"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

poniedziałek, 6 lipca 2009

"Kompleks Portnoya" - Philip Roth

„Pointa
So [powiedział doktor]. Moszemy więc chyba żeby zaczynać. Tak?

Słowa powyżej, to słowa ostatniego rozdziału „Kompleksu Portnoya” książki Philipa Rotha. Wywołały one szyderczy uśmiech na mojej twarzy. Bo wydawałoby się, że doktor Spielvogel otrzymał już sporo informacji na temat pacjenta o nazwisku Aleksander Portnoy. I z pełną jasnością mógłby zająć się psychoterapią tego pacjenta, wiedząc, co mu dolega i gdzie szukać przyczyn jego zachowania.

Ale do rzeczy. „Kompleks Portnoya” Philipa Rotha to wyznanie człowieka cierpiącego, poszukującego własnej tożsamości, lub wręcz uciekającego od swoich korzeni. W wyniku tych poszukiwań, czy też ucieczki, człowiek ten popada w skrajny autoerotyzm, ekshibicjonizm i fetyszyzm. Aleks Portnoy, amerykański Żyd, w wieku 33 lat trafia do lekarza. Możemy jedynie domniemywać, że jest to psychiatra lub psychoanalityk. Bo powieść ma formę monologu. Mówi sam Aleks Portnoy. Mówi dużo o sobie, o swoim dzieciństwie (Aleks urodził się w 1933 r.), o okresie dojrzewania i rodzącej się fascynacji seksem. O zaangażowaniu się w walkę o równouprawnienie rasowe. O niemożności zbudowania związku z kobietą. O ciągłym poszukiwaniu nowych doznań erotycznych. O chorobliwej fascynacji seksem. Aleks próbuje dociec przyczyny swoich życiowych niepowodzeń. Jest człowiekiem zrujnowanym psychicznie. Sam o sobie mówi, że jest „upadłym psychoneurotycznie Żydem”. Częściowo obwinia o to nadgorliwą i nadopiekuńczą matkę i ojca mającego wieczne zatwardzenie. Wychowanie, jakie odebrał, stało się dla niego bagażem, którego nie jest w stanie udźwignąć. Wpędzany w poczucie winy z byle powodu, w dorosłym życiu zbiera plon tego stanu. Pragnie zerwać ze swoim „żydostwem”. Zresztą otwarcie kpi z własnej religii. Kpi również z katolików. Pragnie zbudować zdrowe relacje z jedną kobietą, ale nie jest w stanie powstrzymać się przed seksualną fascynacją kolejnymi napotkanymi kobietami. Tytułowy kompleks doprowadza Aleksa do frustracji, niemożności odzyskania równowagi psychicznej. Kompleks bycia Żydem, kompleks własnej tożsamości. Kompleks niepohamowanej żądzy seksu.

Ważną informacją jest fakt, że Roth wydał tą powieść w 1969 roku. Wywołała ona skandal obscenicznością i perwersyjnymi wręcz opisami zachowań Aleksa Portnoya. W purytańskim społeczeństwie tak wyzywająca – pod względem obyczajowym i moralnym – powieść mogła wywołać zażenowanie i niesmak. Ale czy dziś może ona gorszyć? Chyba nie, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do szokowania, jako zabiegu artystycznego.
Sądzę, że powieść Philipa Rotha nie byłaby tak ciekawa, gdyby nie zdecydował się na te odważne i wyzywające zabiegi. Połączenie seksualnych fantazji Aleksa Portnoya z jego żydowskim pochodzeniem, stworzyło ciekawy portret człowieka. Zgodzę się z tym, że pisarz przyjął rolę gorzkiego wyrzutu sumienia amerykańskiej klasy średniej. Coś w tym jest.

Uprzedzam, że „Kompleks Portnoya” może jednak zgorszyć delikatne i wrażliwe jednostki. Ale tym, którzy po niego sięgną, pozwoli na odkrywanie prawdy o ułomności ludzkiego charakteru.

11 komentarzy:

  1. Czytałem Kompleks 20 lat temu i nadal lubię to tych słów wracać...

    OdpowiedzUsuń
  2. O "Kompleksie" nawet nie słyszałam przed przeczytaniem Twojej recenzji.

    Uwielbiam literaturę wokół której wiele jest burz, dyskusji i skandali. A ponieważ mało rzeczy jest mnie w stanie naprawdę zgorszyć, to chyba będzie lektura idealna dla mnie :)

    Pozdrawiam i dziękuję za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, Matyldo. Chcę Ci "odpukać" i oznajmić, że już od jakiegoś czasu do Ciebie zaglądam, więc tym bardziej cieszę się z Twoich odwiedzin :). I zapraszam oczywiście jak najczęściej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę Ci tego koncertu w Leżajsku :-/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako wrażliwa jednostka pewnie nie siegnę, za bardzo moja wyobraźnia później przetwarza obrazy i wałkuje fragmenty. Ale recenzja zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
  6. naprawdę w tłumaczeniu było "pointa" ?? (winno oczywiście być "puenta")

    OdpowiedzUsuń
  7. Dudym, tak, w zakończeniu jest użyte słowo "pointa". Nie wiem skąd Twoje zdziwienie, przecież ta forma jest również poprawna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytalam te powiesc jako 15-latka, szukajac 'pikantnych' momentow, ale nie zwracajac uwage na cale subtelniejsze tlo. I tym samym nic mi w pamieci nie zostalo, bo te momenty nawet zostaly pozniej przysloniete jeszcze pikantniejszymi z innych ksiazek...

    OdpowiedzUsuń
  9. "Wywołały one szyderczy uśmiech na mojej twarzy" - na mojej twarzy taki uśmiech pojawiał się nieustannie podczas lektury :)
    świetna i szybko-się-czytająca książeczka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Matyldo DZIĘKUJĘ ZA KARTĘ! :-) ... (wczoraj dotarły do mnie słoneczne pozdrowienia od Matyldy i moja radość jest wielka - tylko coś komentarze szwankują? :-/)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem właśnie w trakcie czytania i póki co nie wiem, czy "Kompleks..." bardziej mnie zachwyca czy szokuje..
    magdalenawkrainieczarow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.