„prawdziwa tajemnica życia polega na poszukiwaniu piękna”
Kim byłby Dorian Gray, g
dyby przyszło mu żyć w naszych czasach? Czy byłby kolejną gwiazdą w światowym showbiznesie? Mógłby nią być. Mógłby zyskać miano najpiękniejszego mężczyzny świata. Z pewnością byłby postacią rozpoznawalną, pożądaną, wzbudzającą niepojęty zachwyt. Ale należy powiedzieć prawdę, że byłby sławny dzięki urodzie fizycznej. Bo Dorian Gray ma w sobie tajemniczy magnetyzm, który nie pozwala o nim zapomnieć. Dorian Gray to perła. A może Dorian Gray to błyszczące świecidełko, imitujące prawdziwy skarb?
Dorian Gray. Hm. Dorian Gray. Wiem jedno, Dorian Gray siedzi w mojej głowie i nie daje mi spokoju. Myślę o nim, prawie jak zadurzona nastolatka; może nie wzdycham, ale z lekką dozą próżności fantazjuję, choć wiem, że to igranie z ogniem.
Oscar Wilde w swojej jedynej powieści „Portret Doriana Graya” (1890 r.) dał wielki popis własnego intelektu. Kreując tytułową postać, opisując sobie znaną rzeczywistość angielskiej arystokracji drugiej połowy XIX wieku, a także, przede wszystkim, z błyskotliwością rozprawiając się z naturą ludzką, uczynił z powieści dzieło wyjątkowe. Dorian Gray stał się postacią nieśmiertelną, a prawdy odkrywane prze Wilde są wciąż aktualne.
„Portret Doriana Graya” zaskakuje nagromadzeniem tzw. złotych myśli pisarza. Uważny czytelnik trafi tu na mnóstwo zdań wartych zapamiętania i zanotowania. Albo z uwagi na uniwersalne przesłanie, albo z uwagi na celne spostrzeżenie dotyczące różnorakich prawd życiowych. Nie z każdym jednak słowem Oscara Wilde zgadzam się, bowiem zdarzają mu się banalne i nieco naiwne myśli, a czasem wręcz nieprzyzwoicie szowinistyczne i uderzające w płeć piękną. Ale z pewnością muszę mu oddać należny szacunek, bo dostrzegam w „Portrecie...” dzieło, które można kochać, albo nienawidzić. Powieść ta wzbudza emocje, można się kłócić, czy jest to zbiór banialuk, czy dzieło wybitne. Można traktować je z przymrużeniem oka, bo karykaturalność pewnych zjawisk została błyskotliwie nakreślona. Ale też można dostrzec w „Portrecie Doriana Graya” rewelacyjną przypowieść o wartościach, które od wieków pozostają niezmienne, a które w życiu każdego człowieka decydują o istocie życia.
Ja, jak naiwna i niewinna panienka, „Portret Doriana Graya” pokochałam. Za całokształt. A Oscara Wilde będę cytować wszem i wobec.
Wydawnictwo W.A.B. w związku z premierą filmu „Dorian Gray” wydało właśnie powieść Oscara Wilde z filmowym plakatem na okładce i fotosami z filmu wewnątrz książki. Przyznam, że bardzo lubię takie wydania. (Mam w domu również wydaną w W.A.B. „Młodość stulatka” Mircei Eliadego, w której też są zdjęcia z filmu.)
Powieść czyta się znakomicie. Smakuje naprawdę wyjątkowo. Bo Oscar Wilde z lekkością wciąga czytelnika w swoją epokę. Jak sam pisze: „ograniczoną, marną epokę – epokę o rozkoszach gruboskórnie cielesnych, o celach gruboskórnie pospolitych.” I tym zdaniem definiuje swoje stanowisko wobec świata, w którym przyszło mu żyć. A arystokratyczna Anglia drugiej połowy XIX wieku w oczach Wilde jest szkaradna i próżna. Dlatego taka postać, jak Dorian Gray, błyszczy wśród arystokratów. Jest kwintesencją piękna i wspaniałości. W tej kwestii Oscar Wilde nie pozostawia złudzenia, drwi z kultu młodości i piękna, ostrzega przed jego niszczycielską siłą. Piękno stanowi źródło rozkoszy, ale i bólu. Przekonał się o tym Dorian Gray.
