"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

niedziela, 19 lutego 2012

"Barcelona. Miasto, ludzie, książka, film" - Marek Pernal

Nigdy mnie nie ciągnęło do zwiedzania wielkich stolic europejskich. Nie lubię tłumów na ulicach, nie lubię hałasu wielkomiejskiego, gubię się w tym tłumie i czuję strach przed tym wielkim wspaniałym światem. Przeraża mnie galopada, zaliczanie kolejnych zabytków, muzeów, parków, placów, pomników… Zdecydowanie bardziej pociągają mnie kraje północy, niż południa. Ale nie podróżuję. Powodów jest wiele. Nie mam zresztą okazji do podróżowania. Urodziłam się w złym miejscu, w złym czasie, w złych okolicznościach przyrody…

Moje zainteresowania wielkim wspaniałym światem ograniczają się do podróży literackich i internetowych. Lubię przeglądać albumy i przewodniki turystyczne. Lubię przyglądać się fotografiom i podczytywać ciekawe opisy i anegdoty. Lubię, kiedy album lub przewodnik pokazuje mi oprócz absolutnych „trzeba zobaczyć”, mniej znane strony świata.
„Spacerownik historyczny. Barcelona. Miasto, ludzie, książka, film” Marka Pernala przeglądałam i podczytywałam od kilku tygodni. Autor przygotował bogato ilustrowany przewodnik po stolicy Katalonii, który uważam za świetne wydawnictwo. Pokazuje ono Barcelonę od tej wielce znanej, ale i tej mało znanej strony. Fajną i trafioną rzeczą było ze strony autora zamieszczenie odnośników literackich i filmowych. Okazuje się, że całkiem sporo książek mówi o Barcelonie.Marek Pernal był konsulem generalnym RP w Barcelonie, ale jego przewodnik wcale nie ma charakteru osobistego. Wręcz przeciwnie, to wydawnictwo wszechstronne, bogate w wiedzę historyczną, architektoniczną i kulturową. Autor zaproponował w nim 18 tras turystycznych, które obfitują w tysiące zabytków i miejsc niezwykle urokliwych. Można się przejść osławioną Ramblą, można zwiedzać Dzielnicę Gotycką, Stary Port, nadmorskie plaże. Autor oczywiście poświęca też uwagę kościołowi Sagrada Familia i Parkowi Güell – chyba najbardziej kojarzonym zabytkom Barcelony. Moją uwagę przykuła trasa wiodąca na Tibidabo – wzniesienie widoczne z niemal każdego punktu miasta, oraz wycieczka na Masyw Montserrat. Również cmentarz Cementiri del Sud-Oest wydał mi się ciekawą alternatywą turystyczną dla takich osób jak ja, stroniących od zgiełku zabytków koniecznych do zobaczenia. Jeden z rozdziałów w przewodniku został poświęcony Camp Nou, ale piłka nożna mnie kompletnie nie interesuje, więc nie podzielam zachwytu nad tym stadionem, tak jak nie podzielam zachwytu nad jakimkolwiek meczem jakichkolwiek gwiazd. (W ogóle nie pojmuję, po jakiego czorta 20 facetów lata po boisku i próbuje trafić w piłkę, a 2 kołków stoi w bramkach, do których podczas 90 minut bardzo rzadko trafiają piłki? No, czym tu się zachwycać?)

Owszem, Barcelona musi być pięknym miastem. Już sam fakt, że to miasto, gdzie gotyk i modernizm królują, pobudza moją wyobraźnię. Ale, gdybym miała możliwość i wybór, uciekłabym w odludne i chłodniejsze miejsca…

Autor sugeruje, zresztą chyba słusznie, aby każdy wybierający się do Barcelony, wziął ze sobą dobrą lornetkę i aparat z solidnym zoomem. Tylko wtedy można dostrzec miliony szczególików, niewidocznych z daleka. Zwiedzanie wszystkich tras wymaga sporej ilości czasu. Pewnie, gdybym miała taką możliwość, każdą z tras przemierzyłabym po kilka razy. Wątpię, aby za jednym razem udało się dostrzec to wszystko, czym Barcelona może zachwycić. Nasuwa mi się na myśl słowo: przepych. Tak, Barcelona to miasto przepychu, ale nie większego zapewne, niż przepych Paryża, Wiednia czy Rzymu. W Barcelonie ślady historii dostrzegalne są niemal w każdym zakątku. Myślę, że aby zwiedzić i poznać to miasto, nie wystarczy kilku czy kilkunastodniowa wycieczka. Autor spędził w Barcelonie 4 lata, a i tak wydaje mu się, że całej Barcelony jednak nie poznał.

Z czym mi się kojarzy Barcelona? Z Joan’em Miro i jego surrealistycznymi działami. Z fantastycznym wykonaniem przez Freddie’go Mercury i Montserrat Caballé utworu „Barcelona” z okazji Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1992 r. Kojarzy mi się również z filmem Woody’ego Allena „Vicky Cristina Barcelona”. Czas chyba sięgnąć po literaturę, choć akurat niejaki Carlos Ruiz Zafon w ogóle mnie nie pociąga, ale Ildefonso Falcones już bardziej.






