Żyjemy w kraju ludzi pozbawionych smaku, gustu i dobrych manier. Żyjemy w kraju, gdzie nie szanuje się bliźniego swego. Żyjemy w kraju, gdzie starość jest jak znoszony łach. Żyjemy w kraju, w którym horoskopy z kwietnia zeszłego roku, są jak najbardziej aktualne w tym roku. Dlatego szkoda wydawać ciężko zarobione pieniądze na kobiecą prasę, np. „Nie dla Ciebie”, skoro na śmietniku znajdziemy sporo takiej makulatury, na dodatek z już rozwiązaną krzyżówką. Żyjemy w kraju, w którym coraz więcej osób wybiera się na wakacje nigdzie.
„Nigdzie, stare dobre nigdzie, wszystkie wspomnienia mam właśnie stamtąd. Chociaż od paru lat bardzo tam tłoczno, po prostu wszyscy się tam pchają...”
Żyjemy w kraju, w którym komplet mebli z płyty pilśniowej, pochodzący jeszcze z lat siedemdziesiątych, jest nieodłącznym elementem wystroju tradycyjnego mieszkania. Żyjemy w kraju, gdzie nie wyrzuca się kubeczków po kefirze, bo przecież będą idealne na galaretę, ewentualnie na sadzonki pomidorów, ustawione na parapecie. Żyjemy w kraju, którego się wstydzimy, którego się wyrzekamy, który nas denerwuje. Nasza historia, nasza mentalność, nasza mała stabilizacja, to nasze grzechy główne.
„Każdy wie że Polska głupi kraj, biedny i brzydki. Architektura brzydka, pogoda ciemna, temperatura zimna, nawet zwierzęta uciekły i schowały się w lasach. W telewizji złe programy, dowcipy niedowcipne, prezydent wygląda jak kartofel, a premier jak kabaczek.”
O tym wszystkim mówi Dorota Masłowska w swojej najnowszej książce „Między nami dobrze jest".
„(...) o współczesnej Polsce i panujących tu wykluczonych, wykorzenionych, rozpadzie więzi, nędzy, nietolerancji, destabilizacji tożsamości narodowej i innych strasznych problemach (...)”
„Między nami dobrze jest” to dramat. Taki klasyczny, z podziałem na trzy akty i sceny. Z ciekawą obsadą osób: mała metalowa dziewczynka, Halina, osowiał staruszka na wózku inwalidzkim, Bożena, mężczyzna, aktor, prezenterka, Edyta i Monika. Z tekstem pobocznym, w którym autorka opisuje wnikliwie miejsce akcji.
Staruszka, jej córka Halina i wnuczka to przedstawicielki trzech pokoleń, które nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Mieszkają w jednym pokoju i są sobie kompletnie obce, każda z nich ma inne potrzeby, które i tak nie zostają zrealizowane. Niemożność porozumienia się i w ogóle zrozumienia jest przerażająco brutalna. Staruszka żyje wspomnieniem dnia wybuchu drugiej wojny światowej. Halina ogląda babskie pisemka i marzy o bogactwie. A mała dziewczynka zostawiona sama sobie uczy się życia z internetu. Jedna drugiej nie słucha, złośliwość i ironia zastąpiły najprostsze odruchy serdeczności.
Wspólnym mianownikiem jest potrzeba normalnego życia, bez strachu, bez lęku, bez biedy i z godnością. Bez braków i bez nigdzie. Nie chcemy, mówi Masłowska, kupować już w Tesco wodnistych ziemniaków, chcemy polskie „bio-prawdziwe dobre ziemniaki z prawdziwej ziemi”. Chcemy normalności, chcemy akceptacji, chcemy zrozumienia.
Doceniam styl Masłowskiej, choć niejedna osoba stwierdzi, że jej pisanie to profanacja literatury. Doceniam jej pomysły, jej spostrzeżenia, jej błyskotliwe komentarze, nierzadko ukryte między wierszami. Polskość, która nas od wewnątrz uwiera, według Masłowskiej jest nieuleczalną chorobą. Jest naszym garbem, którego się wstydzimy. Mamy sporo żalu do samych siebie, zazdrościmy innym narodom, udajemy Europejczyków. A tak naprawdę jesteśmy zakompleksionym społeczeństwem, które tylko w obliczu zagrożenia zaczyna myśleć rozsądnie.
Masłowska ukazuje nas Polaków w bardzo krzywym zwierciadle. Nie dość, że nam doprawia garb, to jeszcze się z nas śmieje. Nie można jej mieć tego za złe, bo trafnie nas sportretowała.
Ale nie zapominajmy o tym, o czym pisał sam Adam Mickiewicz:
„Nasz naród jest jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”.
Wybaczcie za cytat z Mickiewicza, dodaje on patosu mojej wypowiedzi. Jednakże chcę doszukiwać się nadziei, że „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”.
