałego państwa Izrael. Dwie warstwy czasowe – dzieciństwo i młodość bohaterki – przeplatają się w powieści, tworząc obraz życia w powojennym świecie, nie do końca łatwym i prostym. A biorąc pod uwagę, iż akcja książki rozgrywa się w środowisku mieszkańców Hajfy, tyglu wielojęzycznym, pełnym różnorodności, świat przedstawiony wzbudza wielką ciekawość czytelnika. Myli się ten, który uważa, że naród żydowski jest jednorodny i spójny. Jest równie wielobarwny i pełen różnic, jak świat długi i szeroki. Rina Frank, zapewne celowo przybliża świat, który zna z dzieciństwa, a może z opowieści rodzinnych. Dokładniej mówiąc świat sprzed prawie pół wieku, żyjący we wspomnieniach takich ludzi jak pisarka.
Widzimy ten świat oczyma bohaterki powieści. Wpierw jako młodziutkiej dziewczynki bawiącej się na podwórku, chodzącej do cyrku i cieszącej się z nowej pary butów. Następnie widzimy ją jako dojrzałą kobietę, spodziewającą się dziecka i zmagającą się z chorobą swojej córeczki, a na dodatek zdradzaną przez męża. Życie przynosi wiele radości, ale i wiele goryczy.
„Każdy dom potrzebuje balkonu” to opowieść o różnicach ludzkiej mentalności, którą kształtuje miejsce urodzenia, wychowanie i rodzina. Człowiek bez rodziny i całego bagażu wspomnień jest jak tytułowy dom bez balkonu. Czegoś brakuje. Bogactwo, jakim się człowiek otacza, jest niczym, jeśli w duszy człowieka jest jakaś szczelina, przez którą ucieka drogocenna energia. Rina Frank nie pisze o tym wprost, ta myśl pojawia się po lekturze.
Przyznam, że ta powieść bardzo mi się podoba. Zapewne to zasługa spokojnie prowadzonej narracji, języka pełnego zarówno humoru, jaki i głębokiej refleksji. A także samego tematu. Niby prosta opowieść o młodej Żydówce, która układa sobie życie w powojennym Izraelu. Ale jednak wzruszająca i zmuszająca do zastanowienia.
„Każdy dom potrzebuje balkonu” to opowieść o różnicach ludzkiej mentalności, którą kształtuje miejsce urodzenia, wychowanie i rodzina. Człowiek bez rodziny i całego bagażu wspomnień jest jak tytułowy dom bez balkonu. Czegoś brakuje. Bogactwo, jakim się człowiek otacza, jest niczym, jeśli w duszy człowieka jest jakaś szczelina, przez którą ucieka drogocenna energia. Rina Frank nie pisze o tym wprost, ta myśl pojawia się po lekturze.
Przyznam, że ta powieść bardzo mi się podoba. Zapewne to zasługa spokojnie prowadzonej narracji, języka pełnego zarówno humoru, jaki i głębokiej refleksji. A także samego tematu. Niby prosta opowieść o młodej Żydówce, która układa sobie życie w powojennym Izraelu. Ale jednak wzruszająca i zmuszająca do zastanowienia.
dlaczego rzadko sięgasz po sagi? zaciekawiło mnie to , tak po prostu. Nie lubisz a jak czytasz, odkrywasz, że jednak nie są takie złe czy po prostu nie wpada Ci nic w ręce albo za rzadko?
OdpowiedzUsuńChiaro, myślę, że po prostu nie wpadały mi w ręce. A i nigdy tak naprawdę nie szukałam ich też. ;)
OdpowiedzUsuńA ja sagi uwielbiam :) Dlatego nie mogłam nie przeczytać książki Riny Frank i pamiętam, że byłam nią zachwycona, głównie za sprawą głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńtez mi sie podobała
OdpowiedzUsuńodebrałyśmy ją podobnie. wiem ze wiele osób ją krytykowało, że banalna. Czemu nie wiem. Dla mnie nie banalna a mądra
Do mnie ta książka kompletnie nie trafiła. Owszem, czytało się miło, ale miałam poczucie, że tło zostało przedstawione nieco pobieżnie, a historia dorosłej już boahterki nieco mnie wynudziła.
OdpowiedzUsuńWłaśnie!
OdpowiedzUsuńTo Skarletka wcześniej już "czarowała" recenzją tej książki...
Na pewno przeczytam!
Czyli kupuję :)
OdpowiedzUsuńI znowu II wojna światowa, nie lubię tego.
OdpowiedzUsuńAle i tak chętnie przeczytam
To coś zdecydowanie dla mnie! Bardzo dziękuje.
OdpowiedzUsuńTą książkę mam też na swojej liście do przeczytania, zwłaszcza że bardzo lubię sagi rodzinne.
OdpowiedzUsuń:) nie znam tej książki, ale spodobał mi się tytuł... :) wojenna strone opowieści mnie trochę zniechęca... bo nie lubię tej tematyki...
OdpowiedzUsuńPowojenna, nie wojenna, a to znaczna roznica.
UsuńJestem w trakcie, za mna 1/4 ksiazki. Czyta sie doskonale.
D.