8 komentarzy:

  1. Czytałam Falconesa "Katedra w Barcelonie" - tzn, nie doczytalam, zmęczyłam mnie przeokrutnie.Kompletnie nie trafiła w mój gust. Zafon "Cień wiatru" owszem, ale to było już dawno temu, teraz chyba nie wywarłaby na mnie takiego wrażenia.
    Album piękny, chociaż mnie bardziej rajcuje Skandynawia.
    Owszem miło byłoby pozwiedzać i te większe stolice europejskie, choć podobnie jak ty wolę przestrzeń i spokój, zamiast tłumu i nagonki na zabytki. Jednak chyba w każdym miescie można znaleźć te mniej uczęszczane i urokliwe miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super sprawa, wybieram się właśnie do Barcelony i szukałam książek na temat tego miasta. Myślę, że ten nietypowy przewodnik mi w tym pomoże, jeśli tylko uda mi się go gdzieś upolować. W każdym razie dzięki za tą recenzję, strasznie mi się przydała, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W Barcelonie znalazłabyś wszystko, Mattyldo, i zgiełk i hałas, ale też ciszę, spokój i las. Wiem, byłam kilka razy, spacerowałam też tam po lesie. Nie kojarzyłabym jednak przepychu z Barceloną. To jest takie swojskie miasto, dużo tam zabytków na "ludzką skalę", nie ma złota i pałaców znanych z Paryża czy Wiednia, nie ma monumentalności Londynu czy Rzymu. Barcelona jest też szalenie bezpretensjonalna, można włóczyć się godzinami po ulicach, jeździć rowerem małymi alejkami, a zabytki oglądać jakby przypadkiem. Owszem, miasto jest rozległe i trudno je całe dobrze poznać, ale mnie osobiście właśnie to fascynuje w wielkich miastach: że nigdy nie ma się poczucia, że się je dobrze zna, że się je przeniknęło. To mnie pociąga, to lubię. W mieście, o którym mogłabym powiedzieć, że znam je na wylot, czułabym się jak w klatce, jakby mi ktoś skrzydła podciął. W Barcelonie chyba trudno o takie poczucie.

    OdpowiedzUsuń
  4. eDla mnie Barcelona jest nr, wcześniej był Kijów, teraz spadł. Inne stolice są przereklamowane, Na pewno wielkim rozczarowaniem były Ateny, Dublin... Berlin znam jak własną kieszeń, w ogóle nie czuję tego miasta, Paryż... nie, Paryż jest, Mediolan, Oslo, Wiedeń, no są.., są, Madryt... Ale Barcelona jest wyjątkowa, leży na morzem, Kolumb, na którego się gapisz i myślisz o Indiach, od razu przypominają się te wszystkie historie, dzielnica artystów... kochana i jakoś tłum mnie ominął i wracam tam w tym roku!

    OdpowiedzUsuń
  5. Opisałaś bardzo interesująco na temat Barcelony.
    Książki nie znam a nawet hmm... niezbyt wiele czytałam tak by była ona ukazana w powieściach albo nie pamiętam na ten czas.

    Ps. Czyli jak rozumiem w tym wydaniu są podane tytuły książek o Barcelonie ale są to powieści czy typowo podróżnicze..?

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, znalazłam Cię gdzieś w "problemach z bloggerem":) Chciałam się dowiedzieć czy rozwiązałaś problem z dodawaniem kolejnych blogów do obserwowanych? Pisałaś o tym tu:
    http://groups.google.com/a/googleproductforums.com/forum/#!category-topic/blogger-pl/rozwi%C4%85zywanie-problem%C3%B3w/lpJTC5828DA

    Tam na forum cisza więc liczę na Twoją odpowiedź:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Paryż to niewątpliwie perła architektury światowej, ale Barcelona zdecydowanie zwycięża w kategorii mieszkańców.
    Uroczy, pełni energii i zawsze przyjaźnie nastawieni. Tam po prostu chce się żyć.
    Hiszpania to - moim skromnym zdaniem - idealne miejsce na babskie wakacje. W żadnym innym miejscu na świecie nie ma tylu adoratorów, gdzie kobieta poczuje się piękna i nie będzie miała wrażenia, że to wszystko dla jednej nocy.
    Barcelona to oczywiście też miasto piłki, można by rzec "Piłkarska stolica". :-)
    Drugim najmocniejszym skojarzeniem (zaraz po klubie) jest film Allena "Vicky Cristina Barcelona". Oddał całe piękno miasta i pokazał tą gorącą hiszpańską krew, jak kochać to aż po grób, jak bitwa to na noże.

    Sam przewodnik zapowiada się ciekawie. Świetnie, że zrobiłaś zdjęcia jak wygląda w środku. Uwielbiam czytać o historii Katalonii, więc na pewno zajrzę przy najbliżej okazji.

    Pozdrawiam. :-)

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.