"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

poniedziałek, 14 lutego 2011

"Dżozef" - Jakub Małecki


Zacznę od fantastycznej okładki, której kolorystyka bardzo mi się podoba. Ten intrygujący kozioł zerkający jednym okiem budzi ciekawość, nieprawdaż? Ale nie tylko okładka zasługuje na uwagę, cała książka również! Brzegi wszystkich stron zostały ozdobione szarym motywem, dającym całkiem fajny efekt. Zauważyłam, że ostatnio pojawia się sporo takich książek, których dizajn jest przyjemny dla oka i aż się chce książkę trzymać w ręce i oglądać pod każdym kątem.
Ale „Dżozef” Jakuba Małeckiego to książka nie tylko świetna pod względem graficznym. Jest świetna pod względem literackim, choć do książek najwyższych lotów nie należy. Fabuła powieści wciąga i wprawia w niezły nastrój. Bohaterowie są pełnokrwiści, z typowym dla nas Polaków charakterkiem. Akcja powieści jest mocno osadzona we współczesnej Polsce, w miejscu, które wolimy omijać szerokim łukiem, w szpitalu.

Bo właśnie do szpitala trafia narrator „Dżozefa”, dwudziestotrzylatek z warszawskiej Pragi-Północ, Grześ Bednar. Trafia tam po przykrym incydencie, w wyniku którego zostaje okradziony z komórki, a jego złamany nos zaczyna niemiłosiernie boleć. I cała akcja powieści dzieje się w pewnej sali szpitalnej, w której oprócz Grzesia leżą pan Leszek, pan Henio i pan Stasiu. Albo jak kto woli: Kurz, Maruda i Czwarty, bo takimi ksywkami Grzesiu ochrzcił swoich kompanów niedoli. I wydawać by się mogło, że szpital i życie pacjenta to cholernie nudny temat na powieść. Ale nie! Jakub Małecki bazując na nędznej egzystencji pacjentów szpitala zbudował historię godną pochwały. Pełną zaskakujących zwrotów akcji, niespodziewanych i irracjonalnych zdarzeń, ubarwiając ją humorem tak świeżym i błyskotliwym, że lektura „Dżozefa” sprawia niesamowitą frajdę.

Ten kozioł z okładki, o którym wspomniałam na początku, nie jest zwykłym kozłem. To Kozioł Drewniak uwolniony z pieńka przez Stasia Baryłczaka. A kim jest Stasio Baryłczak? Poznajemy go dzięki Czwartemu, który gorączkując nakazuje zapisać Grzesiowi swoją ostatnią książkę. I Grzesiu notuje, a pan Stasiu dyktuje. Z tym, że gorączkujący pan Stasiu przeistacza się w Dżozefa, Józefa Konrada Korzeniowskiego, znanego pisarza, żyjącego z mała 100 lat temu. I tak oto w szpitalnej salce dzieją się przedziwne rzeczy. A, żeby było ciekawiej, w samym szpitalu też.
„Dżozef” mami lekko schizofrenicznymi i do absurdu śmiesznymi scenami, uzależnia od swej niemożliwie, mimo wszystko optymistycznej, atmosfery, której nie chce się opuszczać. Grzesiu wzbudza tyleż sympatii, co politowania. A koledzy Grzesia z sali to postaci równie realni i normalni, choć normalność to pojęcie względne.

Jakub Małecki powierzając narrację swojemu bohaterowi, tworzy historię opowiedzianą językiem pełnym lokalnego kolorytu, bez stylizowania, bez upiększania. Myśli Grzesia Bednara są przesiąknięte typową dla młodych ludzi manierą, modą. Nie ma tu jednak żadnej profanacji języka polskiego. Jest on taki, jakim posługują się tysiące młodych chłopaków, pełen skrótów myślowych, dowcipnych komentarzy i błyskotliwych puent. Grzesiu w ogóle wydaje się być takim chłopakiem z sąsiedztwa, którego nadgorliwa mama uważa za cudownego synka, choć ten, jak typowy dresiarz, lubi sobie poćwiczyć w siłowni i postać pod blokiem z kolegami. Ale nie należy do typów niesympatycznych, wręcz przeciwnie, jest takim dużym dzieciakiem, które lubi się zabawić i ma spory dystans do życia.

Olbrzymią zaletą „Dżozefa” jest podwójne tło lub trójwymiarowość powieści. Chodzi mi o trzy warstwy, których analiza pokazuje, że warto sięgać i wbudowywać w akcję dodatkowe szczegóły, które w efekcie dają świetną lekturę, taki literacki melanż. Mamy tu historię Grzesia i jego pobyt w szpitalu, jest opowieść o Stasiu Baryłczaku, jest wreszcie wątek dotyczący Józefa Konrada Korzeniowskiego, autora „Lorda Jima” czy „Smugi cienia”. I Jakub Małecki robi coś na kształt odkrywania twórczości Josepha Conrada. Śmiem podejrzewać, że Małecki odnalazł w jego twórczości coś, co nie dawało mu spokoju i zmusiło do stworzenia powieści, której bohaterem w tle jest właśnie Joseph Conrad.

Wybór cytatów do „Dżozefa” wskazuje również na fascynację Korzeniowskim:
„Samotność jest ciężkim i nieodzownym warunkiem istnienia.”
„Najbardziej egzotyczną dżunglą na świecie jest psychika ludzka.”

Pod koniec lektury, kiedy treść stawała się bardziej poważna i nabierała głębi, miałam wrażenie, że czytam swoistą przypowieść. Taki współczesny, napisany na odpowiednim poziomie przyswajalności, poradnik dla ludzi, jak należy żyć. Jakub Małecki tworząc swą opowieść toczy specyficzną grę z czytelnikiem. I choć jego kolejne ruchy są niekiedy łatwo przewidywalne, odkrywanie ich nie nuży. Bo w pewnym momencie historia zamienia się z farsy w przysłowiowy dramat. I to, co nas do chwili obecnej śmieszyło, zaczyna skłaniać do refleksji nad życiem. Nad jego sensem, istotą i sposobem na jego przeżycie. I to w „Dżozefie” jest piękne! Bo „istnieją rzeczy piękne”, choć każdy z nas nosi w sobie jakiegoś demona. Kwestia w tym, jak tego demona z siebie wyrzucić i cieszyć się życiem.

7 komentarzy:

  1. Jestem pod urokiem "Dżozefa" już od kilku dni. Świetna książka:)).
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, czytałam :) Bardzo mi się ta książka podobała. Dobra proza. Bez dwóch zdań :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na Małeckiego trafiłam przez przypadek (jest podwładnym mojego męża :)). Wzięłam do ręki książkę i naprawdę się zachwyciłam. Teraz czas na "Dżozefa". Zobaczymy :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka jest świetna: dobrze i wyraziście napisana.
    Ale... okładka... jeszcze lepsza :)))
    I dobrze, że zaczyna się dbać o graficzną oprawę, bo faktycznie uprzyjemnia i cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie "Dżozef" to przede wszystkim powieść w której można odnaleźć wiele elementów fantastycznych jak i fajnie napisanej powieści o otaczającym nas świecie. bohaterzy fajnie nakreśleni i ogólnie ciekawie rozwinięta intryga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam, ale może przyjdzie czas w którym poznam :) Dzięki za kierunek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Dżozef" - świetna książka!!!Dla mnie to dowód na to, że polska proza tworzona przez młodych ludzi stoi na wysokim poziomie. Jak dla mnie każdy w "Dżozefie" znajdzie coś dla siebie. Ogólnie to perełka!:)

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.