Nie napiszę, że ta muzyka mi się podoba. Napiszę, że słuchając tej muzyki przeżywam duchową ucztę. Rozpływam się w tych dźwiękach. Nie pamiętam, jak trafiłam na Mono. Pewnie buszując w sieci natrafiłam na ich muzykę. I przepadłam. Bez zastanowienia zamówiłam ostatnią płytę "Hymn To The Immortal Wind". I choć czytam różne recenzje, że ta płyta nie dorównuje brzmieniom poprzednich płyt Mono, to ja w tej muzyce dostrzegam piękno. Niech będzie, że te rozbudowane postrockowe instrumentalne kompozycje są nieco pretensjonalne. Niech będzie, że są przewidywalne i nieskomplikowane. Ale mają w sobie ładunek emocji, których brakuje w codzienności. Muzyka Mono przenosi do innego wymiaru. Każdy utwór to inna opowieść. Delikatne i spokojne dźwięki zmieniają się w pełne dramatyzmu i napięcia tony, w których słychać rosnący ból, strach i niepokój. Muzyka Mono hipnotyzuje, czaruje każdą następną nutą. Pozwala oderwać się od rzeczywistości i zatopić w bajkową muzyczną przestrzeń, jaka się przed nami otwiera.
Udało mi się również znaleźć poprzednie płyty tego japońskiego kwartetu, za co jestem wdzięczna pewnej osobie. I słucham tych wszystkich albumów, ale nie mam zamiaru oceniać, który jest najlepszy, bo każdy niesie ze sobą coś fantastycznego. Mono ma swój specyficzny i rozpoznawalny styl.
W muzyce Japończyków dostrzegam poezję i magię, którą dostrzegłam w prozie Harukiego Murakamiego. Podobne odczuwanie piękna i wrażliwość na detal, na najdrobniejszy element dzieła. Podobne spojrzenie na duszę człowieka, w której toczą ze sobą bój anioły z demonami. Podobne rozdarcie, podobny ból samotności i pragnienie miłości. Ta sama magia, ta sama tęsknota, ta sama wrażliwość. Myślę, że muzyka Mono idealnie oddaje atmosferę, jaka panuje w powieściach tego japońskiego pisarza.
Płyta Mono „Hymn To The Immortal Wind” jest nastrojowa i tak piękna, jak tylko piękne potrafią być najprostsze uczucia, których się często wstydzimy. Ta wzruszająca muzyka przyciąga od pierwszej do ostatniej nuty. I fascynuje prostotą dźwięków zaklętych w muzyczne opowieści.
Na długie zimowe wieczory muzyka Mono pasuje, jak ulał. Jest absolutnie wyciszająca, relaksująca i pozwalająca na zadumę.
Udało mi się również znaleźć poprzednie płyty tego japońskiego kwartetu, za co jestem wdzięczna pewnej osobie. I słucham tych wszystkich albumów, ale nie mam zamiaru oceniać, który jest najlepszy, bo każdy niesie ze sobą coś fantastycznego. Mono ma swój specyficzny i rozpoznawalny styl.
W muzyce Japończyków dostrzegam poezję i magię, którą dostrzegłam w prozie Harukiego Murakamiego. Podobne odczuwanie piękna i wrażliwość na detal, na najdrobniejszy element dzieła. Podobne spojrzenie na duszę człowieka, w której toczą ze sobą bój anioły z demonami. Podobne rozdarcie, podobny ból samotności i pragnienie miłości. Ta sama magia, ta sama tęsknota, ta sama wrażliwość. Myślę, że muzyka Mono idealnie oddaje atmosferę, jaka panuje w powieściach tego japońskiego pisarza.
Płyta Mono „Hymn To The Immortal Wind” jest nastrojowa i tak piękna, jak tylko piękne potrafią być najprostsze uczucia, których się często wstydzimy. Ta wzruszająca muzyka przyciąga od pierwszej do ostatniej nuty. I fascynuje prostotą dźwięków zaklętych w muzyczne opowieści.
Na długie zimowe wieczory muzyka Mono pasuje, jak ulał. Jest absolutnie wyciszająca, relaksująca i pozwalająca na zadumę.
Właśnie słucham. Piękne dźwięki. Nostalgia i baśń. :-) Serdeczności.
OdpowiedzUsuńPiękna ta płyta, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńTo miłe odkrycie dzisiejszego dnia :)
a ja na zimowe wieczory polecam Ci:
OdpowiedzUsuń1. Bliss, np "Quiet letters"
2. Mystic Diversions, np "From the distance"
3. Mum, o ile nie męczy Cię minimalizm
a z najwyższej półki, moje ukochane:
1. Rolf Lislevand "Nuove musiche"
2.Arild Andersen Group "Electra"
(ciąg dalszy może nastąpić :))
kocham uwielbiam wielbię przeogromnie, zresztą wiesz.
OdpowiedzUsuńCieszę się że jest tylu fanów tego zespołu. Jest mnóstwo grających podobnie ale MONO jest niepowtarzalne.
I emocje jakich dostarczaja ich płyty są BEZCENNE - nierzadko wywołują u mnie łzy wzruszenia, aż się boję co będzie na koncercie ;)
Z mojej strony polecam jeszcze francuski KWOON i z podobnych PELICAN albo pg.lost
Pozdrawiam
poszukam, posłucham dziękuję. Twoje wybory (rawie:))) nigdy mnie nie sprowadziły na manowce :))))
OdpowiedzUsuńuściski
Ha, nie chce byc nieskromna, ale ja kiedys zamiescilam na blogu klip jednego z utworow Mono i pamietam Twoj komentarz pelen zachwytu :) Tak, mnie sie tez kojarzy w Murakamim, a jak szukasz czegos w tym stylu, to polecam tez Maxa Richtera - nagral cala plyte zainspirowana ksiazkami Murakamiego, a miedzy utworami brytyjski aktor James Wright czyta fragmenty powiesci Japonczyka. Zreszta jest tez inna plyta Richtera, inspirowana poezja Milosza i Kafki, ktorych fragmenty czyta Tilda Swinton.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że i Wam się podoba.
OdpowiedzUsuńJolu, tak w muzyce Mono jest mnóstwo nostalgii. ;)
Do Magro muzyka już pofrunęła. ;)
Yo! Szukam i słucham Twoich
polecanek.
Mary! Ja Tobie koncertu zazdroszczę, niesamowicie! ;) czekam na Twoje wrażenia! ;))
Holden, miło mi, że moje wybory prawie nigdy nie sprowadziły Cię na manowce. ;)) No i jak? Podoba się?
Chihiro! Kochana, no widzisz! Ja kompletnie nie kojarzyłam, gdzie trafiłam na Mono. Ale Ty masz pamięć dziewczyno! ;)) Znów poznałam coś pięknego dzięki Tobie. Bo i muzykę Sigur Ros też pokochałam przez Ciebie! ;))
Piękna muzyka :) Ja też przeżywam duchową ucztę słuchając Mono :) Dziękuję Ci za to, że mogłam poznać ten zespół.
OdpowiedzUsuń