"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

niedziela, 28 listopada 2010

O poezji

Uczestniczyłam w kończącym się tygodniu w dwóch wieczorkach poetyckich. Jeden zorganizował rzeszowski WDK, a drugi oddział ZLP w Rzeszowie. Nie powiem, abym była zachwycona i natchniona poezją obu prezentujących się poetów. Ten pierwszy (nazwisko pominę z grzeczności) okazał się młodym i nieco zbyt pewnym siebie człowiekiem, którego wiersze były dość płytkie i pozbawione emocji. Długa i pracowita droga przed nim, co zresztą zauważono w rozmowie, jaka odbyła się po recytacji. Natomiast drugi poeta, członek ZLP, to człowiek o ugruntowanym spojrzeniu na poezję, który nie bawi się w bunty i egzystencjalne wynaturzenia. Jego wiersze zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu, bo były dojrzałe i pełne refleksyjności. Choć jego estetyka nie do końca jest moją. Te dwa spotkania niewiele różniły się poziomem i frekwencją. Kiedyś częściej uczestniczyłam w takich wieczorkach, potem nastąpiła dość długa przerwa. Niestety muszę ze smutkiem zauważyć, że niewiele się zmieniło od tego, co pamiętam sprzed kilku lat. Jeśli nazwę rzeczy po imieniu i powiem, że poziom często jest żenujący, poeta kiepski, a frekwencja równa zeru, to nie przesadzę, choć pewnie znajdą się obrońcy tego typu wydarzeń. Zresztą na spotkaniu zorganizowanym przez ZLP zauważono, że często lokalni twórcy, poeci, artyści nie są znani szerszemu gronu i nie wykraczają ze swoją sztuką poza granice miasta, gminy, powiatu. Jeśli są znani choćby w województwie, to już duży sukces. Tworzą się zatem towarzystwa wzajemnej adoracji, a ich członkowie zasilają swą obecnością takie spotkania poetyckie. Czy problem polega na tym, że poezja to dziś towar nieatrakcyjny? A może poeci nie potrafią się sprzedawać? Nie wykorzystują możliwości dzisiejszego wolnego rynku? Wszak są nazwiska na polskiej scenie poezji znane wszem i wobec, są konkursy rangi ogólnokrajowej, o których się mówi. Fakt, w większych miastach poezja znajduje większy krąg odbiorców, ale należy zauważyć, że wychodzi ona do ludzi, zachęca młodych, twórcy różnych spotkań/imprez artystycznych dbają o odpowiedni poziom, o atrakcyjność wydarzenia. Dlatego zazdroszczę miastom, w których dba się o kulturę i jej poziom. Niestety, ale moje miasto (wojewódzkie!) jest w tej kwestii daleko w tyle. Tu na wieczorek poety przychodzi około 15 osób. No chyba, że takie spotkanie organizowane jest w jednym z bardziej undergroundowych pubów w mieście, wtedy frekwencja jest większa, choć może przypadkowa, bo siedzący nad pieniącym się trunkiem niekoniecznie zainteresowani są poezją. Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Dlaczego tak się trąbi w mediach, że należy dofinansowywać kulturę, że bez kultury naród staje się nijaki, ginie i zatraca się w taniej komercji, a jednak wciąż tej kultury poszukuję i czuję olbrzymi niedosyt?! Nie interesują mnie masowe spędy na rynku z okazji święta X lub święta Y. Nie chodzę zbyt często do kin, bo w moim mieście filmy wartościowe to rzadkość, a o spotkaniach Dyskusyjnego Klubu Filmowego dowiaduję się za późno. O to, na czym mi zależy, muszę zabiegać sama, na szczęście jest Internet, bez którego omijałyby mnie tysiące ciekawych rzeczy. Więc niech się nie wzbrania starsze pokolenie poetów, kiedy mówię, że Internet daje mnóstwo możliwości i należy z tych dobrodziejstw korzystać. Inaczej ugrzęźnie się we własnym sosie i będzie z siebie wylewać niepotrzebnie gorycz.

A na zakończenie wiersz z tomiku „Strumienie poezjiRyszarda Mścisza, na którego wieczorku właśnie byłam:

„Nowoczesny”

parę kropli relanium kalms skuteczny
jak jego reklama już spokojny bo za to
płaciłem w nowej eleganckiej aptece
w centrum miasta

telefon komórkowy co chwila dzwoni
moje okno na świat
znajomych mamionych uzależnionych
pięć wiadomości czeka jedna od drugiej
ważniejsza też nic nie mówiąca
prawdy ukrytej czyli jedynej

na moim laptopie tyle zajętej pamięci
w mojej pamięci tyle co w laptopie
do zrobienia pilne giga i mega
a w gruncie rzeczy ciągłe kopiuj
i wklej zmień format na wszelki
wypadek

domowe kino tylko dla mnie
bez wspólnego strachu i śmiechu
sali która żyje z obrazem
zarządca pilota i król kanałów
dzień w dzień włączam skip
coraz rzadziej rekord

9 komentarzy:

  1. Ech, bo z poezją to jak z jabłkami, bywają najróżniejsze gatunki, a smakoszy coraz mniej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe spostrzeżenia. Świetnie, że ktoś chce pisać o poezji i jej funkcjonowaniu we współczesnym świecie.

