Im bliżej końca, tym "Cukiereczki" Mian Mian podobały mi się coraz bardziej. Tak gdzieś do połowy książka wydawała mi się nieco przereklamowana. Ale im dalej czytałam, tym moje nastawienie stawało się bardziej przychylne. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że dojrzewanie na kartach powieści głównej bohaterki wpłynęło na dojrzałość samej książki? Podobno w życiu pisarza następuje kiedyś taki etap, o którym krytycy i biografowie powiedzą: dojrzały etap twórczości. Mian Mian w „Cukiereczkach” – swojej pierwszej powieści, która w Chinach wywołała skandal i została zakazana, osiągnęła ten etap. Proza stawała się dojrzalsza i spokojniejsza wraz z każdą koleją stroną. Można się pokusić o stwierdzenie, że pisarka ukazując Hong i jej życiowe perypetie, celowo uczyniła dojrzewanie bohaterki na kartach powieści czynnikiem mającym wpływ na rozwój samej powieść. Im bliżej końca, tym „Cukiereczki” nabierały mądrości i łagodniały. Tak jak życie Hong.
W ogóle „Cukiereczki” to bardzo ciekawa książka. Mian Mian sportretowała pokolenie młodych Chińczyków wkraczających w tzw. dorosłość na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Okres ten w Chinach był czasem otwierania się na świat, pojawiały się nowe możliwości, a wraz z możliwościami zagrożenia, które nieobce są młodzieży świata zachodniego. Alkohol, narkotyki, życie na krawędzi, nocne kluby wraz z całym swoim dobrodziejstwem. Młodzież poszukująca nowych doznań została postawiona w bardzo trudnej sytuacji, zachłysnęła się złudną wolnością. Mian Mian sportretowała zjawisko, które dla komunistycznych władz było sprawą drażliwą i delikatną. W bezkompromisowy sposób ukazała rozrywkowe życie młodych ludzi, którzy w poszukiwaniu szczęścia nierzadko upadają na samo dno.
Dna dotknęła Hong, młoda kobieta, która wyruszyła na podbój większych miast, najpierw Shenzhen a później Szanghaju. Śpiewa w nocnych lokalach, zatraca się w Sainingu, niewiele od niej starszym muzyku, żyjącym równie barwnie, jak ona. Wieczne imprezowanie, uzależnienie od heroiny, dwukrotne pobyty na odwyku, uzależnienie od alkoholu, to bolesne doświadczenia Hong. Ona i jej przyjaciele, Saining, Żuczek, Jabłko, Wielki Smok, Sanmao to przedstawiciele generacji, dla której narkotyki, seks, muzyka i nocne życie otworzyły furtkę do innego życia. Tyle, że brak kontroli i umiaru doprowadziły do tragicznej sytuacji. Kiedy osiąga się pułap, za którym nie ma już nic, czas się zastanowić nad sobą i swoim życiem. Hong doświadcza takiej chwili. Znajduje siłę i motywację, by uporać się z wstydliwą przeszłością.
Mian Mian wodzi czytelnika za nos, bo tak naprawdę nie wiadomo do końca, czy Hong niej jest literackim alterego samej pisarki. Narracja jest chwilami oddawana w ręce przyjaciół Hong, choć w zdecydowanej większości to ona jest narratorką i mówi o swoich doświadczeniach. Jednakże pod koniec powieści pojawia się sama autorka i to zaczyna zastanawiać. Szukałam w Internecie informacji o Mian Mian i przyznam, że nie znalazłam za dużo. Stąd moje śmiałe przypuszczenia. Hong w pewnym momencie zaczyna pisać i w pisaniu odnajduje oczyszczenie, o którym mówi również Mian Mian.
„Cukiereczki” są pewnego rodzaju hołdem złożonym przez pisarkę młodym Chińczykom, dla których otwarcie się Chin na świat stało się czasem buntu, wyzwolenia i zatracenia. Inaczej zapewne książkę odbierają sami Chińczycy, inaczej odbieramy ją my, Europejczycy. Nas nie szokuje tak bardzo opisywanie świata podziemnego z wszelką moralną zgnilizną. Nas nie szokuje tak bardzo świat narkotykowych uniesień. Ciekawi nas za to moment trzeźwienia, moment przebudzenia, chwila, w której trzeba się wziąć z życiem za bary i postawić na szali swój los. Mian Mian stawia na jednej szali pokolenie transformacyjne, ale drugą zostawia pustą. Nie wskazuje na alternatywę dla brudnego świata podziemnych rozkoszy. Czy zatem to pokolenie jest skazane na zupełną klęskę, na upadek?
Czy słodycz może zamienić się w gorycz?