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że „Portret Doriana Graya” to niezwykłe studium natury ludzkiej. Wszak to natura ludzka odpowiada za największe odkrycia, największe przeżycia, największe upadki.
"Powiedziano, że największe zdarzenia świata dokonują się w mózgu. W mózgu też i jedynie w mózgu dokonują się największe grzechy świata."
Wilde nie bez kozery obdarował swoich bohaterów typowo angielskim usposobieniem. Znając dziewiętnastowieczną śmietankę artystyczną Londynu mógł swobodnie czerpać z otoczenia, wrzucając tu i ówdzie trafne uwagi na temat życia w Londynie i ludzi zamieszkujących go. Jednakże wcale nie stanowi to przeszkody do uniwersalnego traktowania treści i przesłania. Barwny świat arystokratów, ich spotkania, bale, kolacje, uwielbienie luksusu, życie ponad stan, poczucie wyższości to przecież nic nowego. Te fakty nie są żadnym odkryciem. Pod tym względem powieść Oscara Wilde wcale nie jest nowatorska. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest tendencyjna, a nawet momentami tandetna. Atuty tej powieść leżą po innej stronie.
Bohaterami powieści są przede wszystkim mężczyźni: malarz Bazyli Hallward, cyniczny lord Henryk Wotton oraz oczywiście Dorian Gray, przystojny młodzieniec, którego rozkosze młodości doprowadzą do upadku. Fascynacja lorda Henryka Wottona osobą Doriana Graya staje się powodem szczęścia i nieszczęścia zarazem. Znając orientację seksualną samego Oscara Wilde nie trudno się domyślić, o jakiej kategorii fascynacji mógł pisarz myśleć tworząc bohaterów swojej powieści. Ze względów moralnych musiał podobno usunąć liczne aluzje do homoseksualizmu, które oburzały ówczesnych czytelników i krytyków.
Akcja powieści rozpoczyna się w chwili, w której Bazyli kończy malować portret Doriana. Malując obraz wkłada w niego całe serce, utrwala na wieki nieskazitelną urodę Doriana. Poznaje swojego fascynującego modela z lordem Henrykiem. Ten natychmiast zostaje oczarowany Dorianem, staje się jego nauczycielem życia. Tak rozpoczyna się ... dramat.
Fabuła może i nie jest wyszukana, bo i łatwo ją przewidzieć, a Wilde nie stara się aż nadto urozmaicać jej. Jednakże opowieść przyciąga, jak magnes. Działa na wyobraźnię. Pobudza zmysły. Wywołuje sentymentalny uśmiech na twarzy.
Bo „Portret Doriana Graya” to swoisty wykład pisarza na temat odwiecznych antynomii: dobra i zła, piękna i brzydoty, śmiertelności i nieśmiertelności. To wykład na temat właściwości sztuki, jej celów, przyczyn powstawania i oddziaływania. A barwny język powieści pełen plastycznych opisów, liczne epitety, porównania i metafory czynią ten wykład pięknym i wciągającym. Na dodatek Wilde z właściwą sobie elegancją buduje napięcie, pozwalając sobie na częste dygresje natury filozoficzno-moralnej.
Jest też „Portret Doriana Graya” traktatem o upadku duszy, którą łatwo skazić, łatwo zniewolić i łatwo zatracić. Dorian Gray poznając tajemnice własnego portretu staje się więźniem własnej duszy. Duszy, którą staje się przeklęta i zniewolona. Wilde czyni Doriana postacią tragiczną. Bowiem los zaczyna igrać z jego życiem, kiedy Dorian Gray nieświadomie wypowiada życzenie, by zostać pięknym i młodym na wieki. Tak zaczyna się koszmar.
Piękno tej powieści jest ukryte pod płaszczykiem mrocznej i zarazem romantycznej treści. Odczuwalna aura tajemnicy unosi się i spowija dzieje Doriana Graya. Niewinność i czystość zostają zastąpione wyniosłą i bezlitosną grą, która nieuchronnie zmierza do tragicznego zakończenia. Rozkosz zamienia się w grzech.
