"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

sobota, 26 września 2009

noga w gipsie

Dziś przewoziliśmy pudła z naszym dobytkiem na nowe mieszkanie. Pech chciał, że pod klatką potknęłam się i moja lewa stopa doznała urazu. Spuchła jak bania, a ja zaczęłam utykać. Pomyślałam, że pewnie stłuczenie, jak ta lala. Mąż zawiózł mnie na pogotowie. W kolejce odczekałam swoje i pan doktor po zrobieniu zdjęcia rtg stwierdził, że nastąpiło stłuczenie śródstopia lewego i załadował mi stopę w szynę gipsową, tak na wszelki wypadek. Za 10 dni znowu po foto rtg i do kontroli. Mój urlop remontowo – przeprowadzkowy zamienia się w zwolnienie lekarskie. Jestem teraz ciężarem sama dla siebie. Popłakałam się. Że też teraz musiałam być taka nieostrożna. Za 3 dni przeprowadzka, remont mieszkania wciąż trwa, a ja, ofiara losu, wylądowałam w domu z nogą w gipsie. Nic już mężowi nie pomogę, mam siedzieć w domu. Jestem załamana. Dlaczego akurat teraz!?! No dlaczego!?!

17 komentarzy:

  1. przesyłam dobre anioły:) czasami tak bywa. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ściska słodko, buziak i siły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie płacz i pomyśl, że w tym jest jakiś sens, a może to unieruchomienie uchroniło Ciebie przed czymś gorszym? Zdrowiej i dziękuj losowi, że to tylko zwichnięcie. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem to naprawdę kłody pod nogi, ale na pewno nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dobrze, że sobie popłakałaś. Pomyśl, że jak to wszystko minie, to będzie śliczne mieszkanie, Ty już cała i zdrowa, a do tego zapach pecha wykorzystany na długi czas. Ściskam mocno i dodaję otuchy.

    PS Może ktoś mógłby Wam pomóc? Gdybym tylko była w Warszawie...

    OdpowiedzUsuń
  5. no dlaczego? bo nigdy nie wiemy co jest dobre??? nawet gips:(
    Życzę Ci szybkiego powrotu... do przeprowadzki, do zdrowia!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuuu Matylda! Coś takiego to złośliwość losu - wrrr!
    No przecież niepojęte! Jak można być tak złośliwym? Ale jak tak sobie pozytywnie pomyślisz to może w tej złamanej nodze jest jakiś ukryty cel? hmmm? W każdym razie ja wirtualnie przesyłam Ci duuuużo sił i dobrego nastroju no i tych pozytywnych myśli:-))))))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuuh, no można się faktycznie zdenerwować. Ale może Clevera ma rację i coś gorszego mogłoby Cię spotkać w przeciwnym razie? Leż sobie spokojnie i trzymaj się ciepło! 10 dni można jeszcze wytrzymać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - na pewno dobrze spożytkujesz ten czas, może wypoczniesz? Nie zamartwiaj się czymś, czego nie można zmienić. Ot, stało się...

    Pozdrawiam cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. współczuję,no, ale przecież po pierwsze, nie specjalnie człowiek choruje, czy ulega kontuzji a po drugie już i tak czasu nie cofniesz, więc nie przybijaj się niepotrzebnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi Cie szkoda, bo wiem jak to jest, ja w czasie przeprowadzki bylam w 9 miesiacu ciazy i choc bardzo chcialam to nie moglam i nie wolno mi bylo pomagac choc wszystkie meble skrecalismy razem:) Zatem moze choc do malych prac siedzacych przydasz sie mezowi? Pozdrawiam serdecznie i zycze powodznia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Współczuje i przesyłam pozytywną energię. Nie płacz :) To nie zda się na nic :) Uszy do góry :) Zawsze można coś zrobić z nogą w szynie :) W jakiś sposób jednak pomóc...

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurcze, to faktycznie pech :( Mam nadzieje, ze Twoj maz jakos sie upora sam z tym, co trzeba, a Ty bedziesz go wspierac emocjonalnie i logistycznie.
    Glowa do gory, niedlugo bedzie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję Wam Wszystkim za dobre słowa.
    (Pyzo, ja nie mieszkam w Warszawie, tylko w Rzeszowie)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ściskam mocno dopiero teraz mam czas aby przeczytać co u ciebie.
    Wierzę że wszystko dzieje się z jakiejś przyczyny.
    Widocznie tak miało być.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytając opis aż mam dreszcze, bo przypominają mi się czasy, kiedy sama miałam nogę w gipsie... Później kilka miesięcy rehabilitacji i zakupy w sklepach rehabilitacyjnych ( klik)
    Ale na szczęście dzisiaj to już wspomnienia, więc trzymam kciuki za wszystkich zagipsowanych :D

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.