W ogóle „Cukiereczki” to bardzo ciekawa książka. Mian Mian sportretowała pokolenie młodych Chińczyków wkraczających w tzw. dorosłość na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Okres ten w Chinach był czasem otwierania się na świat, pojawiały się nowe możliwości, a wraz z możliwościami zagrożenia, które nieobce są młodzieży świata zachodniego. Alkohol, narkotyki, życie na krawędzi, nocne kluby wraz z całym swoim dobrodziejstwem. Młodzież poszukująca nowych doznań została postawiona w bardzo trudnej sytuacji, zachłysnęła się złudną wolnością. Mian Mian sportretowała zjawisko, które dla komunistycznych władz było sprawą drażliwą i delikatną. W bezkompromisowy sposób ukazała rozrywkowe życie młodych ludzi, którzy w poszukiwaniu szczęścia nierzadko upadają na samo dno.
Dna dotknęła Hong, młoda kobieta, która wyruszyła na podbój większych miast, najpierw Shenzhen a później Szanghaju. Śpiewa w nocnych lokalach, zatraca się w Sainingu, niewiele od niej starszym muzyku, żyjącym równie barwnie, jak ona. Wieczne imprezowanie, uzależnienie od heroiny, dwukrotne pobyty na odwyku, uzależnienie od alkoholu, to bolesne doświadczenia Hong. Ona i jej przyjaciele, Saining, Żuczek, Jabłko, Wielki Smok, Sanmao to przedstawiciele generacji, dla której narkotyki, seks, muzyka i nocne życie otworzyły furtkę do innego życia. Tyle, że brak kontroli i umiaru doprowadziły do tragicznej sytuacji. Kiedy osiąga się pułap, za którym nie ma już nic, czas się zastanowić nad sobą i swoim życiem. Hong doświadcza takiej chwili. Znajduje siłę i motywację, by uporać się z wstydliwą przeszłością.
Mian Mian wodzi czytelnika za nos, bo tak naprawdę nie wiadomo do końca, czy Hong niej jest literackim alterego samej pisarki. Narracja jest chwilami oddawana w ręce przyjaciół Hong, choć w zdecydowanej większości to ona jest narratorką i mówi o swoich doświadczeniach. Jednakże pod koniec powieści pojawia się sama autorka i to zaczyna zastanawiać. Szukałam w Internecie informacji o Mian Mian i przyznam, że nie znalazłam za dużo. Stąd moje śmiałe przypuszczenia. Hong w pewnym momencie zaczyna pisać i w pisaniu odnajduje oczyszczenie, o którym mówi również Mian Mian.
„Cukiereczki” są pewnego rodzaju hołdem złożonym przez pisarkę młodym Chińczykom, dla których otwarcie się Chin na świat stało się czasem buntu, wyzwolenia i zatracenia. Inaczej zapewne książkę odbierają sami Chińczycy, inaczej odbieramy ją my, Europejczycy. Nas nie szokuje tak bardzo opisywanie świata podziemnego z wszelką moralną zgnilizną. Nas nie szokuje tak bardzo świat narkotykowych uniesień. Ciekawi nas za to moment trzeźwienia, moment przebudzenia, chwila, w której trzeba się wziąć z życiem za bary i postawić na szali swój los. Mian Mian stawia na jednej szali pokolenie transformacyjne, ale drugą zostawia pustą. Nie wskazuje na alternatywę dla brudnego świata podziemnych rozkoszy. Czy zatem to pokolenie jest skazane na zupełną klęskę, na upadek?
Czy słodycz może zamienić się w gorycz?
Tak, "Cukiereczki" na swój sposób spodobały mi się. Tkwi w nich jakiś potencjał. Cieszy mnie, że się nie zawiodłaś. Sięgniesz zapewne po "Panda sex" - będę czekała na Twoje spostrzeżenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!^^
Mi również "Cukiereczki" się podobały, choć po kolejne książki jakoś nie sięgnęłam
OdpowiedzUsuńa mnie się ta książka bardzo nie podobała. Czytałam ją jakiś czas temu, chyba zaraz jak ukazała się na naszym rynku. Nie umiem teraz dokładnie uzasadnić mojej opinii, ale pamiętam, że książka wydała mi się dmuchana i nadęta, wszystko tam było takie powierzchowne, nic mnie nie przekonywało, nic nie chwytało za serce, nie było też niczego odkrywczego, o czym bym już gdzieś nie słyszała czy czytała. Jest to jedna ze słabszych pozycji jakie udało mi się przeczytać ( bo zazwyczaj porzucam książki)
OdpowiedzUsuńJa nie mogłam przetrawić tej książki
OdpowiedzUsuńJak zwykle brak umiaru i kontroli prowadzi do tragedii...
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam.
Ciekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń