2 maja – Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. A my z mężem, korzystając z ładnej pogody, ruszyliśmy na wycieczkę. Tym razem kierunek na południe: Sanok. W Sanoku odwiedziliśmy Muzeum Historyczne, w którym można podziwiać zbiory sztuki cerkiewnej. Ale mnie głównie Muzeum przyciąga inną stałą wystawą. To tu znajduje się największy zbiór dzieł Zdzisława Beksińskiego, jednego z moich ulubionych malarzy. Ponieważ zdjęć w muzeum nie robiłam, pokażę Wam obrazki znalezione w internecie. Oto moje ulubione dzieła mistrza Beksińskiego. W tej mrocznej, pesymistycznej i pełnej dziwnych tęsknot przestrzeni, jaką stworzył Beksiński, czuję się niesamowicie. Wy widzicie zdjęcia na ekranie monitora, ja dziś oglądałam obrazy „na żywo”. Obcowanie z nimi pobudza moje zmysły i sprawia, że przeżywam coś na kształt metafizycznego uniesienia. W tej estetyce czuję się doskonale. Przerażające i piękne. Budzące strach i zachwyt jednocześnie. Takie są obrazy Zdzisława Beksińskiego.
Takie widoki rozciągają się z zamkowego wzgórza (właśnie w zamku znajduje się Muzeum). W dole płynie sobie San.
Drugim miejscem w Sanoku, które należy obowiązkowo zwiedzić, jest Skansen – Park Etnograficzny. Odtworzono tutaj chaty wiejskie polsko-ukraińskiego pogranicza. Można podziwiać zabudowania różnych grup etnograficznych: Bojków, Łemków, Pogórzan i Dolinian. Spacerując po rozległym terenie parku podziwialiśmy wiejskie chaty kryte słomą, z misterną konstrukcją drewnianych kloców. Wokół chat stworzono ogródki otoczone prostymi płotami, nierzadko plecionymi z wikliny. W oczy rzucały się zielone łąki i miliony żółtych mleczy, jak również kwitnące drzewa owocowe tworzące urokliwy sielski nastrój. Były ule, były wiatraki, był młyn wodny. A i jedna cerkiew nas zachwyciła swoją urodą. Można sobie wyobrazić, że mieszkańcy tych gospodarstw opuścili je tylko na moment, że zaraz tu wrócą do codziennych czynności…
Jak widzicie pogoda nam dopisała. Dopiero w drodze powrotnej do Rzeszowa – około godziny 16, z nieba dosłownie lunęło. Wiosenny deszcz, to mało powiedziane. Niebo pociemniało i z nieba się wylało… I tak leje do chwili obecnej. Ale nam się udało spędzić kolejny miły dzień pełen wrażeń. I to jest najważniejsze.
Beksiński chyba większe uznanie zdobył poza granicami kraju, a mnie szczególnie bliski jest jego syn Tomek. wspaniałe audycje muzyczne no i tłumaczenie Monty Pythonów - nie ma i nie będzie lepszego.
OdpowiedzUsuńAle pięknie.... po prostu bajkowo:)
OdpowiedzUsuńWspaniała wycieczka!!! Beksińskiego uwielbiam, znam go z albumów i z jednej wystawy z BWA. Ale podróż do Sanoka to jest dopiero gratka. Super.
OdpowiedzUsuńUroczo tam jest, tyle zieleni! Musialo sie dobrze oddychac swiezym powietrzem. Nie dolega Ci w tym roku katar sienny?
OdpowiedzUsuńBeksinskiego podziwiam i bardzo podoba mi sie jego estetyka, ciekawa jestem co przezywal podczas pracy - bo malowanie TAKICH dziel to nie to samo co malowanie kwiatow w wazonie...
Byłam w tym skansenie w maju ubiegłego roku. Dziękuję za przywołanie miłych wspomnień.
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie skanseny...w Grecji zawsze pytam o tego typu atrakcje i miejsca;)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że miło spędzacie weekend, super.
Wspaniały skansen, szczególnie wiosną z kwitnącymi drzewami.
OdpowiedzUsuńMrok Beksińskiego z ledwo dostrzegalnymi płomykami światła robi wrażenie.
Też miałam okazję oglądać obrazy Beksińskiego na żywo - wraz z klasą w czasach LO wybraliśmy się do Miejskiego Centrum Kultury u nas w mieście, gdzie akurat była wystawa. W jednej chwili zakochałam się w jego obrazach. Niesamowite, piękne... mam nadzieję, że kiedyś, w przyszłości wybiorę się do Sanoka.
OdpowiedzUsuńobrazy cudowne.. szzczególnie lubię te 2 ostatnie. Osobę z ogarkiem w tym wąwozie.. przerazający, zachwycający... ile w nim samotności.
OdpowiedzUsuńPowala mnie szczególnie jeden obraz z (chyba)czerwonym ptakiem bodajże na plaży...
A zdjęcia - boże przecudne miejsca, jakie chatki. jaka zieleń.. ależ Ci zazdroszczę....
Krzysztof, ja uważam, że Z. Beksiński jest w Polsce bardzo znany i wielce doceniany! A audycji jego syna, Tomasza, nie słuchałam i nie mogę powiedzieć, że był świetny. Żal, że w 1999 r. odszedł na własne życzenie...
OdpowiedzUsuńChihiro, regularnie zażywam leki: tabletki Zyrtec i aerozol do nosa Avamys. Dzięki temu wszelkie objawy nieszczęsnej alergii są wspomnieniem. Mogę się cieszyć drzewami, łąkami i wszelaką przyrodą! :)))
A co do chwili tworzenia TAKICH dzieł, to faktycznie, ciekawe, co czuje malarz tworząc takie światy. Czy tak jak my, odbiorcy, przeżywa jakiś rodzaj ekstazy? Czy identyfikuje się z treścią dzieła. To bardzo ciekawe.
