"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

poniedziałek, 22 września 2008

"Trzeci znak" - Yrsa Sigurdardottir


I znów pochłonęła mnie całkowicie książka. A powinnam dodać, że za książką kryje się odkryta niedawno przeze mnie pewna wyspa na krańcach Europy, kraina magiczna, kraina śniegu i nieznanej mi kompletnie kultury. Islandia. Czuję dziwną relację, bliskość i przyciąganie. Chciałabym kiedyś się tam znaleźć...

A przez ostatnie 3 dni byłam na Islandii dzięki książce islandzkiej pisarki Yrsy Sigurdardottir „Trzeci znak”.
Skłamałabym mówiąc, że dawno nie czytałam tak świetnej książki, bo czytam dużo świetnych książek. I jakoś ostatnio krążę po Europie, znajdując to tu, to tam wspaniałe powieści. I poznając kulturę i mentalność dotąd mi mało znanych krain. Niedawno byłam we Francji, w Rumunii, na Węgrzech, w Wielkiej Brytanii, w Szwecji, teraz w Islandii, a przede mną już leży kolejna powieść ze Skandynawii...

Yrsa Sigurdardottir przeniosła mnie do swojego kraju dzięki „Trzeciemu znakowi” i spowodowała u mnie zachłyśnięcie się urokiem i magią swojej książki. Jestem pod wrażeniem. A co ciekawe, to wrażenie tym bardziej jest większe, ponieważ skręciłam w swoich literackich wędrówkach w kierunku powieści kryminalnych.

„Trzeci znak” to powieść kryminalna z niesamowicie ciekawym podłożem historycznym. Każdy, kto lubi tropić tajemnice sprzed setek lat i ich oddziaływanie we współczesności, znajdzie w książce Yrsy Sigurdardottir świetną lekturę.
Oto 36-letnia Thora Gudmundsdottir, rozwiedziona matka 16-letniego syna i 6-letniej córki, prawniczka, zostaje zatrudniona do rozwikłania zagadki śmierci bogatego, niemieckiego studenta. Pomimo, że policja zamknęła domniemanego zabójcę, rodzina zmarłego wynajmuję prawniczkę, której w prywatnym śledztwie towarzyszy Matthew, pracownik ojca zamordowanego studenta. Sprawa od samego początku nie jest prosta, ani zwyczajna. Harald Guntlieb nie był zwyczajnym studentem, ani pod względem wyglądu, ani zainteresowań. Prowadził badania nad prześladowaniem czarownic w XVI wieku na terenie ówczesnych Niemiec i Islandii. Fascynowały go różne narzędzia tortur, tajemnicze obrzędy i rytuały związane czarną magią. Studia pozwalały mu na kontakt ze starymi listami, księgami i umożliwiały poszukiwania pewnego starodruku, dzieła bardzo popularnego w dawnej Europie, a mianowicie Malleus Maleficarum”. Jednakże nie chodzi tu o egzemplarz do dziś wydawany i sprzedawany, ale o pierwszy egzemplarz opublikowany w XV wieku, którego Harald poszukuje na terenie Islandii.
Thora wraz z Matthew szukając prawdy, kto i dlaczego zabił Haralda i zbezcześcił jego zwłoki, odkrywają szokujące szczegóły z życia Haralda i dochodzą do mordercy. Po drodze przybliżają czytelnikowi ciekawą historię polowań na czarownice w średniowiecznej Europie i odkrywają niezbyt chlubne karty kościoła katolickiego.

Zdradzanie wszelkich tajemnic dotyczących życia i zainteresowań Haralda jest wyłożeniem kawy na ławę. Byłoby nie w porządku wobec potencjalnych czytelników, ponieważ te fakty są wielce intrygujące. Czytając „Trzeci znak” wkracza się w świat pełen wielu tajemnic. I tych związanych z „Młotem na czarownice”, ale i tych związanych z historiami rodzinnymi skrywającymi bolesne zdarzenia.

„Trzeci znak” jest napisany z lekkością i starannością. Dokładnie i bardzo szczegółowo. Każda kolejna strona powieści wzbudza co raz większą ciekawość. Czy będziemy mieli do czynienia z czarami, czy morderstwo popełnione w budynku islandzkiego uniwersytetu było częścią jakiegoś rytuału? Przecież zwłoki zbezczeszczono, pozbawiono oczu, na klatce piersiowej wycięto tajemniczy symbol. Przecież Harald przyjechał do Islandii w poszukiwaniu piekła. Czy je znalazł?
hm.....

„Trzeci znak” ma ten specyficzny klimat północy, który fascynuje i jednocześnie lekko przeraża. To po części powieść kryminalna, po części sensacyjna. Takie książki lubię od czasów licealnych, kiedy to zaczytywałam się w powieściach Philippa Vandenberga o różnych spiskach, dziełach sztuki i tajemniczych odkryciach.

Yrsa Sigurdardottir to nazwisko, które muszę zapamiętać.

9 komentarzy:

  1. Islandia ma wielu świetnych pisarzy:) Kolejną powieść Yrsy też polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie się również ta książka podobała i zgadzam się z poprzedniczką, że następna jej książka również godna polecenia (nawet nie wiem, czy mi się bardziej nie podobała)...

    OdpowiedzUsuń
  3. czytając taką rekomendację, z pewnością zapiszę w kajeciku tytuł i rozpocznę poszukiwania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli odkrywasz literackie opłotki Europy, jakże ciekawe:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś mnie do sięgnięcia po Yrsę Sigurdardottir - niestety, w bibliotece "Trzeciego znaku" brak, ale udało mi się dostać "Weź moją duszę" i zabieram się właśnie do lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się również bardzo podobała:)

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak! Bardzo dobra książka :-) Druga powieść pt. "Weź moją duszę" też godna uwagi. Polecam :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. czytałam. świetna ale polecam też "weź moją duszę" a w tym roku chyba wychodzi kolejna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzie Yrsa, tam i ja :) Pozdrawiam koleżanki po lekturze ;)))

    Mnie bardziej podobała się druga część, pierwsza jak dla mnie za mało wykorzystywała swój koloryt lokalny.

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.