"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

sobota, 13 sierpnia 2011

"Data" - Grzegorz Kozera

Ja do poezji nie podchodzę obojętnie. Zawsze znajdę czas, aby przeczytać wiersz, czy to w gazecie, czy na blogu, czy w tomiku poetyckim. Marzą mi się wieczory poetyckie takie z prawdziwego zdarzenia. Niekoniecznie bohaterem wieczoru musi być ktoś bardzo znany. Ważne, aby spotkanie miało klasę, było zorganizowane należycie, aby ci, którzy przyszli posłuchać wierszy, mogli poczuć nastrój, jaki poezja potrafi stworzyć. Marzy mi się, żeby ludzie nie traktowali poezji po macoszemu, że niby za trudna dla nich, że niby nie czują liryki, że niby poezją zajmują się tylko marzyciele. Jeśli ktoś wywołuje u mnie refleksje, zmusza do podjęcia gry z metaforami, potrafi wpłynąć na moją wrażliwość, to chwała mu za to. Z braku takich spotkań sama sięgam po wiersze i zapadam się w słowach.

Poświęciłam jeden wieczór, aby w ciszy przeczytać najnowszy tomik poezji zatytułowany „Data”, którego autorem jest Grzegorz Kozera. Nie skończyło się na przeczytaniu od przysłowiowej deski do deski. Wielokrotnie wracałam do wierszy, które najbardziej mi się spodobały.


Kto zna twórczość i biografię Sylvii Plath, ten od razu wyczuje w wierszu „Plath” pewien rodzaj smutku i melancholii. Autorowi wystarczyło jedno wspomnienie z tragicznej biografii amerykańskiej poetki, jej śmierć samobójcza, aby ukazać ból samotności. Ten ból jest i mi nieobcy, chyba dlatego ten wiersz zrobił na mnie wrażenie. Brak w nim radości, brak ukojenia. Jest w nim Sylvia Plath ze swoją niespokojną duszą, z cierpieniem wypełniającym jej serce.

„Plath”

Mam na imię Sylvia mam na imię
Victoria ale co to za różnica jak mi na imię
byłam żoną poety Teraz
jestem martwą królową pszczół
Zapewne znajdzie się ktoś kto to opisze:
moje dzieci Nicky i Frieda Moje biedne
dzieci śpią przy otwartym oknie
słodkie aniołki porzucone przez rodziców
a moja głowa w piekarniku
małej trumnie wypełnionej gazem
Taka brzydka nieelegancka śmierć Tylko
niemiecki Bóg mego ojca mógłby to zrozumieć

Wszystko w blaszanym pudełku
zagazowane: gniew zazdrość upokorzenie
Jaka ulga wreszcie nie kochać
jaka ulga nie czuć się zdradzoną
nie rozchylać nóg żeby go zatrzymać
być czystą lilią
nie patrzeć przez okno

Jaka ulga uciec od szaleństwa w jeszcze
większą samotność która nie boli

Miłość, śmierć i czas to motywy pojawiające się wielokrotnie w tomiku Grzegorza Kozery. Poeta doświadcza chwil, kiedy to miłość wydaj się motorem do życia, tajemniczą siłą napędową. W wielu wierszach, skierowanych bezpośrednio do ukochanej, podmiot liryczny nie wstydzi się przyznać do tej słabości. Kochanie może być słabością, kiedy wokół nas rozpędzony świat gna do przodu nie bacząc na uczucia. A u Kozery uczucie staje się mocą pozwalającą wyrazić siebie. Odkryć na nowo przyjemność życia. Nie wstyd się przyznać do miłości, choć inni mogą powiedzieć, że w twoim wieku już nie wypada. Ale kto powiedział, że miłość to stan zarezerwowany tylko dla nastolatków. Miłość w wykonaniu dojrzałego mężczyzny jest świadectwem wrażliwości i odwagi. Są w tomiku wiersze pełne tęsknoty, pełne odważnych wyznań i pragnień. Są też wiersze mocno naznaczone doświadczeniami poety. Kozera wie, że czas biegnie nieubłaganie, rozmyśla nad nim chwilami pokornie, a czasem wręcz odwrotnie. Mam wrażenie, że chciałby zatrzymać czas. Czy poeta jest pogodzony ze śmiercią? Wydaje się, że chciałby ją oszukać, ale wie, że jest to niemożliwe.