    Hm, coś ode mnie: poezja z natury rzeczy jest hermetyczna, niszowa. Poezję trzeba nie tylko rozumieć, ale i czuć. Niewiele osób jest do tego zdolnych, stąd też mała popularność poezji. Nie widzę w tym nic złego - od bardzo długiego czasu tak jest.
    Problem polega raczej na jakości współczesnej poezji, ale na ten temat nie chcę się wypowiadać ; )

    Pozdrawiam serdecznie!^^

    OdpowiedzUsuń
  3. nie znam sie kompletnie na poezji mój umysł jest chyba w jakiś sposób nie wyćwiczony jeśli chodzi o ten gatunek. albo moze zamknięty .. nie wiem. nigdy mnie nie interesowała jakoś specjalnie.. no ale nieważne. Wazne że poruszyłaś tu istotne kwestie.
    W moim miescie niby zaczyna sie dbać o kulturę ale ciągle jest za mało promocji, za mało informacji i jak napisałaś, wszystko odbywa się w kólkach wzajemnej adoracji.. szkoda. Czasem omijają mnie wydarzenia w których chciałabym uczestniczyć, ale ciągle dowiaduje się o nich po fakcie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tradycyjnie już bardziej polską poezję cenią bardziej za granicą. Nie uważam, że współczesna poezja jest marnej jakości. Faktem jest, że brakuje odbiorców. Poezja w przeciwieństwie do powieści nie jest monumentalna - jej domeną jest pewnego rodzaju dyskrecja. Problemem jest to, że o książkach mało się mówi, a w tym wszystkim poezja w ogóle nie istnieje. Jakkolwiek banalnie to zabrzmi - nie ma poezji w powszechnej świadomości <> nie ma odbiorcy. Poezji trzeba się nauczyć i niewątpliwe bardzo dużą w niej role rolę - jak już wspomniałaś Matyldo w notce - odgrywa szeroko rozumiana estetyka.

    Mnie zawsze bawi sytuacja. Szymborska, Miłosz, Twardowski. Znani poza granicami kraju, a spójrz chociażby w blogi - nie ma poezji (są tylko powieści z egzemplarzy recenzenckich ;DDDDD).

    W moim przekonaniu poezja nie potrzebuje promocji w takim ujęciu rynkowym. Być może zatraciłaby w sobie ten specyficzny pierwiastek.

    Czy internet daje dużo możliwości? Pewnie tak, pytanie tylko, czy aby na pewno można nazwać je dobrodziejstwami??

    OdpowiedzUsuń
  5. Poezja wymaga od czytającego zdecydowanie większego wysiłku intelektualnego (nie wspominając już o pewnej wrażliwości) niż proza, a rzadko komu chce się wysiłek taki podejmować. Poza tym, w obcowaniu z poezją potrzebna jest również niejaka wiedza o kulturalnej spuściźnie, pewnym kanonie pojęć funkcjonującym w obrębie ludzkiej kultury, a z tym jest już naprawdę źle. Poezja jest niepopularna, bo przestała już być wykładnią postaw i idei, które były dla ludzi czymś bliskim i arcyważnym. Przestała być elitarna, choć, paradoksalnie, elitarną jest nadal. Słowem: zmieniło się jej znaczenie, spopularyzowała się, straciła swój egalitarny charakter i jest trudna - w odbiorze i w interpretacji. A współczesna jest zdecydowanie (poza wyjątkami) poezją po prostu słabą, często niepotrzebnie, nie wiadomo po co i dlaczego, wydumaną i udziwnioną, przypominającą bełkot - a to ludzi dodatkowo odrzuca. Zresztą: zawsze to poezja właśnie była sztuką wąskiego grona odbiorców i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nie dziwi mnie, kiedy słyszę lub widzę, że na różnej maści wieczory poetyckie przychodzi kilka lub kilkanaście w porywach osób (chyba, że autorami są ludzie o nazwiskach powszechnie znanych i/lub cenionych, mających już swoją pozycję).
    Faktem jest też fatalna jakość przepływu informacji na temat takich spotkań. Z reguły dowiaduję się o nich grubo po fakcie, a wtedy, wiadomo - musztarda po obiedzie. W dużych miastach wcale nie jest pod tym względem lepiej niż na prowincji. Jest nawet gorzej, bo w mniejszych miejscowościach łatwiej trafić na informację o takiej inicjatywie, nie ginie ona gdzieś w zalewie tysiąca innych, niewiele wartych.
    No i nie bez znaczenia jest też fakt, że ogromnie rzadko trafia się wspaniały talent deklamatorski i wiersz, czytany od niechcenia, niechlujnie i byle jak, nie zachęca do poznawania.
    A już do szewskiej pasji i obrzydzenia doprowadzają mnie te właśnie kółka wzajemnej adoracji, wałkujące wciąż i wciąż to samo, niezdolne do konstruktywnego spojrzenia i dyskusji grona lizusów.
    I wreszcie: za dużo osób pisze. W tym potoku twórczości nie ma się ani chęci, ani możliwości dotrzeć do rzeczy naprawdę ważnych i wartościowych.

