"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

środa, 17 września 2008

"Nazywam się Czerwień" - Orhan Pamuk

Dziś powiedziałam dość. Dziś idę do biblioteki oddać książkę, która mnie męczy i w żaden sposób nie porywa. Myślałam, że i mnie urzeknie książka Orhana Pamuka „Nazywam się Czerwień”, skoro takie słowa zachwytu nad nią krążą w literackim świecie. Ale tak się nie stało. Dawałam szansę Nobliście. Może z kolejnym rozdziałem jednak mnie wciągnie. Ależ skąd! Dotarłam do 154 strony książki liczącej 586 stron i dalej nie ruszę. Książka od wielu tygodni leży na półce, a ja omijam ją dalekim łukiem. Wymęczył mnie Pamuk. Historię, którą można by opowiedzieć na 150-200 stronach, rozciągnął do granic możliwości. Zupełnie do mnie nie przemawia podział narracji na kilkanaście osób. Jeszcze zniosę, że swój punkt widzenia opowiadają ludzie, wokół których toczy się historia. Ale po kiego diabła narratorem czyni psa, drzewo, monetę, czy kolor czerwony? Nie czuję tego, nawet nie próbuję tego zrozumieć. Akcja w książce jest przerywana licznymi anegdotami, legendami, przypowieściami, których orientalny koloryt jest dla mnie niezrozumiały, obcy i nieinteresujący, to mnie denerwowało. Nie wzbraniam się przed orientalizmem, ale ważny jest sposób podania, a ten podany przez Pamuka do mnie kompletnie nie przemawia.
A przecież książka zaczęła się bardzo ciekawie, od zdania: „Jestem trupem, nieruchomym ciałem na dnie studni.” I sądziłam, że mnie wciągnie, bo mam do czynienia z historią pewnej zbrodni. Potem pojawiła się historia pewnej miłości. Wszystko dzieje się podczas pracy nad tajemniczą księgą sułtana. Główne wątki opowieści są jak najbardziej ciekawe. Ale styl i pomysł książki mnie nie rusza. Dlatego, jeśli ktoś z Was czytał „Nazywam się Czerwień” i ma chęć zdradzić mi zakończenie, czyli kto zabił Eleganta, a także czy Czarny i Sekure będą razem, to proszę o komentarze, ewentualnie emaila. Chętnie dowiem się prawdy, do której nie jestem w stanie sama dotrzeć.

9 komentarzy:

  1. Właśnie zrecenzowałam na swoim blogu czytelniczym "Śnieg" Pamuka, który bardzo mi się podobał, i zamierzałam sięgnąć po inne jego książki, a tu mnie tak zastopowałaś swoją recenzją... Może jednak spróbuję, może wybiorę coś innego niż "Czerwień...". *^v^*

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Brahdelt: Może ta książka po prostu jest dla mnie za bardzo skomplikowana, a przegadana napewno. Może te dłużyzny, przerywanie licznymi mniejszymi opowiastkami, tak mnie zniechęciły. Nie umiem wytlumaczyć, dlaczego tak się zniechęciłam do tej książki, choć tak, jak napisałam w poście, początek mnie bardzo zaciekawił. Sięgnij po "Nazywam się Czerwień" może Tobie przypadnie do gustu i mi streścisz zakończenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Matylda, nie znam zakończenia, ale chciałam Ci wyznać, że "Czerwień" również we mnie wzbudza jedynie poczucie winy, że nie udało mi się przez nią przebrnąć... A już myślałam, że to ze mną jest coś nie tak, że mnie Noblista nie zachwyca. Może w innym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, ja jestem z tych, których ta książka urzekła. :) Ale zadziałała na mnie późno, z pewnością po setnej stronie. Może trochę szkoda, że ją porzuciłaś...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ups- a też przymierzałam sie do przeczytania. W księgarni chyba z 10 razy obracałam ją "w te i we wte" bo nie wiedziałam, czy kupić czy nie. Ciągle się jeszcze zastanawiam:(

    OdpowiedzUsuń
  6. miałam podobne odczucia z noblistą Coetzee i jego Hańbą. Przeczytałam również Czekając na barbarzyńców żeby dać mu szansę ale niestety nie udało się. Rozczarowałam się bardzo. Kilka lat później jednak sięgnęłam po Wiek żelaza i to było dla mnie niesamowite przeżycie. Widocznie wcześniej to był zły moment, zły czas...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. "Czerwień..." leży u mnie na półce, wciąż nie przeczytana. Przeczytałam kilkadziesiąt stron i szło dość ciężko i powoli, więc odłożyłam, ale dam jej jeszcze szansę. Nie muszę się spieszyć, nie chcę czytać na siłę, skoro mogę sięgnąć po nią zawsze.
    Jednak obecnie czytam "Śnieg" Pamuka. Na początku również nie było łatwo, przebrnęłam przez około 50 stron, z przerwami i odłożyłam. Jednak tą książkę pożyczyłam od koleżanki i nie chciałam jej trzymać w nieskończoność, więc postanowiłam spróbować przeczytać mimo wszystko. Przypomniałam sobie, co było wcześniej, zaczęłam czytać i... okazało się, że mnie wciągnęła, od wczoraj przeczytałam niemal połowę. Jakie będą wrażenia całości, zobaczymy, ale już wiem, że doczytam ją do końca i może polubię Pamuka.
    Może te książki mają to do siebie, że zaczynają działać po wielu stronach. Ale rozumiem też, że moga się nie podobać. Ja chciałam je przeczytać ze względu na to, że interesuje mnie poruszana tam kultura, więc to dodatkowo motywuje.

    e.milia

    OdpowiedzUsuń
  8. Eleganta zabił motyl dla mniej wytrwałych a Sekure i Czarny będą razem; dla tych mniej wytrwałych. Mnie się ksiązka podobała, choć przesycona filozofią wschodu i islamskimi dygresjami nie zawsze czytelnymi dla Europejczyków.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeżywam właśnie podobne męczarnie :-) jest jakiś magnetyzm w tej książce, że jednak nie mogę jej odłożyć ... ale chcę już się je pozbyć ... tochę mi się kojarzy z wypadkiem, obok którego akurat przechodzisz i nie chcesz patrzeć ale ciekaoć jest silniejsza ... a to brzydko!

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.