"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

sobota, 1 stycznia 2011

"Kuchnia" - Banana Yoshimoto


Mam tak samo jak Mikage Sakurai - bohaterka „Kuchni” Banany Yoshimoto. Lubię zaglądać do czyichś kuchni. Oceniać wnętrze, zawartość półek, liczbę kubków i talerzy. Szukać obrazków na ścianach, albo ususzonych bukietów. Lubię siąść przy kuchennym stole, zamiast w salonie na kanapie. Lubię atmosferę panującą w kuchni. Jej wygląd świadczy o człowieku. Lubię kuchnię, choć gotowanie jest dla mnie sztuką, do której nie zostałam stworzona. Ale nie przeszkadza mi to siedzieć w kuchni, pić herbatę ze zwykłego kubka z zabawnym nadrukiem, podjadać orzeszki wsypane do miseczki. Moja kuchnia w moim mieszkaniu nie jest wyposażona i wymyślona przeze mnie, jednakże zaakceptowałam ją i na razie nie zamierzam wprowadzać zmian. Choć marzy mi się zmienić tapetę na jednej ze ścian na bardziej kolorową i żywą.
Lubię kuchnie, tak jak Mikage Sakurai, ale nie czuję potrzeby sypiania w nich. Bo zdecydowanie dźwięków lodówki nie zaliczam do przyjemnych, szczególnie wtedy, gdy dobiegają do mnie w momencie zasypiania.

„Kuchnię” japońskiej pisarki Banany Yoshimoto polubiłam momentalnie, jak tylko zaczęłam ją czytać. Wciągnęła mnie ona swoją poetyką, obrazowością i subtelną narracją. Fabuła dwóch utworów składających się na ten tom, tytułowej „Kuchni” i „Moonlight Shadow”, zaintrygowała mnie nieco surrealistycznymi wątkami, których pojawienie się zwiastowało i gwarantowało przyjemność czytania.

Świat wykreowany przez Bananę Yoshimoto przyciągnął mnie magiczną i pełną niezwykłej nastrojowości wizją życia. A dokładniej wizją Tokio, w którym, jak dobrze wiemy, samotność snuje się nie tylko nocną porą, ale najczęściej wtedy doskwiera niemożliwie okrutnie.

Samotność, śmierć i miłość to pojęcia, wokół których została zbudowana fabuła obu opowieści. Można tworzyć dowolne kombinacje tych pojęć, bo dziwnym sposobem wydają się być ze sobą mocno związane. Postaci Yoshimoto wzbudzają sympatię bez względu na to kim są i co robią. Są zjawiskowi, są tak delikatni, jakby byli zjawami mającymi rozpłynąć się, kiedy mocniej zawieje wiatr. I choć świat przedstawiony przez Bananę Yoshimoto ma niewiele wspólnego z magią, oniryzmem i fantastyką, uderza czytelnika niepokojącą atmosferą. Może dlatego, że sporo akcji dzieje się nocą? A może dlatego, że „Kuchnia” porusza te struny ludzkiej psychiki, których czasem lepiej nie poruszać, by nie wywoływać lęków czających się w psychice?

„Kuchnia” to delikatne opowieści, wręcz aksamitnie snute, bez wad, bez szkaradnych i szpecących ozdobników. Zarówno tytułowa „Kuchnia” jak i krótszy „Moonlight Shadow”, wywołują emocje, których nie daje się ubrać w słowa. Po prostu tę niewielkich rozmiarów książeczkę chłonie się jak narkotyk.
Tytułowa „Kuchnia” to opowieść o młodziutkiej Japonce, która po śmierci babci przeprowadza się na pewien czas do mieszkania kolegi i jego matki. I tu układa sobie życie, akceptując fakt, że została na świecie sama. W swojej samotności nie dostrzega uczuć, które ktoś kieruje w jej stronę. „Moonlight Shadow” jest również opowieścią o młodej dziewczynie, która po stracie chłopaka szuka sposobu, aby móc dalej żyć. Spotyka ona na swojej drodze przedziwną kobietę, która zaprasza ją do udziału w niezwykłym wydarzeniu.

