„Spójrzmy prawdzie w oczy: świat jest zdegenerowany. I zgniły.”
„Prawdziwy świat” Natsuo Kirino to przerażająca książka. Znając wcześniejsze książki tej japońskiej pisarki wiedziałam, że biorę do rąk powieść, która nie będzie lekka. Autorka przyzwyczaiła mnie do snucia opowieści o świecie, w którym nie ma miejsca na sentymenty, proste schematy i rozrywkową fabułę. Jej wizja świata, a dokładniej współczesnej Japonii, jest wstrząsająca, gorzka i absolutnie pesymistyczna. Kirino pisze o Japonii, która swoich obywateli doprowadza do moralnego i fizycznego upadku poprzez ogromną samotność dotykającą coraz młodsze pokolenia, poprzez ciągłą rywalizację o prestiż i poważanie, a także poprzez upadek wartości stanowiących o sile rodziny.
Cztery bohaterki „Prawdziwego świata”, Toshiko, Yuzan, Kirarin i Terauchi, to przedstawicielki pokolenia współczesnych nastolatek, które na własne życzenie wplątują się w tragiczną w skutkach historię. Wszystko zaczyna się od tego, że sąsiad jednej z nich, młody chłopak o przezwisku Glista, morduje swoją matkę. I to wydarzenie staje się początkiem historii, która zaczyna wymykać się z pod kontroli umysłu młodych dziewczyn. Wszystkie stają się odpowiedzialne za każdy swój krok i za każde słowo, które wypowiedziały.
Historię, którą poznajemy, opowiadają po kolei wszyscy bohaterowie powieści, Pisarka zastosowała ten zabieg, by na tragiczną historię spojrzeć oczyma każdego z bohaterów. I dzięki temu czytelnik ma możliwość poznać przerażające emocje, jakie towarzyszą młodym bohaterom, jak również uważnie przyjrzeć się każdemu z bohaterów. A obraz współczesnych japońskich nastolatków wyłaniający się z „Prawdziwego świata” budzi ogromne przerażenie, niepokój i szokuje bezlitosną i pozbawioną refleksji postawą młodych ludzi. Bo dla nich świat, w którym żyją, jest nudny i pozbawiony atrakcyjności. Dlatego ucieczka od tego świata, izolowanie się i budowanie wokół siebie muru, to zjawisko częste i będące przyczyną wielu tragedii. Odnoszę nawet wrażenie, że dla pokolenia Japończyków wychowanych na anime i mangach, atrakcyjniejszą rzeczywistością jest ta sztucznie stworzona, a nie ta, którą mają wokół siebie. I rodzi się pytanie, czy próba przeniesienia tych sztucznych i kolorowych światów do rzeczywistości za szarym oknem, nie stanowi dla nich wyzwania? Czytając „Prawdziwy świat” miałam wrażenie, że właśnie takie wyzwanie rzucił światu Glista, mając dość monotonii, rygoru i despotyzmu matki. Mordując własną matkę przeniósł się do innego świata, z którego droga powrotna bywa niewykonalna. Każda z dziewczyn biorąca udział w tym wyzwaniu, albo grze (dosadniej rzecz ujmując!), również przekracza próg innego świata. A tytułowy prawdziwy świat, to kraina ludzi zagubionych, samotnych i niespełnionych.
Przerażający jest również fakt, że to, co powinno stanowić fundament, dawać wiarę, siłę i poczucie miłości, leży w gruzach. Mówię o rodzinie. W „Prawdziwym świecie” rodzina stanowi jedynie jednostkę społeczną. Żaden z bohaterów powieści nie znajduje oparcia w rodzinie. Niewyobrażalnie brutalna japońska rzeczywistość to rzeczywistość ludzi wyalienowanych, samotnych, niechcących nawiązywać żadnych kontaktów z innymi. I jednocześnie lękających się, że ktoś może odkryć ich prawdziwą naturę. Przeciwieństwo tego, co wewnątrz i na zewnątrz, stanowi o wyjątkowo trudnym położeniu człowieka. To jakby ironiczna przewrotność życia, które jest nam dane, ale którego los zależy tylko i wyłącznie od naszych czynów.
„Prawdziwy świat” to obraz ponury i mało optymistyczny, choć zakończenie powieści zawiera iskierkę nadziei…
Ale brutalną prawdę, że „świat śmieje się z przegranych”, należy wziąć sobie do serca. Bo jakby nie było, żyjemy w świecie pełnym rywalizacji. Bo jakby nie było sztuczny świat może być o wiele atrakcyjniejszym od tego, w którym przyszło nam żyć. A pytanie, czy warto zamieniać ten na tamten, pozostawię bez odpowiedzi.
