Kiedy to się wreszcie skończy. Mój Mąż znów szuka pracy. Taki stan trwa gdzieś od wakacji 2006 r. - chyba właśnie tak, od tamtego okresu. Niech pomyślę, ile przez ten okres zaliczył prac: cztery.
Oczywiście to prace na czarno, bez zarejestrowania, bez żadnych socjalnych przywilejów. Q...wa! kiedy nam się w końcu poukłada. Dla niego, przy jego nadwrażliwości na ten cholerny świat, pozostawanie bez pracy jest zgubne.
Godzinę temu do mnie zadzwonił i mi to powiedział. Staram się być silna. Ale czasem nie wytrzymuję. Muszę płakać nad swym losem.
Z mojej pensji będziemy bardzo kiepsko ciągnąć, jak długo wytrzymamy - zobaczymy.
A może powinnam napisać list do wszystkich ludzi dobrej woli i podać swój nr konta, aby wpłacali co łaska. Tak, zrobię to, błagam o wsparcie.
W naszym kraju nie da się normalnie żyć. Jest bieda z nędzą. Ja - szary urzędnik państwowy - od 5 lat narzekam na piedziądze. Co z tego, że mam pracę, jak ona jest kiepsko płatna.
Dlaczego los jest taki okrutny. Nie piszę bóg - a tym bardziej pan bóg - bo już dawno odkryłam, że jego nie ma. A nawet, gdyby był, to z pewnością nie miałby formy męskiej - pan. Bo niby dlaczego: pan. Dyskryminacja! Sama kieruję swoim życiem, mam wpływ na wiele, choć często to przypadek kieruje wypadkami losu.
Mam 30 lat. Jestem kobietą, która ma dość tego marazmu życiowego. Nie wpisuję sie w schemat, który wpaja mi tradycja katolicka. Nie cierpię takiego zakłamania, jakie mi ona serwuje. Przestałam się buntować, pokazywać odmiennego zdania, bo to mi na dobre nie wychodziło. Wolę milczenie. Nie będę bynajmniej wtedy posądzana o szaleństwo i nikt nie będzie na mnie patrzył, jak na idiotkę. Mój światopogląd nie raz okazywał się odmienny od większości moich współplemieńców.
Słowa: współplemieńcy użył ostatnio Mój Mąż, no i jakoś tak mi się przyplątało.
Wiem, że nikt nie czyta tego, co tu piszę. Jest to dla mnie o tyle wygodne, że mogę pisać, co myślę. Mogę krzyczeć, że nie podoba mi się to życie. Że mój kraj, nie jest dla mnie wymarzonym. A jednak tu żyję. Mogę krzyczeć:
"Dlaczego wszyscy ludzie mają zimne twarze?
Dlaczego drążą w świetle ciemne korytarze?
Dlaczego ciągle muszę biec nad samym skrajem?
Dlaczego z mego głosu mało tak zostaje?..."
- słowa "Krzyku" Jacka Kaczmarskiego - o jak mi dziś bliskie.
Oczywiście to prace na czarno, bez zarejestrowania, bez żadnych socjalnych przywilejów. Q...wa! kiedy nam się w końcu poukłada. Dla niego, przy jego nadwrażliwości na ten cholerny świat, pozostawanie bez pracy jest zgubne.
Godzinę temu do mnie zadzwonił i mi to powiedział. Staram się być silna. Ale czasem nie wytrzymuję. Muszę płakać nad swym losem.
Z mojej pensji będziemy bardzo kiepsko ciągnąć, jak długo wytrzymamy - zobaczymy.
A może powinnam napisać list do wszystkich ludzi dobrej woli i podać swój nr konta, aby wpłacali co łaska. Tak, zrobię to, błagam o wsparcie.
W naszym kraju nie da się normalnie żyć. Jest bieda z nędzą. Ja - szary urzędnik państwowy - od 5 lat narzekam na piedziądze. Co z tego, że mam pracę, jak ona jest kiepsko płatna.
Dlaczego los jest taki okrutny. Nie piszę bóg - a tym bardziej pan bóg - bo już dawno odkryłam, że jego nie ma. A nawet, gdyby był, to z pewnością nie miałby formy męskiej - pan. Bo niby dlaczego: pan. Dyskryminacja! Sama kieruję swoim życiem, mam wpływ na wiele, choć często to przypadek kieruje wypadkami losu.
Mam 30 lat. Jestem kobietą, która ma dość tego marazmu życiowego. Nie wpisuję sie w schemat, który wpaja mi tradycja katolicka. Nie cierpię takiego zakłamania, jakie mi ona serwuje. Przestałam się buntować, pokazywać odmiennego zdania, bo to mi na dobre nie wychodziło. Wolę milczenie. Nie będę bynajmniej wtedy posądzana o szaleństwo i nikt nie będzie na mnie patrzył, jak na idiotkę. Mój światopogląd nie raz okazywał się odmienny od większości moich współplemieńców.
Słowa: współplemieńcy użył ostatnio Mój Mąż, no i jakoś tak mi się przyplątało.
Wiem, że nikt nie czyta tego, co tu piszę. Jest to dla mnie o tyle wygodne, że mogę pisać, co myślę. Mogę krzyczeć, że nie podoba mi się to życie. Że mój kraj, nie jest dla mnie wymarzonym. A jednak tu żyję. Mogę krzyczeć:
"Dlaczego wszyscy ludzie mają zimne twarze?
Dlaczego drążą w świetle ciemne korytarze?
Dlaczego ciągle muszę biec nad samym skrajem?
Dlaczego z mego głosu mało tak zostaje?..."
- słowa "Krzyku" Jacka Kaczmarskiego - o jak mi dziś bliskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.