„Nienawidzę brutalnego realizmu w literaturze” - słowa wypowiedziane przez Doriana Graya charakteryzują powieść Oscara Wilde. „Portret Doriana Graya” jest bowiem fantastyczną opowieścią o przeklętej duszy i jej mrocznych tajemnicach. Jest także przypowieścią o życiu i śmierci.
Kim byłby Dorian Gray, g

Dorian Gray. Hm. Dorian Gray. Wiem jedno, Dorian Gray siedzi w mojej głowie i nie daje mi spokoju. Myślę o nim, prawie jak zadurzona nastolatka; może nie wzdycham, ale z lekką dozą próżności fantazjuję, choć wiem, że to igranie z ogniem.
Oscar Wilde w swojej jedynej powieści „Portret Doriana Graya” (1890 r.) dał wielki popis własnego intelektu. Kreując tytułową postać, opisując sobie znaną rzeczywistość angielskiej arystokracji drugiej połowy XIX wieku, a także, przede wszystkim, z błyskotliwością rozprawiając się z naturą ludzką, uczynił z powieści dzieło wyjątkowe. Dorian Gray stał się postacią nieśmiertelną, a prawdy odkrywane prze Wilde są wciąż aktualne.
„Portret Doriana Graya” zaskakuje nagromadzeniem tzw. złotych myśli pisarza. Uważny czytelnik trafi tu na mnóstwo zdań wartych zapamiętania i zanotowania. Albo z uwagi na uniwersalne przesłanie, albo z uwagi na celne spostrzeżenie dotyczące różnorakich prawd życiowych. Nie z każdym jednak słowem Oscara Wilde zgadzam się, bowiem zdarzają mu się banalne i nieco naiwne myśli, a czasem wręcz nieprzyzwoicie szowinistyczne i uderzające w płeć piękną. Ale z pewnością muszę mu oddać należny szacunek, bo dostrzegam w „Portrecie...” dzieło, które można kochać, albo nienawidzić. Powieść ta wzbudza emocje, można się kłócić, czy jest to zbiór banialuk, czy dzieło wybitne. Można traktować je z przymrużeniem oka, bo karykaturalność pewnych zjawisk została błyskotliwie nakreślona. Ale też można dostrzec w „Portrecie Doriana Graya” rewelacyjną przypowieść o wartościach, które od wieków pozostają niezmienne, a które w życiu każdego człowieka decydują o istocie życia.
Ja, jak naiwna i niewinna panienka, „Portret Doriana Graya” pokochałam. Za całokształt. A Oscara Wilde będę cytować wszem i wobec.
Wydawnictwo W.A.B. w związku z premierą filmu „Dorian Gray” wydało właśnie powieść Oscara Wilde z filmowym plakatem na okładce i fotosami z filmu wewnątrz książki. Przyznam, że bardzo lubię takie wydania. (Mam w domu również wydaną w W.A.B. „Młodość stulatka” Mircei Eliadego, w której też są zdjęcia z filmu.)
Powieść czyta się znakomicie. Smakuje naprawdę wyjątkowo. Bo Oscar Wilde z lekkością wciąga czytelnika w swoją epokę. Jak sam pisze: „ograniczoną, marną epokę – epokę o rozkoszach gruboskórnie cielesnych, o celach gruboskórnie pospolitych.” I tym zdaniem definiuje swoje stanowisko wobec świata, w którym przyszło mu żyć. A arystokratyczna Anglia drugiej połowy XIX wieku w oczach Wilde jest szkaradna i próżna. Dlatego taka postać, jak Dorian Gray, błyszczy wśród arystokratów. Jest kwintesencją piękna i wspaniałości. W tej kwestii Oscar Wilde nie pozostawia złudzenia, drwi z kultu młodości i piękna, ostrzega przed jego niszczycielską siłą. Piękno stanowi źródło rozkoszy, ale i bólu. Przekonał się o tym Dorian Gray.
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że „Portret Doriana Graya” to niezwykłe studium natury ludzkiej. Wszak to natura ludzka odpowiada za największe odkrycia, największe przeżycia, największe upadki.