„Prawdziwy świat” Natsuo Kirino to przerażająca książka. Znając wcześniejsze książki tej japońskiej pisarki wiedziałam, że biorę do rąk powieść, która nie będzie lekka. Autorka przyzwyczaiła mnie do snucia opowieści o świecie, w którym nie ma miejsca na sentymenty, proste schematy i rozrywkową fabułę. Jej wizja świata, a dokładniej współczesnej Japonii, jest wstrząsająca, gorzka i absolutnie pesymistyczna. Kirino pisze o Japonii, która swoich obywateli doprowadza do moralnego i fizycznego upadku poprzez ogromną samotność dotykającą coraz młodsze pokolenia, poprzez ciągłą rywalizację o prestiż i poważanie, a także poprzez upadek wartości stanowiących o sile rodziny.
Cztery bohaterki „Prawdziwego świata”, Toshiko, Yuzan, Kirarin i Terauchi, to przedstawicielki pokolenia współczesnych nastolatek, które na własne życzenie wplątują się w tragiczną w skutkach historię. Wszystko zaczyna się od tego, że sąsiad jednej z nich, młody chłopak o przezwisku Glista, morduje swoją matkę. I to wydarzenie staje się początkiem historii, która zaczyna wymykać się z pod kontroli umysłu młodych dziewczyn. Wszystkie stają się odpowiedzialne za każdy swój krok i za każde słowo, które wypowiedziały.
Historię, którą poznajemy, opowiadają po kolei wszyscy bohaterowie powieści, Pisarka zastosowała ten zabieg, by na tragiczną historię spojrzeć oczyma każdego z bohaterów. I dzięki temu czytelnik ma możliwość poznać przerażające emocje, jakie towarzyszą młodym bohaterom, jak również uważnie przyjrzeć się każdemu z bohaterów. A obraz współczesnych japońskich nastolatków wyłaniający się z „Prawdziwego świata” budzi ogromne przerażenie, niepokój i szokuje bezlitosną i pozbawioną refleksji postawą młodych ludzi. Bo dla nich świat, w którym żyją, jest nudny i pozbawiony atrakcyjności. Dlatego ucieczka od tego świata, izolowanie się i budowanie wokół siebie muru, to zjawisko częste i będące przyczyną wielu tragedii. Odnoszę nawet wrażenie, że dla pokolenia Japończyków wychowanych na anime i mangach, atrakcyjniejszą rzeczywistością jest ta sztucznie stworzona, a nie ta, którą mają wokół siebie. I rodzi się pytanie, czy próba przeniesienia tych sztucznych i kolorowych światów do rzeczywistości za szarym oknem, nie stanowi dla nich wyzwania? Czytając „Prawdziwy świat” miałam wrażenie, że właśnie takie wyzwanie rzucił światu Glista, mając dość monotonii, rygoru i despotyzmu matki. Mordując własną matkę przeniósł się do innego świata, z którego droga powrotna bywa niewykonalna. Każda z dziewczyn biorąca udział w tym wyzwaniu, albo grze (dosadniej rzecz ujmując!), również przekracza próg innego świata. A tytułowy prawdziwy świat, to kraina ludzi zagubionych, samotnych i niespełnionych.
Przerażający jest również fakt, że to, co powinno stanowić fundament, dawać wiarę, siłę i poczucie miłości, leży w gruzach. Mówię o rodzinie. W „Prawdziwym świecie” rodzina stanowi jedynie jednostkę społeczną. Żaden z bohaterów powieści nie znajduje oparcia w rodzinie. Niewyobrażalnie brutalna japońska rzeczywistość to rzeczywistość ludzi wyalienowanych, samotnych, niechcących nawiązywać żadnych kontaktów z innymi. I jednocześnie lękających się, że ktoś może odkryć ich prawdziwą naturę. Przeciwieństwo tego, co wewnątrz i na zewnątrz, stanowi o wyjątkowo trudnym położeniu człowieka. To jakby ironiczna przewrotność życia, które jest nam dane, ale którego los zależy tylko i wyłącznie od naszych czynów.