„Jakiś ślad przecież zostanie”

Jakiś ślad przecież zostanie Włos
na grzebieniu zapisany kalendarz
kilka martwych kont z nieznanymi hasłami
bilingi kwit z pralni rachunki maile
mandat za prędkość list od
życzliwego zasuszony kwiatek
pamiątka pierwszej miłości okruch
w czyimś wspomnieniu włoska widokówka
cokolwiek co pomoże ustalić

Jakiś ślad przecież musi zostać
To niemożliwe niemożliwe
że mnie nie było

„Nigdy bardziej”

Nigdy bardziej samotny niż dzisiaj
niż tu i teraz W dzień i w nocy
a przecież nic się nie zmieniło
miasto żyje spieszy się
i wcześnie zasypia przed telewizorem
tak samo jak wczoraj i przed tygodniem
Więc nic się nie zmieniło liście tańczą na chodnikach
Nikt nie umarł Świat trwa
świat po staremu się nie skończył
A przecież wiesz że zmieniło się wszystko
nawet ciszę słychać wyraźniej

Nie potrafię omówić tomiku poetyckiego należycie, nie mam ku temu ani doświadczenia ani odwagi. Nie analizuję wierszy, nie poszukuję wytycznych, które rządzą poezją. Choć na studiach miałam przedmiot zwany poetyką, jestem już dziś uboższa o tą piękną umiejętność analizy wiersza, która kiedyś tak mnie fascynowała. Dziś patrzę na wiersz z perspektywy własnego życia, często doświadczam chwil, kiedy czuję, że wypowiedziane słowa dotyczą mnie samej. W kilku frazach Grzegorza Kozery odnajdują własne doświadczenia, bóle, pragnienia. Wiem, że nie jestem sama, że są inni, którzy tak jak ja mocniej czują życie.

„Wejść w ciemność bez żalu”

Czas który mi pozostał
będzie biegł od teraz
tak samo jak wcześniej
ani szybko ani wolno
jednak dla mnie będzie go za mało
i za mało by zdążyć się
ze wszystkimi pożegnać
i spełnić swoje ostatnie życzenie:
wejść w ciemność bez żalu

10 komentarzy:

  1. Napisałaś :*

    Dałam plamę, jak zwykle, przepraszam :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiersz o Sylvi spowodowała na moim ciele delikatny dreszcz bólu.
    Ostatnio oglądałam film biograficzny o tej artystce i jest on świetnym zakończeniem tego wydarzenia.
    Zresztą ta poezja wydaję się bardzo dojrzała. Ostatni wiersz jest przerażający.
    Tak mało czasu zostało.
    Również marzy mi się sala rozbrzmiewająca poezją.
    Gdzie jej jednak szukać....

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie najlepszy jest wiersz o Plath. Duża prostota słowa i świetny rytm. I ta fraza wrzynająca się w od razu w pamięć:
    "a moja głowa w piekarniku
    małej trumnie wypełnionej gazem
    Taka brzydka nieelegancka śmierć Tylko
    niemiecki Bóg mego ojca mógłby to zrozumieć"

    OdpowiedzUsuń
  4. smutne te wiersze, szczególnie ten ostatni..
    Mocno porusza.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do Sylwii zawsze będę czuł tę poetycką namiętność.
    Od razu sobie przypomniałem nasze wieczory poetyckie w naszej filozoficznej grupie podczas studiów. Dekadencka masakra - ale z charakterem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam podobne podejście do poezji jak Ty. Chociaż sama od siebie rzadko sięgam po tomiki, gdy zainteresuje mnie gdzieś zasłyszany/przeczytany wiersz, jestem w stanie zagłębić się w twórczość danego poety. Najlepiej wygląda to właśnie na takich wieczorkach poetyckich, albo na lekcjach/zajęciach, gdy od razu można podyskutować, podzielić się opiniami.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj.Trafiłam tu przypadkiem, szukając wytłumaczenia,czemu zniknęły mi fotki z bloga.Zniknęły mi wszystkie i z tego miesiąca i z lat ubiegłych.Sądząc po Twym opisie, nikt Ci z bloggera nie wytłumaczył co się stało?

    Prowadzisz Ciekawego bloga :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję bardzo za odpowiedź :-)

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.