"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

środa, 17 września 2008

"Sztuka bycia Elą"- Johanna Nilsson

Wzruszyła mnie „Sztuka bycia Elą” Johanny Nilsson. To przejmująca opowieść o samotności, niezrozumieniu i buncie wobec zastanej rzeczywistości. To opowieść o walce o swoje własne ja. Może dlatego tak bardzo ta książka mnie urzekła, bo czytałam prawie o sobie samej. Ela Sander, narratorka powieści młodej szwedzkiej pisarki, ma tyle wspólnych i dla mnie cech charakteru, że podczas lektury miałam nie raz łzy w oczach.
Czytając o Eli i o jej nonkonformistycznym podejściu do życia, zastanawiałam się, dlaczego i mnie jest tak trudno w wielu życiowych sytuacjach odnaleźć się. Jestem nieco starsza od bohaterki „Sztuki bycia Elą” i może to zabrzmi nieco naiwnie i infantylnie, ale ten bunt wobec świata i panujących w nim zasad, konwenansów i tradycji, ciągle we mnie jest. Ela nie chciała być jak wszystkie inne zwykłe dziewczyny. Nie chciała być nudna, przeciętna, pozbawiona charakteru. Ja też nie chcę. Nie jestem taka, nie przemawia tu przez mnie duma, czy pycha, potrafię się otworzyć i całemu światu wykrzyczeć, co mnie boli, na co się nie godzę i potem cierpieć w samotności. I dobrze wiem, jak trudno dziś żyć, będąc nadmiernie wrażliwą. To cecha, która bywa ciężarem, która często doprowadza do depresji. Ale to też cecha, która pozwala widzieć więcej, czuć bardziej i słyszeć głośniej.
Trudno mi pisać o Eli, czy w ogóle o całej książce, ponieważ dotyka ona wielu sfer, które są dla mnie bardzo ważne. Nie potrafię przejść obok tej książki obojętnie. Ale zarazem wiem, że wiele osób może się z tego śmiać, bo przecież ta książka tak naprawdę jest świetnym czytadłem, nieaspirującym do miana wielkiej literatury. Jest wzruszającą opowieścią, którą mogą czytać i zbuntowane nastolatki i dojrzałe kobiety z sentymentem wspominające swą młodość. Ale jest to z pewnością literatura kobieca. Mężczyzna nie zrozumie Eli. Książka mówi o cierpieniu, o bólu samotności, o poszukiwaniu miłości, o odpowiedzialności, o rodzinie i o psychicznym dojrzewaniu. Johanna Nilsson stworzyła z jednej strony banalną opowieść o młodej kobiecie poszukującej życiowych celów, a z drugiej strony historię z wielkim przesłaniem. Każda wrażliwa dusza czytająca jej książkę przyzna mi rację. Jest w „Sztuce bycia Elą” pewna magia, pomimo realności i prostej fabuły.
Czytając o Eli, jej spotkaniu z małą Klarą, jej przyjaźni z Albinem, problemach z rozwiedzionymi rodzicami i miłości do Jimmy’ego, nie sposób się czasem nie uśmiechnąć. Bo humor jest tu przeplatany z ironią i powagą. Elę się lubi, pomimo jej dziwactw. Trzyma za nią kciuki, żeby jej się udało. Cieszy razem z nią, kiedy wydarzenia nabierają pozytywnego zwrotu. I smuci, kiedy wydaje się, że już wszystko nie ma sensu.

Poczucie odosobnienia, niespełnienia i poszukiwania sensu życia często mnie dotyka. Nie ważny jest mój wiek, ani doświadczenia życiowe. Ja jestem wciąż zbuntowana i niepokorna. Często zmęczona ludźmi i też „chciałabym przeżyć jeden dzień na ziemi pozbawionej ludzi. Żeby zobaczyć, czy wtedy byłoby łatwiej.” Też chciałabym znaleźć jakiś punkt zaczepny, drogowskaz. „Sztuka bycia Elą” wywołała we mnie wielką chęć podzielenia się tym, co mnie boli. Choć może nie powinnam tego robić. Ale życie doskwiera mi często. Są takie momenty, kiedy chciałabym gdzieś uciec, zacząć od nowa, spróbować inaczej. Powinnam skorzystać pewnie z jakiejś psychoterapii, zamiast samej próbować prostować swoje zakręcone życie. Nadmierna wrażliwość to garb, który muszę nieść. Pocieszam się tym, że nie jestem jedyna. Że na tym świecie byli, są i będą ludzie, którzy czują więcej.
No i napisałam bardzo osobisty tekst, zamiast zrecenzować „Sztukę bycia Elą”.

9 komentarzy:

  1. Ciekawe czy komuś się Ela nie podobała? Nie kojarzę niekorzystnych recenzji ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro odbiera się tak osobiście, to znaczy, że jest dobrze napisana. Ja jeszcze do tego przeboju czytelniczego blogów nie dotarłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. ale piękna emocjonalna recenzja!
    I tak, chyba nie czytałam żadnej złej opinii na temat tej książki...

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja muszę jak najszybciej się za nią wziąć ;) Jutro biegnę do biblio ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z każdą kolejną recenzją bardziej chcę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami osobisty tekst jest najlepszą recenzją;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Równie mocno odczułam tą pozycję tak jak i ty właśnie ze względu na podobieńśtwo które czułam do bohaterki.
    Tak, trudno jest być wrażliwy bo bardziej odczuwamy różne negatywne strony.

    W końcu po tych ostanich dniach odwiedza moich blogowych znajomych a u ciebie widzę że pojawiło się kilka pozycji :)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Z jedną tezą tej pięknej recenzji wyznania pozwolę się nie zgodzić. Gdyby pewien mężczyzna nie zrozumiał Eli, nie miałaby Pani możliwości przeczytania tej książki po polsku. Paweł Pollak.

    OdpowiedzUsuń
  9. Panie Pawle P. Bardzo mi miło, że Pan - tłumacz "Sztuki bycia Elą" - przeczytał moją skromną recenzję. Ja wobec mężczyzn mam dość specyficzne nastawienie, wątpię w mężczyzn znajomość kobiecej psychiki. Aczkolwiek wyjątki potwierdzają regułę. Pozdrawiam Pana.

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.