    OdpowiedzUsuń
  6. z całą pewnością więcej ludzi pisze poezje niż je czyta
    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielka szkoda, że dzieje się tak jak opisałaś. Oczywiście nie ma co porównywać Londynu do Twojego miasta, nie ta skala, tutaj jednak (choć mało kto czyta poezję) jest jednak baaardzo wiele imprez poświęconych poezji, ciągle jakieś spotkania, kilkunastodniowe festiwale, na które zjeżdżają się sławy tego świata. Nie wiem, jak z frekwencją, bo nie chodzę, ale nazwiska są powszechnie znane i cenione, więc domyślam się, że poziom jest wysoki.
    Poezji czytam bardzo mało, kiedyś czytałam więcej, pewnie w przyszłości też jeszcze rozczytam się w poezji, ale obecnie nie odnajduję w niej tego, czego szukam. Poezją jest dla mnie życie, konkretne widoki, sceny, i nie muszę czytać o tym, wystarczy mi, że mam oczy otwarte na świat.

    Co do internetu - przyznam szczerze, że nie mogę pojąć tej technofobii Polaków. Internet nie jest jakimś alternatywnym medium, jest najważniejszym medium i z tym nie ma co walczyć. To tak jakby walczyć z elektrycznością. Bez sensu jest moim zdaniem dyskusja o wadach i zaletach internetu, trzeba być ponad to i docenić możliwości, jakie oferuje. A jedną z nich jest dotarcie z informacją do ogromnej grupy ludzi. Przaśna kartka z ogłoszeniem o wieczorku tego ne zastąpi. A swoją drogą, nie ma u Was jakiegoś dobrego portalu informacyjnego o imprezach kulturalnych w mieście (m.in.)?

    OdpowiedzUsuń
  8. Margo, dokładnie tak!

    Luiza, ja o współczesnej poezji mam dobre zdanie! Owszem, jest inna od tej dobrze nam znanej z lekcji języka polskiego w szkołach, ale ta inność to efekt czasów. Każda dziedzina sztuki rozwija się, choć czasem powiela znane schematy. Poezja żyje swoim życiem. Mnie smuci, że znajduje tak mało odbiorców.

    Mary, a więc nie tylko w Rz. jest zastój i marazm jeśli chodzi o wydarzenia kulturalne. To okropne. A co do sympatii do poezji, to chyba trzeba to mieć we krwi. :)

    Krzysztof, tak, współczesna poezja jest całkiem dobra! Estetyka jest potrzebna w życiu, nie należy zaniedbywać nauki o pięknie, jak mawiał nasz poeta Herbert. ;) A internet jest dobrodziejstwem, naprawdę tak uważam! I dziwi mnie fakt, że starsze pokolenie tak się przed nim wzbrania.

    Jabłuszko, dziękuję za tak obszerny komentarz. Właśnie, wysiłek intelektualny! Ja czasem muszę sięgnąć po wiersze, muszę z potrzeby, którą zaszczepiono mi kiedy miałam naście lat.

    Piotrze, odezwałeś się, jako poeta? ;)))

    Chihiro, powiedziałaś: "Poezją jest dla mnie życie, konkretne widoki, sceny, i nie muszę czytać o tym, wystarczy mi, że mam oczy otwarte na świat." - często czuję to samo. A lokalne serwisy internetowe, na które wchodzę z rzadka, przytłaczają mnie reklamami, bzdurnymi ogłoszeniami, zanim dokopię się do wiadomości kulturalnych, to mija mój zapał szukania. No, ale korzystam z takich portali, owszem, bo gazet codziennych nie kupuję, a lubię wiedzieć, co się dzieje na moim podwórku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chihiro,
    zgodnie z tym co napisałaś, żeby "być ponad", to i tak pewnie nie odpowiesz. Nie spodziewałem się po Tobie takiego stwierdzenia. Czyli jeśli dobrze rozumiem, jeżeli uważam, że internet ma więcej wad niż zalet, to jestem technofobem? Jakie możliwości? Wiesz doskonale, że masowość jest dobra do pewnego stopnia. Masz rację anglosaski internet wygląda pewnie o wiele lepiej, mam jakieś wrażenie, że strasznie bagatelizujesz pewne zagrożenia związane z internetem.
    A myśli "Bez sensu jest moim zdaniem dyskusja o wadach i zaletach internetu, trzeba być ponad to i docenić możliwości, jakie oferuje." nie jestem w stanie pojąć. Zawsze możesz powiedzieć, że się "czepiam", ale o takie uproszczenia, to Ciebie Chihiro jako ostatnią podejrzewałem :-)

    Matyldo, sorki za off-topic ;-)

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.