Mam do powiedzenia coś osobistego: płyta „Jezus Maria Peszek” jest znakomita. I z większością brutalnych spostrzeżeń Marii Peszek mogę się zgodzić. I też twierdzę, że „wystarczająco, przerażająco jest żyć”. Proszę, darujcie sobie domysły, czy mam depresję. Nie, nie mam. Realnie patrzę na to, co dookoła mnie. Maria Peszek w wywiadzie wydrukowanym niedawno w „Polityce” mówi nie tylko za siebie, mówi za tysiące nas, jej podobnych. Piosenka „Sorry Polsko” to absolutny hit! Może czas, abyśmy nie bali się mówić, czego chcemy, jak chcemy, z kim i bez kogo!?!
Strony
"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."
"Malina" Ingeborg Bachmann
bosko ;)
OdpowiedzUsuńkupujem !!
Słucham, lubię.
OdpowiedzUsuńTeż sobie kupię :) podoba mi się Twoja reklama
OdpowiedzUsuńJuż 3 razy byłam w empiku i ją oglądałam. Teraz zdecydowanie kupię.
OdpowiedzUsuńMaria jest mistrzem!
OdpowiedzUsuńLakonicznie, acz dosadnie. Świetna reklama!
OdpowiedzUsuńJoasiu, Karkam, Małgosiu, Mo, Klaudyno i Kamilo :)))
OdpowiedzUsuńPłyta może niektórych razić, bo teksty są dosadne i momentami brutalnie szczere, ale dla mnie to właśnie stanowi o jej wartości! Jest prawdziwa, a nie "rodzona w bólach", jak to mają w zwyczaju czynić pseudoartystki. Polecam gorąco!
Bardzo mi się podoba ta muzyka, a właściwie bardziej teksty niż muzyka. Peszek ładnie operuje językiem polskim, z wielką swobodą mówi to, co chce i jak chce. Obejrzałam fragmenty programu Wojewódzkiego z jej udziałem (niestety w Japonii nie mogę obejrzeć całości), świetnie wypadła i mądrze mówiła. Ale zaskoczyło mnie, że tak wyraźnie mówi, że nie miała depresji, że w wywiadzie w "Polityce" nie padło nawet słowo "depresja". Musiałam sobie coś dopowiedzieć, bo dla mnie diagnoza depresji była dość jednoznaczna... W każdym razie kibicuję karierze Peszek i życzę jej, by Polacy przyjmowali ją pozytywnie, bez aury sensacji, skandalu i bez tej niedojrzałości, jaka w tej chwili jest u tych, którzy (przez przypadek chyba) stykają się z jej twórczością.
OdpowiedzUsuńTak, teksty M. Peszek są znakomite. Zwięźle i dosadnie mówi o uczuciach, o sobie, o życiu i o świecie. I w każdym słowie czuje się autentyczność, żadnej sztucznej maniery, żadnego pozowania. Jest w pewnym stopniu ekshibicjonistką, bo mówi niekiedy o bardzo intymnych sprawach. Mam wszystkie 3 jej płyty i każda jest inna, każda równie ciekawa! Ja myślę, że ten stan, który ją dopadł i który wpłynął na jej życie i twórczość, to absolutna wrażliwość na każdy zewnętrzny bodziec. A takie stany są kojarzone z depresją. Wiemy, że głębsze odczuwanie może być olbrzymim ciężarem... Ja ją podziwiam za otwartość, za odwagę mówienia o sobie.
UsuńMam podobne odczucia, słucham godzinami. Z tekstów wyłania się portret kobiety, o której można coś powiedzieć. Powiedziałabym, że to płyta konsekwentna w doborze tematów, nastrojów itp.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą: nie uważasz, że MP jest również mocno promowana?;)
Aniu, no muszę przyznać, że owszem, zauważyłam, że i ona jest ostatnio mocno promowana. Sporo wywiadów i w prasie i w tv. Chyba dziś, aby sprzedać produkt trzeba sprzedawać swoją osobę w mediach. Straszne to.
UsuńPocieszam się, że i Peszek, i Masłowska są pełnowartościowym "produktem". A jak pomyślę, ilu fajnych artystów nie stać na promocję i giną gdzieś w niebycie, to smutno mi się robi.