"Powiedziano, że największe zdarzenia świata dokonują się w mózgu. W mózgu też i jedynie w mózgu dokonują się największe grzechy świata."
Wilde nie bez kozery obdarował swoich bohaterów typowo angielskim usposobieniem. Znając dziewiętnastowieczną śmietankę artystyczną Londynu mógł swobodnie czerpać z otoczenia, wrzucając tu i ówdzie trafne uwagi na temat życia w Londynie i ludzi zamieszkujących go. Jednakże wcale nie stanowi to przeszkody do uniwersalnego traktowania treści i przesłania. Barwny świat arystokratów, ich spotkania, bale, kolacje, uwielbienie luksusu, życie ponad stan, poczucie wyższości to przecież nic nowego. Te fakty nie są żadnym odkryciem. Pod tym względem powieść Oscara Wilde wcale nie jest nowatorska. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest tendencyjna, a nawet momentami tandetna. Atuty tej powieść leżą po innej stronie.
Bohaterami powieści są przede wszystkim mężczyźni: malarz Bazyli Hallward, cyniczny lord Henryk Wotton oraz oczywiście Dorian Gray, przystojny młodzieniec, którego rozkosze młodości doprowadzą do upadku. Fascynacja lorda Henryka Wottona osobą Doriana Graya staje się powodem szczęścia i nieszczęścia zarazem. Znając orientację seksualną samego Oscara Wilde nie trudno się domyślić, o jakiej kategorii fascynacji mógł pisarz myśleć tworząc bohaterów swojej powieści. Ze względów moralnych musiał podobno usunąć liczne aluzje do homoseksualizmu, które oburzały ówczesnych czytelników i krytyków.
Akcja powieści rozpoczyna się w chwili, w której Bazyli kończy malować portret Doriana. Malując obraz wkłada w niego całe serce, utrwala na wieki nieskazitelną urodę Doriana. Poznaje swojego fascynującego modela z lordem Henrykiem. Ten natychmiast zostaje oczarowany Dorianem, staje się jego nauczycielem życia. Tak rozpoczyna się ... dramat.
Fabuła może i nie jest wyszukana, bo i łatwo ją przewidzieć, a Wilde nie stara się aż nadto urozmaicać jej. Jednakże opowieść przyciąga, jak magnes. Działa na wyobraźnię. Pobudza zmysły. Wywołuje sentymentalny uśmiech na twarzy.
Bo „Portret Doriana Graya” to swoisty wykład pisarza na temat odwiecznych antynomii: dobra i zła, piękna i brzydoty, śmiertelności i nieśmiertelności. To wykład na temat właściwości sztuki, jej celów, przyczyn powstawania i oddziaływania. A barwny język powieści pełen plastycznych opisów, liczne epitety, porównania i metafory czynią ten wykład pięknym i wciągającym. Na dodatek Wilde z właściwą sobie elegancją buduje napięcie, pozwalając sobie na częste dygresje natury filozoficzno-moralnej.
Jest też „Portret Doriana Graya” traktatem o upadku duszy, którą łatwo skazić, łatwo zniewolić i łatwo zatracić. Dorian Gray poznając tajemnice własnego portretu staje się więźniem własnej duszy. Duszy, którą staje się przeklęta i zniewolona. Wilde czyni Doriana postacią tragiczną. Bowiem los zaczyna igrać z jego życiem, kiedy Dorian Gray nieświadomie wypowiada życzenie, by zostać pięknym i młodym na wieki. Tak zaczyna się koszmar.
Piękno tej powieści jest ukryte pod płaszczykiem mrocznej i zarazem romantycznej treści. Odczuwalna aura tajemnicy unosi się i spowija dzieje Doriana Graya. Niewinność i czystość zostają zastąpione wyniosłą i bezlitosną grą, która nieuchronnie zmierza do tragicznego zakończenia. Rozkosz zamienia się w grzech.
„Nienawidzę brutalnego realizmu w literaturze” - słowa wypowiedziane przez Doriana Graya charakteryzują powieść Oscara Wilde. „Portret Doriana Graya” jest bowiem fantastyczną opowieścią o przeklętej duszy i jej mrocznych tajemnicach. Jest także przypowieścią o życiu i śmierci.