Lubię Dorotę Masłowską za buńczuczność, za łamanie stereotypów, za wyciąganie brudów, o których wszyscy wiemy, ale się ich wstydzimy. Za to, że nie udaje wielkiej matrony, tylko jest jak najbardziej autentyczna w opisywaniu polskiej rzeczywistości. Jeszcze za jedno ją lubię. Za jej eksperymenty składniowe w mowie ojczystej.
„Gdy aż tu nagle” zapamiętajcie „między nami dobrze jest”.
Wybaczcie za cytat z Mickiewicza, dodaje on patosu mojej wypowiedzi. Jednakże chcę doszukiwać się nadziei, że „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”.
Lubię Dorotę Masłowską za buńczuczność, za łamanie stereotypów, za wyciąganie brudów, o których wszyscy wiemy, ale się ich wstydzimy. Za to, że nie udaje wielkiej matrony, tylko jest jak najbardziej autentyczna w opisywaniu polskiej rzeczywistości. Jeszcze za jedno ją lubię. Za jej eksperymenty składniowe w mowie ojczystej.
„Gdy aż tu nagle” zapamiętajcie „między nami dobrze jest”.
z innej beczki ... Gaba Kulka - świetny wybór, świetna płyta, głos niesamowity!Jeśli mogę polecić jeszcze coś co zakupiłam jednocześnie z Gabą, może to zupełnie inna muzyka ale Mika Urbaniak i Jej "Closer" sprawiają, że nawet w pochmurny dzień świeci słonko :-)
OdpowiedzUsuńMatyldo, po "Wojnie..." Masłowskiej nie lubię, no nic na to nie poradzę, ale myszę przyznać, że zainteresowałaś mnie "Między..." ;) Tylko nie wiem, czy by mnie ta lektura nie zirytowała ;)
OdpowiedzUsuńa mi z Masłowską nie jest jednak po drodze, ale innym może się podobać w końcu, nie każdy lubi mortadelę.
OdpowiedzUsuńBuziaki posyłam :)
ta jej książka z pawiem w tytule totalnie mnie zniechęciła, w przeciwieństwie do utworu "closer" oraz mortadeli :)
OdpowiedzUsuńWiesz juz z mojej recenzji, ze na mnie ta sztuka zrobila wielkie wrazenie. Cenie Maslowska za dokladnie to samo, za co Ty ja cenisz i mimo ze do tej pory przeczytalam zaledwie te ostatnia pozycje, juz moge powiedziec, ze uwielbiam jej zabawy jezykiem polskim. Inne jej ksiazki takze przeczytam w swoim czasie, i postaram sie szybko obejrzec "Wojne polsko-ruska".
OdpowiedzUsuńA wiesz, ze "Miedzy nami dobrze jest" bedzie wystawiane w czerwcu w Teatrze Rozmaitosci w Warszawie? Bardzo chcialabym zobaczyc, niestety do W-wy sie w najblizszym czasie nie wybieram.
Pozdrowienia :)
Moni, Gaba Kulka jest świetna. Mikę Urbaniak lubię z płyt Smolika. Pewnie i trafię na jej własną płytę. ;)
OdpowiedzUsuńLilithin, "Między nami dobrze jest" nie irytuje, mnie śmieszyło.
Margo i Yo ja mortadeli nie lubię. ;)
Chihiro, niestety, ale ja też nie zobaczę sztuki, do Warszawy mi nie po drodze. Strasznie żałuję, że w moim mieście jest tylko jeden teatr, bo w stolicy taki wybór, tyle możliwości, nie wiedziałabym na co pójść do teatru. ;)
mortadela z pistacjami produkcji włoskiej - smakowita... nie myl z naszą rodzimą, bo to rzeczywiście przepaść :)
OdpowiedzUsuńbuziaki słodkie miła Matyldo :)
Maslowska jest kontrowersyjna, ale jednoczesnie niezbyt odkrywcza, bo wlasciwie pokazuje w krzywym zwierciadle maluczkosc. Z jednej strony nie ma w tym nic zlego, ale z drugiej jest to dla mnie powoli nuzace, bo mieszkajac zagranica widze taka sama maluczkosc (z inna symbolika, bo mebloscianek brak) i tutaj po tej stronie oceanu. Ale jednak sprobuje rpzeczytac, bo lubie zabawe jezykiem...
OdpowiedzUsuńMatyldo, jak już wiesz, mi również się ten utwór bardzo spodobał, z podobnych powodów.
OdpowiedzUsuńAle nie zgodzę się z tą pesymistyczną wizją naszego kraju, którą przedstawiłaś na początku. Polska nie jest szczególnie pięknym krajem, ale i nie jest specjalnie brzydka. Polacy też nie są ani lepsi, ani gorsi niż reszta Europejczyków. Trochę ostatnio znormalnieliśmy. Za to horoskopy to taki sam idiotyzm na każdej szerokości geograficznej:)