Ida, Jolanta, Lireal, Chiara, Nutta, Kala, Mary, warto takie miejsca odwiedzać, bo żyją dzięki nam, turystom. A Beksiński to genialny artysta. Żal, że zginął tak niegodnie...
Rodzina Beksińskich jest spowita jakąś klątwą...
cudowności - poczułem zapach tych miejsc, a Beksiński? - zawsze (prawie zawsze:) TAK:), uściski
OdpowiedzUsuńOd dawnych lat jestem jego wielbicielką. Szkoda tylko, ze życie ich rodziny ułożyło się jakoś tak dziko i dramatycznie.
OdpowiedzUsuń[Też czytam Smith, tylko "O pięknie" :-)]
Sielankowo. Chciałbym kiedyś zobaczyć te zbiory Beksińskiego. Bardzo oddziałuje na moją wyobraźnię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńObrazy Beksińskiego mają w sobie jakąś apokaliptyczną zapowiedź, której znaczenia lepiej nie dochodzić; są też bardzo piękne, choć mroczne, jak dusza twórcy...
OdpowiedzUsuńNatomiast zdjęcia skansenu... coś wspaniałego. Zwłaszcza zdjęcia wiatraku i domków pokrytych strzechą... Cudo!
Pozdrawiam serdecznie :)
piekne, bajkowe wiosenne zdjęcia :)) Do zakochania ...
OdpowiedzUsuńskansen kiedyś miałem okazję odwiedzić w podobnych okolicznościach przyrody - piękna bajka. A Beksińskiego - mojego ulubionego obejrzę również przy najbliższej okazji.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie;)
Byłam w skansenie jakieś 22 lata temu... piękna wycieczka i mój ulubieniec w tle... dziękuję
OdpowiedzUsuńMatyldo, dobrze, ze mozesz bez przeszkod cieszyc sie przyroda :) Wielka to przyjemnosc i ulga, ze juz nie trzeba sie kryc przed pylkami.
OdpowiedzUsuńDziekuje za umieszczenie banera Archipelagu :)
Zawsze chciałam tam się wybrać... jakoś nie było po drodze, ale może kiedyś... Ale obrazy Beksińskiego widziałam w Warszawie :)
OdpowiedzUsuńCieplej mi się zrobiło gdzieś w okolicy serca, bo to... tak blisko moich stron rodzinnych :)
OdpowiedzUsuńWszak niedaleko z Sanoka do Leżąjska, a jeszcze bliżej z Łańcuta :)
Skansen w tej soczystej i młodej zieleni oraz w biało-żóltym kwieciu, wygląda pięknie, a już zupełnie codownie wygląda Twój kolaż ze zdjęć.
A Beksiński... wiadomo. Trudno go pomylić z kimkolwiek.
(Szkoda, że zarówno on jak i jego syn tak dziwnie i szybko odeszli.)
Pozdrawiam
Kilka lat temu byłam w tym skansenie - bardzo fajne miejsce. Czy w gospodzie nadal serwują pyszne pierogi?
OdpowiedzUsuńHolden, Beksiński jest genialny!
OdpowiedzUsuńJoanna_Czytelnik, Z. Smith świetnie pisze, czytam "Białe zęby" i im dalej, tym powieść wciąga co raz bardziej.
Kopacz, no to ruszaj w drogę do Sanoka. ;)
Anhelli, tak, coś apokaliptycznego jest w dziełach Beksińskiego.
Joanna, ;)
Hangai, warto co jakiś czas przypominać sobie fajne miejsca.
Margo, to miałaś podróż przez cały kraj, z jednego końca, na drugi. :))
Chihiro, od razu pomyślałam, aby zamieścić baner Archipelagu!
Design Traveller, witam u mnie, warto przyjechać do Sanoka. Warto odwiedzić Podkarpacie!
Logos Amicus, dziękuję za miłe słowa. A Łańcut pojawił się we wcześniejszym poście!
Sylwio, zajrzeliśmy do tej gospody, ale nic nie jedliśmy tam, bo my unikamy jedzenia w takich miejscach. Nie dość, że spore kolejki, na jedzenie trzeba długo czekać, to na dodatek ceny odstraszają. Wiadomo, muszą sobie zarobić, ale ja takim lokalom mówię nie! Zawsze na wycieczki zabieramy własne kanapki i wodę mineralną.
Przepiękne zdjęcia, zapragnęłam jechać w tamte strony!Tym bardziej,że marzy mi się odpoczynek w pięknej zieleni, na łonie przyrody.
OdpowiedzUsuńMatyldo, dziekuje Ci bardzo za magnes i pocztowke! Obrazy akurat bardzo na moj nieco melacholijny nastroj, bardzo mi sie podobaja :) Milo mi niezmiernie, ze zechcialas mi sprawic przyjemnosc:) Mam nadzieje, ze moja przesylka tez lada moment dotrze do Ciebie.
OdpowiedzUsuńBeksiński to jeden z moich ulubionych malarzy. Skansen wspaniały (przypomina mi ten pod Nowym Sączem), a na widok kwitnącego drzewa po prostu zaniemówiłam. Uwielbiamy nasze (ja i mąż Piotr) wypady "w Polskę". Jeden post... a tyle podobieństw! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńW tedy mieszkałam ciut bliżej :)
OdpowiedzUsuń