"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

czwartek, 8 marca 2012

"Samosiejki" - Teresa Radziewicz - poezja



Dedykacja mnie zaintrygowała. Niby jaka Hanna pragnie mnie poznać? Nie znam żadnej Hanny, autorka tomiku też ma inne imię. Poczułam się zdezorientowana. Ale nie na długo.

Tomik dostałam od Margo, która dostała go od autorki. Mały zielony tomik poezji o wdzięcznym tytule „Samosiejki”. Uśmiechnięta twarz autorki – Teresy Radziewicz – spogląda z tylnej okładki.



A wewnątrz „Samosiejek” dzieje się historia Hanny. Jest ona bohaterką cyklu wierszy składających się na ten tomik. Przypomina dobrą czarownicę, potrafiącą wróżyć z fusów herbaty i robić cudotwórcze mikstury. Hanna żyje zgodnie z porami roku, zbiera zioła, piecze chleb, pielęgnuje w sobie dziecko. Dziwi się światu, spogląda na księżyc, podziwia przylaszczki. Zajada się czereśniami, ogląda ze swoją babką westerny i filmy wojenne. Hanna żyje chwilą i w chwili znajduje piękno. Jest pokorna wobec upływającego czasu, choć czasem chciałaby stąd odlecieć. Wierszy Teresy Radziewicz nie da się czytać pojedynczo, nawet nie powinno się czytać wybiórczo. „Samosiejki” są kompozycją zamkniętą, każdy wiersz jest tu maleńkim akapitem w dłuższej opowieści o kobiecie i o życiu. W tych prostych obrazach, poezji dalekiej od patosu i powagi, jest głębia, która jest mi bliska. Nie ma tu wyszukanego i kwiecistego stylu. Jest za to baśniowy nastrój, nieco melancholijny ton i wyraźny ładunek pozytywnych emocji. Bynajmniej wiersze nie odnoszą się tylko do szczęścia i podobnych mu stanów. Często pojawia się zaduma nad życiem, losem, światem... Dostrzegłam w tych wierszach fascynację czasem, którego Hanna nie próbuje zatrzymać, poddaje mu się łagodnie i płynie z jego nurtem. Dostrzegłam też tęsknotę za czymś nieznanym, nieopisanym i nienazwanym. Spokojny ton wierszy odzwierciedla spokojny świat Hanny. Ale ten spokój łatwo zburzyć, nieopatrznie zmącić, zasiać ziarno niepewności.


Jeśli wierzyć powszechnemu sądowi, że podmiot liryczny wiersza to alter ego samego autora, to autorka „Samosiejek” musi być niezwykle ciepłą osobą. Bo z wierszy zebranych w tym tomiku bije olbrzymie ciepło, łagodność i wrażliwość.

Zatem poznałam Hannę i jej świat. A może to ona mnie poznała?



„Marzec”

A księżyc wyciągnięty dziś na hamaku. Przymkniesz
oczy – marzyciel! Złota łopatka do cukru, język srebrnego
kameleona, który połyka sny. A w tych snach znów:

łódka na gałęzi jabłoni. To chłopiec, pogwizduje,
jakby nie było nic ważniejszego od tej nocy,

tego powietrza pełnego kryształu.


„Piąstka”

Hanna chce powiedzieć, że wzrusza ją
świat. Kwiaty bzu brązowieją od brzegów,

a staruszkowie wychodzą na słońce: kruche
ondulacje i starannie przyczesane pożyczki.
Próbują jakoś sobie radzić z resztkami życia,

i to też ją wzrusza. Śpiące niemowlę,
doskonałe w zarysie ust, kresce brwi,
stulonej we śnie piąstce. Słowo

piąstka.


„Każda kobieta ma w sobie czarownicę”

Kamili

Nie chciała dłużej tęsknić, obrazy uciskały i kładły się
na codzienności strumieniami bólu. Hanno – słyszała
w głowie głos babki – Hanno, na tę chorobę najlepsze
będą zioła. Siedem ziół zebranych w siódmej godzinie

siódmego dnia siódmego miesiąca. Weź gałązki dziurawca,
ziele bratka trójbarwnego, piołun niosący gorycz i kwiat lipy,
która rozgrzewa krew. Znajdź w cieniu macierzankę, sparz ręce
pokrzywą, dodaj rumianku. Zioła zalej wrzątkiem, wywar pij

siedem dni; w ostatnim zrób porządki. Wyrzuć pęknięty talerz
i wyszczerbiony kubek. Otwórz okna, pozwól przeciągom
zawładnąć twoim domem. I wołaj: idź precz, idź precz!
Pamiętaj, każda kobieta nosi w sobie, czarownicę,

muszą jej słuchać wszystkie tęsknoty świata.


„Hanna postanawia działać”

Skończy z pieczeniem chleba i zachwytem
nad całym tym zielskiem, powietrzem
i światłem. Do końca nie wie, co zrobi

- wyjedzie, podpali dom, rzuci w oczy
garść zaostrzonych słów. Jeszcze wciąż
codziennie wychodzi z pragnień, jeszcze

idzie przed siebie, los rzucając o stronę
świata. Później nie może pozbyć się
tłustego błota, gdy na obcasach zasycha

w grudy – śnieg cofa się w cienie i zostawia
rozkład, śmierć rozciągniętą pomiędzy drogami
i ludźmi, między próbami życia. Zmiano przyjdź,

zaklina Hanna, musisz przyjść, nawet jako
utrata, jako nicość. Zacznij się.

6 komentarzy:

  1. Autorka "Samosiejek" niezwykle ukontentowana, przeczytała oblizując się niczym kot nad miseczką śmietany. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) cieszę się, że czasem się do czegoś pożytecznego przydaję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Do końca nie wie, co zrobi

    - wyjedzie, podpali dom, rzuci w oczy
    garść zaostrzonych słów" - piękne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ to smakowicie brzmi! Tak rzadko czytam poezję, że aż czasem mam wrażenie, że tracę umiejętność pochylenia się nad słowami - celnie dobranymi, potrafiącymi wyrazić wiele bez kajdan konieczności snucia opowieści.
    Piękna dedykacja, ja też byłabym zaintrygowana...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne te wiersze, pierwszy raz słyszę o autorce. Wspaniale i ciekawie dobrane słowa. Mam nadzieję, że uda mi się gdzieś znaleźć tomik!

    OdpowiedzUsuń
  6. O, ależ miło, że Ktoś je czyta i na dodatek polubił. :)

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.