Porażka. Absolutna i sromotna porażka. Poddałam się po 60 stronach. Ni
e spodziewałam się, że tym razem Sławomir Shuty mnie zawiedzie. Wiele lat temu jego „Zwał” mnie porwał i ubawił niesamowicie. A dziś odkładam jego „Ruchy” bez wyrzutów sumienia. Tego czytać się nie da. Ta książka jest niezjadliwa! Zupełnie nie wiem, o co autorowi chodziło. Nie dostrzegam żadnego potencjału. Żadnych wartości. Treść jest nudna, bez jakiegokolwiek polotu. Akcji nie ma tu żadnej. Historyjki o kilku osobach spotykających się w jakimś podrzędnym barze i opowiadające sobie nawzajem o tym, co im się przydarzyło, są sztucznie naciągane. Nic mi z nich nie wynika. Są niesmaczne, humoru nie dostrzegam tu w ogóle. Zaletą Shutego jest świetny język, stylizowany, kwiecisty i pełen stylistycznych zawijasów. Ale językiem i stylem nie da się nadrobić braku pomysłu na treść. „Ruchy” wydają mi się szkicem, brudnopisem. To by było na tyle. Nie polecam, bo szkoda czasu i nerwów. Jeśli ktoś ma odmienne zdanie, to proszę mnie przekonać.

czytałam 3 recenzje tego. Wszystkie były miażdżące...
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się, czy by jej nie kupić w taniej księgarni za śmieszne pieniądze i chyba dobrze zrobiłam, że zaoszczędziłam te kilka złotych.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Cukier w normie z ekstrabonusem" i bardzo mi się podobało, ale za "Ruchy" się w takim razie nie wezmę.
OdpowiedzUsuńTotalny brak polotu niestety ;/
OdpowiedzUsuńDokładnie miałam takie same wrażenia, gdy to czytałam kilka lat temu. Ale ja, niestety, musiałam się męczyć do końca książki. :(
OdpowiedzUsuńHm, "Zwał" czytałam jakieś 6-7 lat temu (też mnie wtedy ubawił xD), później "Cukier w normie", widziałam też "Produkt polski", ale po pierwszych recenzjach "Ruchów", wiedziałam, że nie sięgnę po tę książkę szybko. Do tej pory mnie do niej nie ciągnie, a Twoje wrażenia utwierdzają, że czasu szkoda na takie "arcydzieła" xDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!^^
A taka pociągająca okładka - wydawałoby się...
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie tak :) co prawda mnie zniechęcenie do książki nie zaskoczyło, bo już "Cukier z ekstrabonusem" wkurzył mnie niebotycznie, ale fakt faktem, "Ruchy" są znacznie gorsze.
OdpowiedzUsuńCzytałam. Doczytałam do końca. Również byłam rozczarowana poziomem jaki ta książka reprezentowała.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam właśnie...i próbuję sobie wszystko poukładać w całość ale chyba jednak się nie da...miałam nadzieję że coś wyniknie z tego bałaganu, że to takie "Pulp Fiction" ale w całość się poskłada, niestety. Ze dwa razy miałam chęć dać sobie spokój z czytaniem tej książki, ale jakoś przebrnęłam, jedyne co mnie ubawiło niezmiernie to ilość określeń na męskie przyrodzenie, często używałam słowa "gamoń" teraz będę uważać ;)zresztą było parę śmiesznych incydentów jak np.ta "o trzpiotce z trącącymi girami" :D.
OdpowiedzUsuńMuszę teraz dla równowagi przeczytać coś normalnego ;)