Nie pamiętam dokładnie, kiedy ostatnio czytałam coś
z literatury dla dzieci czy młodzieży. Musiało to być gdzieś około 15-17 lat temu. Kawał czasu. Oczywiście czasu poświęconego na czytanie innych książek. A dziś po tak długiej przerwie przeczytałam bardzo fajną książeczkę dla starszych dzieci, bo raczej nie dla nastolatków. Mówię o „Koralinie” Neila Gaimana, którą to książkę wygrałam niedawno.

„Koralina” to książka na jedno senne przedpołudnie lub popołudnie. Czyta się szybko, no bo tak mają się przecież czytać książki dla młodszych czytelników. Historyjka dość łatwa, z pedagogicznym morałem. Opowiedziana nie za krótko, nie za długo, bez ziewania, pobudzająca wyobraźnię i oczywiście z happy endem. Dla dzieci czytających „Koralinę” powinna ona być łatwym i ciekawym kąskiem. Mamy tu jakieś stwory z guzikami zamiast oczu, dziwny dom i różnorakie czary, a tytułowa Koralina ma do pokonania złą moc i wychodzi z potyczki zwycięsko. Niby banał. Niby historyjka, jakich tysiące. Ale mająca swój urok. No i to mądre przesłanie. Nie powiem jakie, bo może sami zechcecie przeczytać „Koralinę”.
Aha, wcale się nie bałam. I uważam, że jak najbardziej jest to książka dla dzieci.
Tylko jedna rzecz mnie trochę zastanawia. Kim lub czym była druga matka Koraliny? Kto zna odpowiedź? Bo chyba N. Gaiman tej sprawy nie wyjaśnił. Ale tak to już w książkach dla dzieci bywa, że nie wszystkie sprawy są wyjaśniane. Po prostu pewne sprawy przyjmuje się za oczywiste i niewymagające jakichkolwiek wyjaśnień. Chyba za bardzo się czepiam...
Chętnie zobaczę też film i biegającą po ekranie białą, trupią, zakończoną szkarłatnymi paznokciami, prawą dłoń drugiej matki.
Aha, wcale się nie bałam. I uważam, że jak najbardziej jest to książka dla dzieci.
Tylko jedna rzecz mnie trochę zastanawia. Kim lub czym była druga matka Koraliny? Kto zna odpowiedź? Bo chyba N. Gaiman tej sprawy nie wyjaśnił. Ale tak to już w książkach dla dzieci bywa, że nie wszystkie sprawy są wyjaśniane. Po prostu pewne sprawy przyjmuje się za oczywiste i niewymagające jakichkolwiek wyjaśnień. Chyba za bardzo się czepiam...
Chętnie zobaczę też film i biegającą po ekranie białą, trupią, zakończoną szkarłatnymi paznokciami, prawą dłoń drugiej matki.
:) dobrych świąt Matyldo :>
OdpowiedzUsuńBędąc 2 dni temu w centrum handlowym rzuciła mi się w oczy ale w końcu jej nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńZresztą teraz staram się nie wydawać na książki może 23.04 w ich święto się skuszę.
Czytałam! Bardzo mi się podobała, ale ja ogólnie jestem fanką Gaimana.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci też wygranej:). I tak jak ty nie zgadzam się z opiniami "nie dla dzieci" - uważam, że trochę mroczności jeszcze żadnemu dziecku nie zaszkodziło, wręcz przeciwnie, taki "bezpieczny", książkowy strach bardzo rozwija wyobraźnię.
Matyldo, chciałam też Ci bardzo serdecznie podziękować, za śliczną kartkę świąteczną z owieczką, która do mnie wczoraj doszła! Strasznie mi miło, dziękuję:):):)
Matyldo, jak wiesz nie umiem składać życzeń... więc gratuluję Tobie takiego miejsca gdzie z wielką chęcią chcę wracać:)
OdpowiedzUsuń