"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

poniedziałek, 17 października 2011

"Liczby Charona" - Marek Krajewski

Wciągająca i świetnie skonstruowana fabuła, idealnie dopracowany rys psychologiczny każdego z bohaterów i olbrzymia plastyczność obrazów to mocne atuty wszystkich kryminałów, jakie wychodzą spod pióra Marka Krajewskiego. Obcowanie z jego kryminalnymi historiami jest miłym przeżyciem, co chyba przyzna każdy miłośnik powieści Krajewskiego.

Minął już medialny szum wokół ostatniej jego powieści – "Liczb Charona", a ja dopiero teraz sięgnęłam po ten kryminał. Może to i dobrze, że nie czytam wtedy, kiedy czytają wszyscy, tylko biorę książkę w czasie dla siebie dogodnym. Mam wtedy dystans do wszelakich przymusów, mód i towarzyskich „must heve”. Zresztą dobre książki opierają się upływowi czasu i to jest dla nich najważniejsze. A książki Marka Krajewskiego są dobre! I nawet postura głównych bohaterów (Mock, Popielski) nie jest w stanie zniechęcić najwrażliwszych czytelników/czytelniczek. Wiadomo wszak, że delikatność idzie w parze z brutalnością.

„Liczby Charona” przenoszą znowu do przedwojennego Lwowa, gdzie – jak wszyscy wiedzą – żyje Edward Popielski. Znowu można zachwycać się lwowskim klimatem i wschodnim akcentem. Nie zawsze doskonałe maniery Popielskiemu należy wybaczyć, bo komu, jak komu, ale jemu wybacza się każdy występek. Znów mamy nawiązania do mitologii i tajemniczych motywów zbrodni. Razem z Popielskim, wykluczonym chwilowo z policji, trafiamy na ślad mordercy i dochodzimy do prawdy. Czasami ta prawda jest lekko wyretuszowana, ale w czasach Photoshopa, to codzienność. Dla mnie, matematycznego antytalencia, logiczne i matematyczne zagadki Marka Krajewskiego, wcale nie są czarną magią. Wręcz rozkoszuję się jego tajemniczymi układami, magicznymi kwadratami, kodami ukrytymi w hebrajskiej Biblii. Budzi się we mnie natura badacza tajemnic historycznych, czuję się jak domorosły Indiana Jones w spódnicy.
Krajewski wspaniale buduje akcję, tworząc istotne wątki, wiążąc je ze sobą i dążąc do punktu kulminacyjnego. Tu również ujawnia się miłość autora do klasyki, do reguł dramatu. „Liczby Charona” trzeba czytać niezwykle uważnie, aby pod koniec nie wertować książki, bo istotny szczegół umknął gdzieś podczas lektury. Czy kryminalna zagadka zaskakuje? Hm.. I tak i nie, ale nie zdradzę żadnego szczegółu.
Warto, naprawdę warto sięgnąć po „Liczby Charona”. Mam nawet wrażenie, że Marek Krajewski wciąż podwyższa poprzeczkę, aby osiągnąć mistrzostwo w swojej dziedzinie.

A czym są, o ile w ogóle są, liczby Charona? Istnieją głoski szumiące, o czym wie np. każdy logopeda, ale czy istnieją liczby szumiące, zwane liczbami Charona? Bo kim był Charon, chyba nie trzeba przypominać. Czy można wyczytać z liczb datę śmierci? Czy można przechytrzyć Charona? Przecież komuś się to już udało! A więc?

8 komentarzy:

  1. Masz rację. Aczkolwiek "Liczby Charona" pozostawiły we mnie pewien niedosyt. ;)

    A ostatnio odkryłam dla siebie Marcina Wrońskiego i jego serię kryminałów, całkiem niezła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakże mnie ucieszyła Twoja recenzja! Wciąż z każdej strony słyszę głosy, że Krajewski tworzy książki mroczne, drastyczne, destrukcyjne i zarazem beznadziejne, bo przytłaczające czytelnika.

    Ja tego przytłoczenia nie zauważyłam. Może dlatego, że przeczytałam do tej pory tylko dwie powieści Marka Krajewskiego albo dlatego, że po prostu przytłaczające nie są :)
    Śmiem przypuszczać, że czytałam dwie chyba najbardziej destrukcyjne książki, mianowicie: "Festung Breslau" oraz "Głowę Minotaura" i obie mi się szalenie podobały. Ta druga wręcz mnie porwała, a to za sprawą komisarza Popielskiego, który wydał mi się bohaterem doskonałym - świetnie wykreowaną postacią, mimo wszystko milszą (i mniej parszywą) niż Mock.

    Cóż, teraz zostało mi uzupełnić pozostałe tomy przygód Mocka oraz Popielskiego i sama nie wiem od czego powinnam zacząć. Chyba od "Śmierci w Breslau", ale to oznacza, że "Liczby Charona" będą ostatnie i nie wiem jak wytrzymam do tego czasu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Również uważam, ze kryminały Krajewskiego są świetne. Akcja, bohaterowie, klimat powieści - wszystko to składa się na zacny kryminał. Podobno w przyszłym roku kolejna część przygód Popielskiego :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja czytałem "Liczby..." i to była moja pierwsza przygoda z autorem i ostatnia. Nie trafiła do mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam
    Ja Krajewskiego lubię od zawsze, czyli od 'Śmierci w Breslau'. Trzy książki o Popielskim nie ustępują niczym wcześniejszym, choć do mnie jednak bardziej trafia Mock - osobowościowo. No i w opowieściach o nim więcej mroku i wspominanego 'przytłaczającego' klimatu.

    A nowa książka szykuje się na wiosnę - 'Wody Styksu', tak ma brzmieć tytuł. Wiadomość z pierwszej ręki, bo od samego autora (ogłoszona podczas autorskiego spotkania).

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo ambitna literatura :) jestem pod wrażeniem Twojej biblioteczki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja się jakoś nie mogę dobrać do tej książki

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.