"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

piątek, 10 czerwca 2011

"Kalkwerk" - Thomas Bernhard

„Naszym celem był Kalkwerk, naszym celem była śmierć zadana przez Kalkwerk.”

To się musiało tak skończyć. Konrad musiał w pewnym momencie wybuchnąć, musiał rozładować nagromadzoną przez lata złość, niemoc, wewnętrzne rozdarcie. Tacy ludzie są skazani na porażkę. Szaleńcy z olbrzymim mniemaniem o sobie. Introwertycy odgradzający się od świata jak zdrowi od zadżumionych. Nienawistni, wyalienowani na własne życzenie, niepotrafiący żyć we wspólnocie ludzkiej. Odszczepieńcy uwikłani we własne niemożności. Chorzy na świat. Zdeformowani psychicznie przez własne ambicje. Tacy ludzie nie mogą żyć w spokoju. Konrad taki jest. Takim go stworzył Thomas Bernhard. Takim nam się jawi w „Kalkwerk”, prozie trudnej, wymagającej, eksperymentalnej.

Lektura „Kalkwerk” nie należy do łatwych i przyjemnych. Ani od strony formalnej, ani merytorycznej. Jest jedną, bardzo długą myślą rozpisaną na wiele głosów. Jest swoistym studium upadku człowieka ogarniętego szaleńczą naturą. Odważę się stwierdzić, że ta powieść jest bolesnym atakiem przeciwko człowiekowi i życiu w ogóle. Konrad jest postacią tragiczną, co do tego nie mam najmniejszej wątpliwości. Nie wzbudził we mnie żadnego współczucia. Nie wzbudził też żadnej sympatii. Jest bohaterem odrażającym w swojej obsesji. Wyrachowanym, wyniosłym, egoistycznym i pozbawionym litości człowiekiem. Ale o dziwo znajduję właśnie w tym usprawiedliwienie czynu, jakiego się dopuścił. Już z pierwszych zdań powieści dowiadujemy się, że uśmiercił swoją chorą żonę strzałem w głowę. Już na samym początku Bernhard nie pozostawia złudzeń, co do niegodziwości jego zachowania. Tym okrutnym wstępem otwiera powieść, która zaskakuje przede wszystkim natężeniem myśli, natężeniem faktów, bez pardonu dawkowanych i często wielokrotnie powtarzanych.

Specyficzna narracja, rozbieranie na drobne elementy poszczególnych faktów, próba charakterystyki Konrada widzianego oczyma jego znajomych, to cechy „Kalkwerku”, których nie sposób nie zauważyć. Drażni ten strumień myśli, przerywany głosami różnych osób. Drażni czytanie bez wyraźnego przerywnika w postaci choćby akapitu. Ale właśnie w tej formie dostrzegam istotę powieści. O obsesyjnej naturze można pisać jedynie w obsesyjnie niepoprawny i ciężki sposób. Z całą pewnością postać Konrada to przypadek szczególny w światowej literaturze. Tak naprawdę to czytelnik nie poznaje go do końca. Podejrzewam, że nawet psychologowie rozkładaliby ręce nad takim pacjentem. Choć zapewne w psychologii takie przypadki są najciekawsze.

Wyobraźcie sobie Konrada, mężczyznę prawdopodobnie w podeszłym wieku. Wraz z żoną mieszkającego w posępnym starym domu, tytułowym Kalkwerku, którego odgrodził od świata, zamknął przed wścibskimi podglądaczami na cztery spusty. Ten człowiek marzył o jednym, o napisaniu studium „O słuchu”; materiały i notatki gromadził przez lata, jednakże studium wciąż pozostawało w jego głowie. Nie zostało zapisane na papierze, choć w głowie Konrada miało już całkowity kształt, nawet z podziałem na 9 rozdziałów! Konrad wciąż czekał na odpowiedni moment, aby usiąść i pisać. Całe życie szukał tego mementu i podporządkował się absolutnie własnej obsesji. Jedynym zajęciem, jakiemu oddawał się z pasją, były eksperymenty na własnej żonie: męczące powtarzanie słów i zdań, czytanie mające na celu obserwację osoby słuchającej. Nasłuchiwanie dźwięków i obserwowanie – wszak te czynności same w sobie stanowią objaw jakiejś obsesji, fobii, są natręctwem uprzykrzającym życie. Konrad uprzykrzał życie swojej żonie, kobiecie schorowanej, uwięzionej w pokoju na piętrze. Odgrodziwszy się od świata zewnętrznego, który przeszkadzał mu w napisaniu studium o słuchu, popadł w stan będący na granicy frustracji i szaleństwa. W „Kalkwerk” nie ma ani jednego słowa o czynności, które wykonywałby z radością. W chwili, kiedy go poznajemy, jest on już człowiekiem doszczętnie przegranym. Zamordował własną żoną.

Powieść Thomasa Bernharda stanowi próbę odpowiedzi na dręczące od samego początku pytanie, dlaczego Konrad zabił żonę. Dlaczego z takim uporem i desperacją niszczył swoje życie?
Bernhard zastąpił w powieści akcję ciągiem słów, myśli, komentarzy. Dotknął problematyki szalenie trudnej, ukazał człowieka skonfliktowanego ze światem zewnętrznym. Sportretował duszę, dla której nie ma ratunku. Chwila, na którą czekał Konrad, nigdy miała nie nadejść. I nie nadeszła.

Szukając w Internecie informacji o tym austriackim pisarzu, znalazłam informacje o sztuce teatralnej Krystiana Lupy na podstawie powieści Bernharda. I zaczęłam sobie wyobrażać scenę teatralną i adaptację powieści. Przyznam, że to musiała być niesłuchanie oryginalna adaptacja, bo i dzieło Bernharda jest wyjątkowo oryginalnym.





15 komentarzy:

  1. Uwielbiam Bernharda. Poleca Wymazywanie i Autobiografie, a spektakl można zobaczyć na dvd :) ja kupiłam w Empiku za 30 zł./Ramona

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dziś zaczęłam czytać. Rzeczywiście chwilę zajmuje, aby złapać rytm powieści, ale jest bardzo interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  3. My mamy chyba wszystkie książki Bernharda, bo to jeden z ulubionych pisarzy Gucia, ja czytałam tylko "Heldenplatz". Byłam też na sztuce i przyznaję, że oglądanie dramatów Bernharda w teatrze to duże przeżycie. Chętnie poczytałabym więcej, zobaczyła więcej na deskach teatralnych. Bernhard kojarzy mi się trochę z Jelinek, trochę z Haneke i zastanawiam się, czy to zbieg okoliczności, że wszyscy troje sa Austriakami i widzą świat dość podobnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tego autora, ani tej powieść i bardzo żałuję, że tak jest :)
    Uwielbiam czytać o bohaterach skonfliktowanych z zewnętrznym światem,o osobach całkowicie owładniętych,sesją i manią, których od pierwszych stron się boimy, lub napawają nas odrazą.
    Ciekawa pozycja i genialna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę po nią w końcu sięgnąć, gdyż już na paru blogach zahaczyłem o trop tej książki z zawsze pozytywnym oddźwiękiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałem tej książki. Jak to możliwe:( To dzisiaj do biblioteki marsz:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna recenzja, bardzo zachęcająca i przedstawiająca ten fascynujący obraz, dodaje do listy książek do przeczytania.
    Pozdrawiam,
    Kass

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciężka pewnie lektura, choć sam Autor jej już wiele mówi. Nie czytałam i pewnie sięgnę...kiedyś.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Niezwykłe jest to jego pisanie jednym ciągiem;)Lektura przede mną, ale od czasu do czasu podglądam. Spektakl mam nagrany na taśmę VHS i od kilku lat czeka na projekcję. Na szczęście ta chwila zbliża się wielkimi krokami;)

    OdpowiedzUsuń
  10. To jeden z tych utworów, które chcę przeczytać. A Ty mnie utwierdzasz, że warto xD

    btw. też czytam teraz "Ukrytą oazę" xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Konrad NIE zabił żony

    OdpowiedzUsuń
  12. b_d - a właśnie, że nie masz racji. Konrad zabił żonę. Chyba, że mówimy o kimś zupełnie innym.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam wielka prosbe do Was kochani, milosnikow literatury Bernharda. Mam bardzo wazne pytanie dot. Autora i mam nadzieje ze ktos da mi na nie odpowiedz:) Otoz, co rozumie Bernhard pod pojeciem “Geist”? czy rozpracowuje on to pojecie pod wzledem filozoficznym, psychologicznym, czy ma ono zwiazek z Bogiem? Co rozumie Bernhard pod pojeciem GEISTesmensch? dlaczego Geistesmensch? dlaczego slowo Geist pada tak czesto?czy chodzi o osmieszenie czy o wyslawiania?
    Bede bardzo wdzieczna za pomoc:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale ja nie pomogę w rozwianiu Twoich wątpliwości. Ani nie jestem znawczynią Bernharda, ani nie czułabym się na siłach, aby tłumaczyć jego idee.

      Usuń
  14. Geist to duch, a Geistesmensch to człowiek uduchowiony, jakimi widzą siebie bohaterowie Bernharda. Wydaje im się, że jako artyści, ludzie ducha właśnie dokonają wielkich czynów, a każdego z nich czeka wielka porażka, gubi ich to przeświadczenie o własnej wielkości

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.