Banana Yoshimoto pisze o świecie młodych Japończyków, który nie przestaje mnie intrygować. Zawieszeni między dzieciństwem a dojrzałością młodzi ludzie wydają się być w potrzasku. Akceptacja rzeczywistości często kończy się rezygnacją z indywidualności, odbywa się kosztem wielu ustępstw. Wiele przyczyn leży po stronie społecznych mechanizmów charakterystycznych dla Japonii. Jednakże z przedziwną, żeby nie powiedzieć absurdalną, łatwością traktują oni życie i te elementy życia, których człowiek wolałby uniknąć. Ich przeżywanie samotności jest specyficzne, każda chwila spędzona w samotności nabiera głębszego znaczenia. Również głębszego znaczenia nabiera śmierć bliskiej osoby. Odnajdywanie tych znaczeń, poszukiwanie sensu życia i pogodzenia się z losem to czynności, które nie epatują w ich wykonaniu żadnym patosem ani powagą, są naturalne i niezwykle spokojne.

Gdzieś przeczytałam, że Banana Yoshimoto inspiracje do pisania czerpie z mang i komiksów. I chyba muszę się z tym zgodzić, bo bardzo łatwo poszczególne scenki z „Kuchni” namalować tak, jak maluje się poszczególne obrazki w komiksie. Każda taka scenka przyciąga wzrok. Każda chwila „Kuchni” jest pełna drobnych szczegółów budujących piękną całość.

Dołączam do fanów tej japońskiej pisarki. I od razu biorę się za lekturę „Tsugumi”.

9 komentarzy:

  1. Oj, cieszę się, że przypadła ci do gustu!:) Na język polski przełożono tylko te dwie książki, ale już na rynku niemieckim czy angielskim przekładów jest więcej - polecam.

    Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, no to szykujmy się do Japonii, we dwie będzie nam raźniej :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Kuchnia" od jakiegoś czasu jest na mojej liście do przeczytania. Ale dziś, po przeczytaniu Twojego posta, nabrałam ochoty, by zdobyć ją tu i teraz i połknąć. A to ze względu na pierwsze słowa, na tę wzmiankę o siedzeniu w kuchni i czuciu się tam dobrze, najlepiej.
    Przytulny post...

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem "Kuchnia" jest świetna i cieszę się, że Tobie też przypadł do gustu subtelny, niepowtarzalny klimat tej opowieści.
    Wiele dobrych i pięknych chwil w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie napisana recenzja. Gdybym nie czytała tej książki, to na pewno bym po nią sięgnęła xD

    "Gdzieś przeczytałam, że Banana Yoshimoto inspiracje do pisania czerpie z mang i komiksów." - to chyba ktoś z PIW-u napisał (na okładce?). Stąd też pewnie rozdzielenie przez Ciebie: manga a komiksy. W Japonii manga to komiks (każdy komiks). Poza Japonią przyjęło się wśród fanów, żeby komiksy z Japonii nazywać mangami (tak dla wyróżnienia i odróżnienia ich od komiksów europejskich czy amerykańskich) (^_-)

    Moje zdanie o tej książce znasz (^_-)

    Pozdrawiam serdecznie i... wszystkiego dobrego w nowym roku życzę!^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podobała mi się "Kuchnia" pozostała w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  7. Poluje na te ksiazke od dawna ale bezskutecznie. A Tobie jak udało sie ją dorwac?

    OdpowiedzUsuń
  8. Litero, owszem, książka jest cudowna.
    Margo, :)
    Marpil, polecam!
    Lirael, dziekuję.
    Luiza, sprawdziłam, to nie z okładki. Nie pamiętam gdzie to przeczytałam.
    Judyto, ;)
    Peek-a-boo, kupiłam na Allegro w komplecie z "Tsugami" za dobrą cenę. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. własnie zaczynam czytać :) miło tu u Ciebie, zostaję na dłużej i niesmiało zapraszam do siebie.... u mnie mniej ksążkowo, bardziej kuchennie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.