"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

niedziela, 7 grudnia 2008

"Bieguni" - Olga Tokarczuk

Nie wciągnęła mnie tym razem Olga Tokarczuk w swój świat. Książka „Bieguni” okazała się dla mnie zbyt wydumana, abym miała chęci dotrwania do końca. Przeczytanych 185 stron z 450 stronicowej książki wystarczy mi całkowicie, aby wyrobić sobie swoje zdanie. Nie uważam bynajmniej, aby Tokarczuk się wysilała, próbowała imponować, czy też intelektualnie podniecać. Nie, ona ma taki styl bycia, życia i pisania. Mówi o filozoficznych i moralnych wymiarach naszej egzystencji, a że przy tym posługuje się całą masą odnośników do tradycji i kultury, to jej cecha charakteru, którą ma chyba wrodzoną i autentycznie naturalną. Temat „Biegunów” może i jest warty takich analiz, może i trzeba na istotę przemieszczania się/podróżowania spojrzeć, jako na odrębną dziedzinę psychologii. Ale mnie to zaczęło w pewnym momencie nudzić. Człowiek przemieszcza się we wszystkich poznanych wymiarach od narodzin do śmierci, to akurat teza nieulegająca żadnym wątpliwościom. Przemieszczanie się, podróżowanie, zmienianie miejsca bycia i życia, to nic innego jak efekty ludzkich decyzji. Towarzyszące przy tym zmiany w psychice człowieka, to też kompletnie naturalny proces. Każda zmiana powoduje inne zmiany. To efekt domina. A Tokarczuk tą istotą przemieszczania się/podróżowania/wędrowania jest tak zafascynowana, że próbuje tym czynnościom nadać metafizyczny wymiar. Nie przeczę, że taki wymiar często jest bardzo wyraźny. Ale zdecydowanie wolałabym przeczytać wymyśloną przez O. Tokarczuk fabułę z konkretnymi bohaterami, fabułę zbudowaną wokół interesującego autorkę zagadnienia podróżowania. Natomiast taką formą, jaką stworzyła, mnie osobiście nie zaciekawiła. Mam wrażenie, że „Bieguni” to jakby osobisty pamiętnik pisarki, próba zdefiniowania siebie samej, zanalizowania swojego życia, spojrzenia na siebie, jako na istotę uwarunkowaną potrzebą przemieszczania się. Stąd mnóstwo krótkich notatek, to z podróży, to zasłyszanych gdzieś przypadkowo historyjek, stąd mnóstwo anegdot, które tylko stanowią tło do głębszych refleksji autorki. „Bieguni” to taka skarbonka, do której Olga Tokarczuk wrzuciła spisywane przez swoje całe życie różne, mniej i bardziej ważne i ciekawe spostrzeżenia o człowieku i o jego potrzebie wędrowania. Pewnie jest to wartościowa lektura, to takie kompendium wiedzy o psychologii podróżowania. Ale mnie książka nie porwała w swoje treści.


Pewnie spadną na mnie gromy, jako to tak, że nie zrozumiałam przesłania książki? jak to tak, że nie doceniam wspaniałej pracy Tokarczuk? Ech, chyba wolę obecnie płycizny intelektualne, niż wspinanie się na te wydumane wyżyny.


Wśród tych stron, które przeczytałam znalazłam kilka ciekawych fragmentów, być może, że i w reszcie książki znalazłabym myśli warte uwagi. Ale naprawdę miałam już dość „Biegunów”, dlatego książkę postanowiłam zamknąć i zwrócić do biblioteki. Może kiedyś jeszcze do niej powrócę.

10 komentarzy:

  1. A dla mnie ona nei jest wydumana. DLa mnie to książka która kończy się w nas samych. W miłosnikach podróży, istnienia, bycia. POwieść bez bohatera bo tu bohaterem może być wszystko.
    Dla mnie ta metafizyka jest tu jak najbardziej na miejscu, bo my zbyt często traktujemy wszystko prozaicznie i banalnie. I te banały podciągniete pod metafizykę moga sie wydawać wydumane, ale nie są.

    Mnie sie bardzo podobala. Połknęłąm w jeden wieczór... niemniej jednak zdaje sobie sprawe ze nie wszystkim musi sie podobac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj w klubie osób, którym książka nie przypadła do gustu. Widzę jednak w niej parę dobrych pomysłów, które autorka mogła wykorzystać, by rozbudować je w dobrą powieść.

    OdpowiedzUsuń
  3. I LOVE YOUR BLOG:) - nowa zabawa blogowa polegająca na wyróżnianiu blogów plakietką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też ta książa nie zachwyciła, wręcz przeciwnie... Czytało się ciężko, opornie. Zawód tym większy, że już czekałam na jej nową książkę z niecierpliwością. Niby najdojrzalsze dzieło Tokarczuk (spotkałam się z takimi opiniami krytyków), ale ja, jako zwykły czytelnik, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że trochę jakby niedopracowane to 'dzieło'.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie straszcie, ja ją dostanę na urodziny i mam spora chrapkę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam odmienne zdanie, bo ksiazka jest jak zycie... sklada sie z malych kawalkow, bo w nawale zycia codziennego nie da sie rzeczy robic od poczatku do konca, wiec trzeba przerwac by po chwili powrocic... i taka wlasnie jest ta ksiazka. Do tego jest o rzeczach malych, ktore zauwaza sie w czasie podrozy, szczegolnie gdy sie duzo podrozuje. Lubie to polacznie rzeczu malych z duzymi, rzeczy martwych z uduchowionymi....
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytanie tej książki wzięłam sobie za punkt honoru. Poprzedniej (nawet tytuł wyrzuciłam z pamięci) nie zrozumiałam.
    A Bieguni? Od deski do deski. I jestem z siebie dumna! Ha! Dowartościowałam się i może jeszcze raz sięgnę do tych zapomnianych...

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaa, ja takze napisalam juz dawno malo pochlebna recenzje tej ksiazki. Dla mnie taki misz-masz bez ladu i skladu, chaotyczny, wydumany, niby ciekawy, ale powierzchownie potraktowany. W dodatku czulam tak silna antypatie do autorki (ktora, jak w wywiadach mowila, jest narratorem), ze wprawdzie dokonczylam te ksiazke, ale nie siegne juz po zadna inna Tokarczuk.
    Zgadzam sie z Monie_pl, ze ksiazka jak zycie sklada sie z malych kawalkow, ale warto te kawalki jakos uporzadkowac. Mistrzem w tym jest Kapuscinski ze swoimi "Lapidariami", Tokarczuk zas eksperyment sie nie powiodl, moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Popieram opinię autorki bloga. To najgorsza książka Tokarczuk - przekombinowana jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś nie przepadam za Tokarczuk.
    Ps. Nawet, nawet zaczynam czytać w weekend skończyłam Joy Fielding to tak na rozkręcenie ale się okaże jak pójdzie dalej.

    Bo narazie żyję filmem który właśnie widziałam.

    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.