Był to dość przyjemny weekend, choć sporo czasu spędziłam sama. Odespałam tydzień, nic nie robiłam. To nic nie robienie mnie czasem przeraża. Kupiłam farbę do włosów i tak sobie leży po dziś dzień, nie chciało mi się... Powinnam kwiaty podlać, nie chciało mi się... Taki nastrój lenistwa mnie ostatnio ogarnia.
Ale za to obejrzałam:
- "Ocean's Thirteen"- chyba najbardziej urzekła mnie jednak pierwsza część przygód Danny'ego Ocean i jego bandy. "13" znów natomiast mnie zachwyciła kolorami. Steven Soderbergh - reżyser, ma świetne wyczucie do kolorów swoich filmów. "Solaris" też mnie kolorami czarowało. "Ocean's Thirteen" ogląda się przyjemnie, ale dopiero od momentu rozpoczętej akcji w kasynie Willy'ego Bank'a (tu niezawodny jak zwykle Al Pacino, choć gra - jak dla mnie za mało).
- "Zabójczy numer"-
obsada:
Josh Hartnett - Slevin
Morgan Freeman - Boss
Ben Kingsley - Schlomo
Lucy Liu - Lindsey
Bruce Willis - Pan Goodkat
Świetny film, wciągająca akcja, zaskakująca akcja, przystojny Josh Hartnett. Wielki plus dla filmu.
Przeczytałam:
- "Krwawe gody" - komiks, scenariusz: Jean Van Hamme, rysunek: Hermann Huppen.
W skrucie opowieść o pewnej jatce weselnej. Przestroga dla kucharzy, niesmaczne jedzenie może być przyczyną wojny. Opowieść jest wciągająca. Rewelacyjny scenariusz. Tylko czekam, aż pojawi się film na podstawie tego scenariusza. A może już się pojawił?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.