"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

niedziela, 25 sierpnia 2013

Cieszanów Rock Festiwal 2013

23 sierpnia 2013 r. w piątkowy wieczór byłam na Cieszanów Rock Festiwal. Zobaczyłam koncerty Riverside, Kultu i Illusion. Wysłuchałam potężnej dawki niesamowitej muzyki. Na Riverside zamykałam oczy i czułam, jak dźwięki przenikają każdy cm mojego ciała. Kocham to uczucie, kiedy muzyka staje się w danej chwili wszystkim, likwiduje czasami nieznośne poczucie świata i życia w ogóle. Kocham ten stan, kiedy muzyka jest we mnie i w moim krwioobiegu.  Kult dał również świetny koncert, ale totalnym zaskoczeniem był występ Illusion. Miałam naście lat i ich kasetę, którą znałam na pamięć. Pamiętam okładkę z jakąś lalką przywiązaną do krzesła. Po latach Illusion smakuje inaczej. To połączenie niesamowitej energii i charyzmy Tomka Lipnickiego.
Dziękuję R. za propozycję wspólnego wyjazdu. Cieszę się ogromnie, że R. wpadł na taki pomysł.  Rock nie umarł, rock ma się znakomicie!





niedziela, 4 sierpnia 2013

"Ości" - Ignacy Karpowicz

„Przestrzeń publiczna nie służy mówieniu prawdy. Prawda nie opuszcza czterech ścian.”


Przestrzeń publiczna jest zła, zawistna i pełna hipokryzji. W przestrzeni publicznej występuje kurtuazja, wazeliniarstwo i różnej maści niegodziwości. Nie zapominajmy o płyciźnie umysłowej. Do przestrzeni publicznej mam stosunek obojętny, a nawet beznamiętny, z akcentem na mdłości. Doceniam przestrzeń niewystępującą publicznie. Tę z drugiego obiegu, o której pospolita masa nie wie, bo brak jej horyzontów. Przestrzeń publiczna jest wypełniona po brzegi trocinami i podróbką luksusu. Niekiedy występuje z brzegów i wtedy krew mnie zalewa, bo, chcąc nie chcąc, dotyka mnie swymi lepkimi mackami.

„Świat nie będzie lepszy, ponieważ jesteśmy zbyt inteligentni i syci, żeby coś zrobić.”

Lenistwo przestrzeni publicznej jest groźne. Fatalnie wpływa na rozwój człowieka. Przestrzeń publiczna buduje poczucie lenistwa.  Nic nie da się już zrobić. Zbyt mocno wciąga nas głupota.

Świat jest pełen ości, ale nieliczni nauczyli się tak go konsumować, aby omijać i wypluwać to, co stanowi dla nich zagrożenie.

Ignacy Karpowicz napisał przewrotną powieść. Ten błyskotliwy pisarz rzucił na rynek „Ości” i znów namieszał w mojej głowie.

Bez mała pięciuset stronicowa powieść wciąga jak niebezpieczny wir wodny. Jak wpadniesz w jego ruchy, musisz pójść na dno. Ale to dno jest pełne fantastycznych treści i tam dzieje się to, czego w przestrzeni publicznej brak.

Nie można streścić powieści Karpowicza. Nie chodzi o to, że brak tu fabuły. Ona jest! I to pokrętna, dowcipna, zadziorna i perwersyjna! Ale poza fabułą jest tu wyrafinowany styl, który nadaje niebanalny rytm narracji. To lubię! Bo fabuła fabułą! Ale treść jest tak skonstruowana, że międzywiersze same się czytają.

Mamy tu opowieść o kilku rodzinach i związkach, które nie zawsze są regularne, schematyczne, nudne i pospolite. Ninel jest matką Franka, Franek jest kochankiem Mai, Maja jest żoną Szymona i matką Bruna, Norbert jest kochankiem Ninel i Maksa, a kiedyś kochał Krzysia, Andrzej jest przyjacielem Mai i kochankiem Krzysia, Maria jest żoną Kuana, który przeistacza się w Maksa, albo w Kim Lee, najlepszą polską drag queen… Z pełną świadomością nie wymieniłam wszystkich bohaterów powieści Ignacego Karpowicza, ale nie w tym rzecz. Wymieniłam najważniejszych, tych, których skomplikowane życie nie pozwala płynąć przestrzenią publiczną, ale nakazuje szukać innych dróg, czasem na skróty, czasem pod górkę. Relacje między bohaterami „Ości” są nadzwyczajne, pełne emocji, czasem pełne bólu i rozgoryczenia, czasem niepewności i niespełnienia, a czasem fascynacji i zgody na to, co im przyszykował los. Karpowicz pisze o relacjach międzyludzkich, w których, tak naprawdę, nie mają znaczenia żadne orientacje seksualne, bowiem miłość nie jest zjawiskiem dającym się usidlić żadnym kodeksom moralnym, ani tym bardziej nie jest zjawiskiem, na które ktokolwiek ma wyłączność. „Ości” Karpowicza są zatem, zaryzykuję, fascynującą powieścią o miłości.  Wieloznaczność tytułu budzi rozmaite skojarzenia. Każde jest słuszne!

Związki między ludźmi nigdy nie bywają proste. Życie też nigdy nie jest proste. Są niespełnione związki między rodzicami a dziećmi, są pełne niedomówień związki małżeńskie, są związki partnerskie, niekiedy na odległość, niekiedy platoniczne… Są też związki międzyludzkie wykraczające poza normy ogólnie przyjęte jako jedynie słuszne, oddychające innym powietrzem, pragnące spełnienia.

Ignacy Karpowicz wspaniale portretuje te związki; bawi się komizmem przeplatając go z refleksją, rzuca kluczami nie wskazując konkretnych drzwi, żongluje ironią i gorzką prawdą, przed którą przestrzeń publiczna rumieni się ze wstydu.

W „Ościach” jest wszystko to, czego nie znajdę w poprawnej politycznie przestrzeni publicznej. Za to często znajduję obok siebie…