To już dla mnie i mojego męża pewna forma tradycji. A wiadomo, że tradycję należy pielęgnować. Jeśli tradycja wiąże się ze sztuką, to tym bardziej jest godna uwagi. A zatem zgodnie z naszą własną tradycją w niedzielę wybraliśmy się nieco ukulturalnić i pozwiedzać rzeszowskie galerie. Muzeum Okręgowe na ul. 3 Maja szykuje się do nowej czasowej wystawy, stąd stała ekspozycja jest uboższa, co nie znaczy, że nie warta zainteresowania! Natomiast rzeszowskie Biuro Wystaw Artystycznych wzięło się za remont i górna największa sala wystawowa jest nieczynna. Jednakże otwarta jest dolna sala, w której wystawiane są prace Benedykta Kroplewskiego. Coś cudownego! Brak krzykliwych technokolorów, tysiące szczególików, motywy dworków, miasteczek i bramy, kolaże składające się – dosłownie – ze śmieci: blaszek (np. z puszek po piwie), kamyczków, szkiełek, patyków, drucików, piórek, martwych motyli, zardzewiałych metalowych drobiazgów. Malarstwo Benedykta Kroplewskiego nas zadziwiło i ogromnie nam się spodobało. Jakiś maleńki błąkający się na skraju obrazu Don Kichot, albo Ikar, albo scenki rodzajowe, wiejskie i miejskie! Wszystko tętni życiem, tu nie ma spokoju, jest wyczuwalny i słyszalny ruch i energia. Choć na obrazach Kroplewskiego dzieje się bardzo dużo, to dzianie się jest niezwykle subtelne, nieco baśniowe. Świat Kroplewskiego ma pozytywny wymiar, nieprawdaż?
Strony
"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."
"Malina" Ingeborg Bachmann
Ochhhh, cudowne, coś w moich klimatach :) Dziękuję za odkrycie.
OdpowiedzUsuń