UsuńDziewczyny, ciekawe zjawisko, bo ja też łączę fenomen Peszek i fenomen Masłowskiej. Pomijając promocję - której zainteresowani dokonaniami obu pań nie potrzebują, a która może odsiać tych, do których i tak nie są one skierowane - cieszę się, że pewną debatę ona (promocja) wywołała, choćby na temat polskości i różnych zjawisk społecznych. Trzeba, by w Polsce debatę inicjowali nie tylko politycy, ale i artyści, a w ostatnich latach to się, jeśli dobrze się orientuję (nie mam tej pewności, poprawcie mnie jeśli się mylę) rzadko zdarzało.
UsuńKto wie, może artyści będą bardziej skuteczni niż politycy?
UsuńPodoba mi się, że Peszek wywołała burzę. Szkoda, że krytykowana jest m.in za chorobę. Ciekawe podsumowanie na ten temat tu:
Depresja medialna Marii Peszek. Dlaczego znani i bogaci nie powinni cierpieć, a tym bardziej o cierpieniu mówić
Przeczytałam tekst, zaczęłam czytać komentarze, doszłam może do połowy i niedobrze mi się zrobiło. Skąd tyle złości na osobę, która lubi to co robi, cierpiała (czy to depresja czy nie, nie moja sprawa, ani niczyja) i teraz jest na tyle silna, by o tym mówić? Znieczulica totalna i lekceważenie cudzych uczuć (bo przecież to subiektywna sprawa, czy się cierpi, jak się cierpi i czy ma się do tego powód, czy nie). A co do polszczyzny Peszek, o której ktoś w komentarzu napisała, że grafomańska... Gdyby tak choć połowa Polaków potrafiła ładnie i zgrabnie się wypowiadać i precyzyjnie ubierać myśli to byłoby wspaniale.
UsuńLink się nie wkleił, teraz dopiero widzę.
Znieczulica to raz, dwa że w RP wciąż źle są widziane osoby zamożne (pół roku w Azji?!). Co do języka, to gdyby potraktować teksty Peszek jako wzór polszczyzny, okazałoby się, że wielu Polaków mówi podobnie.
Komentarzy wolę nie czytać.
Aniu, ja nie wiem, co się porobiło (tzn. wiem, żenująco niskie pensje), że pół roku w Tajlandii jest szczytem luksusu (albo jedzenie sushi raz w tygodniu, ha ha). Taniej ją zapewne ta Tajlandia wyszła niż gdyby była w tym czasie w Polsce. Co jest, że to tak kole w oczy?
UsuńKole, bo np. większość obywateli z pokolenia solidarnościowców nie odniosło sukcesu, więc równają w dół, stąd też popularność pewnej partii. Tak tłumaczył to jeden socjolog i coś w tym jest. Młodsze pokolenia są już chyba inne, ale zazdrość to raczej nasza cecha narodowa.;(
UsuńMatyldo, znasz taki blog: http://arkadija.bloog.pl ? Zadziwia mnie, z jakim uporem autor podważa wartość muzyki Peszek (bo go nie rusza! i nie podoba mu się wygląd Peszek!), zarówno w tekście o niej samej (trzeba się o kilka cofnąć od tego ostatniego), jak i w komentarzach pod tekstem o Joshui Bellu. Próbowałam zwrócić uwagę na bezsensowność argumentów autora, ale to jak grochem o ścianę. Poddaję się. Niektórzy mają jednak jakieś niedojrzałe uprzedzenia - i naprawdę nie chodzi tu, że krytykuję czyjś gust.
OdpowiedzUsuńKamilo: Co do debaty na temat kultury w Polsce, to ja również nie przypominam sobie, aby coś się działo. Natomiast zauważę, że czytany przeze mnie ostatnio Varga czegoś takiego się właśnie domaga! Wiele razy zdarzało mu się wzywać czytelników do rozmów na temat kultury. A więc są ludzie, którzy chcą coś w tej kwestii zrobić! Abyśmy nie musieli się wstydzić, że kultura u nas leży.
OdpowiedzUsuńBloga arkadija.bloog.pl nie znałam. Weszłam, poczytałam, więcej nie zajrzę. Nie po drodze mi takimi ludźmi.
Aniu: Tekst na portalu NaTemat.pl czytałam, ale komentarze odpuściłam sobie. Szkoda nerwów, zawiść i głupota ludzka granic nie miała, nie ma i mieć nie będzie. A tekst jest dobry!
Ogólnie, nie wierzę, aby wyznania M. Peszek miałby być jedynie wymysłem na potrzeby kampanii reklamowej i marketingowej. Podskórnie w to nie wierzę. I cieszę się, że nie tylko mnie tego typu artyści przypadają do gustu!
Chihiro,
OdpowiedzUsuńkażdy ma jakieś uprzedzenia ;) Czym się różnią dojrzałe od tych niedojrzałych?
A tak na marginesie, masz świetne wyczucie kontekstów, ale Chichiro! Po raz kolejny przypominam - to tylko internet :) Naturą tego "medium" jest "spłaszczanie" :)
Jak już rozmawialiście o Chopinie i jego wielkości, to masz okazję namacalnie wybadać jak to wielka jest jego wielkość w kulturze azjatyckiej :)
Tekst o krytykach świetny, ale to temat arcyciekawy i zarazem arcytrudny :)
Matyldo,
może produkt to takie jednowymiarowe określenie, ale akurat ja patrzę przez pryzmat tego, że zarówno MP i DM żyją z tego, co (s)tworzą, a mogłoby się stać, że bez środków do życia - po prostu nie tworzyły-by. Wiem, wiem - pokrętne ;)
Matyldo, ja na ten blog trafiłam przypadkiem (adres pojawiał mi się w statystykach odwiedzin mojego bloga, więc ciekawość sprawiła, że zajrzałam, kto zacz). I też mi nie po drodze, nie będę dyskutować więcej. Będę się, tak jak Ty upierać, że Peszek jest autentyczna i szczera. A jej fryzura mi się podoba, lekko zawiadacka jest :)
UsuńKrzysztofie, chyba wszystkie uprzedzenia są niedojrzałe, nie wiem. Nie potrafię w tej chwili wymyśleć żadnego uprzedzenia, które mogłabym nazwać "dojrzałym".
"Naturą tego medium jest spłaszczenie"... Hmmm, co to właściwie znaczy?
Temat o krytykach (dziękuję za komplement) trudny, ale w prasie brytyjskiej powraca co jakiś czas jak bumerang, o tym się mówi i to mnie naprawdę szczerze zainteresowało, bo widzę opisywane zjawiska.
Chopin... Ja o nim nic nie pisałam (i chyba autorowi tamtego bloga chodziło o Bacha). W każdym razie rola muzyki klasycznej też jest inna w Azji. Tu muzyka klasyczna leci wszędzie, do kotleta w restauracji, w windzie, na ulicy cichutko z głośników podczas sobotniego rynku, robotnicy budujący dom obok mojego słuchali muzyki klasycznej jakiś czas temu i nucili sobie do rytmu. Muzyka klasyczna nie jest tu stawiana na piedestale, to normalny element każdego dnia. Z tym się nie spotkałam nigdzie indziej.
Dość sceptycznie podchodziłam do nowej płyty Maryśki (po zachwycie przy pierwszej płycie, było lekkie rozczarowanie drugą) i najpierw usłyszałam singiel promujący płytę w Trójce i jakoś mi było nie najlepiej, bo wokal Marysi w wielu miejscach mi przypominał Miłkę z Jacaszkiem z płyty sprzed kilku lat. To było tak uderzające podobieństwo, że było mi z tym niewygodnie. Potem kupiłam płytę (mam dwie, więc trzecią też musiałam kupić!) i nie zakochałam się od pierwszego odsłuchania. Miałam wiele zarzutów ale, głównie do warstwy muzycznej. Nie było we mnie zgody na przykład na techniawskią końcówkę pierwszego numeru, ale z jakiegoś powodu (pewnie dlatego, że płyta jest po prostu świetna!) nie mogłam jej przestać słuchać. I przepadłam. Płytka przeszła test w domu głośno słuchana-zdała, słuchana w aucie-zdane! i na koniec na słuchawkach w drodze z pracy do domu-noooo!
OdpowiedzUsuńCo do tekstów, to bliżej mi do tej prostszej formy, nużyły mnie zabawy ze słowem z Marii Awarii gdzieś gubiło się sedno, a Maryśka ma wiele mądrego do powiedzenia, źle żeby gubił się słów sens. Trochę mi nie w smak ta cała szopka z wywiadem (niepotrzebne to było moim zdaniem), za dużo trochę w mediach tego szumu, to prowokuje niemądrych ludzi do ataków. :)
Sorry za tak długi wywód, ale już od jakiegoś czasu się zbieram żeby coś u siebie o płycie napisać, ale jakoś nie mogę. Gorzej, że w ogóle mam jakiś kryzys i nie piszę nic. Mam nadzieję, że to minię:)
Pozdrawiam serdecznie!
..no i pociąga za tym obłędem innych...porażka totalna
OdpowiedzUsuń