„Prawdziwy świat” to obraz ponury i mało optymistyczny, choć zakończenie powieści zawiera iskierkę nadziei…
Ale brutalną prawdę, że „świat śmieje się z przegranych”, należy wziąć sobie do serca. Bo jakby nie było, żyjemy w świecie pełnym rywalizacji. Bo jakby nie było sztuczny świat może być o wiele atrakcyjniejszym od tego, w którym przyszło nam żyć. A pytanie, czy warto zamieniać ten na tamten, pozostawię bez odpowiedzi.
uuuuuuuuuuuuuaaaa to bedzie ostro i mocno. książka jeszcze przede mną. najpierw chcę jeszcze przeczytac "ostateczne wyjście".
OdpowiedzUsuńps.swietnie napisalas/.
Kurcze, muszę przeczytać!!! Świetna recenzja! "Ostateczne wyjście" zachwyciło mnie i już czuję, że "Prawdziwy świat" także mnie zachwyci.
OdpowiedzUsuńA powiedz Matyldo, jak ta powieść wypada na tle poprzednich książek Kirino? Lepsza, słabsza?
Aerien, mam dylemat. Ale szczerze mówiąc, najlepsze z tej trójcy jest "Ostateczne wyście". A drugie miejsce zajmują równorzędnie "Groteska" i "Prawdziwy świat". To oczywiście moja subiektywna klasyfikacja. ;)
OdpowiedzUsuńPoprzednie powieści N.Kirino bardzo mi się podobały, chociaż "Groteska" była dla mnie przytłaczająca. Ale nie mogłam się od niej oderwać. Tej aż boję się czytać, po tym co napisałaś. Pewnie jednak i tak po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńRecenzja znakomita, a książka wygląda na bardzo zimną.
OdpowiedzUsuńO, przymierzam się do Natsuo Kirino i tak myślałam, żeby od tej książki zacząć. Teraz widzę, że dobrze zrobię xD Dziękuję za interesującą recenzję xD
OdpowiedzUsuńMam jednak w pewnym punkcie odmienny pogląd: może nie mówiłabym o negatywnym wpływie mangi i anime (na tych wychowują się od lat długich, dorośli czytają mangi, ba! każde anime i manga ma w Japonii ograniczenia wiekowe i płciowe), a raczej o wpływie gier komputerowych oraz - co w Japonii teraz się nasila - wizerunku młodego człowieka lansowanego przez media, przez zespoły muzyczne, wokalistki itd. Dodatkowo właśnie to, co piszesz na początku: presja społeczna, wymagania stawiane przez rodzinę/rodziców itp. No, ale to tylko moje "marudzenie", bo ja na anime się wychowałam i do tej pory oglądam ^^' Pozdrawiam serdecznie i życzę przyjemnej niedzieli.
Jestem wzrokowcem. Gdybym zobaczyła książkę na wystawie ominęłabym ją szerokim łukiem. Dzięki Twojej recenzji czuję się przekonana:)
OdpowiedzUsuńNADZIEJA jest najważniejsza!
OdpowiedzUsuńto już druga książka jej autorstwa, która w sumie nie zrobiła na mnie jakiegoś oszałamiającego wrażenia. Owszem, przeczytałam, owszem, niby robi wrażenie, ale nie na tyle, abym miała chęć wspomnieć o niej na blogu. Jednak jak widzę, są różne zdania, więc to chyba dobrze?
OdpowiedzUsuńMary, Aerien, Beatrix73, Agnes, ja książkę polecam. Jak wiecie wolę mocne książki, niż tanie romansidła, płytkie obyczajówki i ciężkostrawne powiastki sentymentalne. Dlatego chyba świadomie wybieram takie, jak m. in. "Prawdziwy świat" lektury.
OdpowiedzUsuńLuiza, wcale nie marudzisz! Jest między nami różnica wieku, ja takich kreskówek nie oglądałam, mam inne wyobrażenie na temat bajek.
Nivejko, a mnie właśnie okładki książek N. Kirino intrygują i przyciągają.;)
Holden, nadzieja jest ... matką głupich, jak mówią niektórzy. Bywa zgubnym stanem, więc ja nie żyję nadzieją. Ale nie każdy jest mną. ;)
Chiaro, pewnie, że są różne zdania, bo i są różne gusty. Zauważ, że czytamy trochę inne gatunki literackie. Ja zdecydowanie wolę mocną powieść, takie jest we mnie zapotrzebowanie. A "Prawdziwy świat" w porównaniu z poprzednimi książkami wypada bladziej, ale wcale nie kiepsko. Książka robi wrażenie, przynajmniej na takich typach, jak ja.
Ja właśnie czekam na przesyłkę, która będzie zawierac Ostatnie wyjście. Dużo sobie po tej książce obiecuję po twojej recenzji. :)
OdpowiedzUsuńoczywiście, że są różne gusta, po prostu zmartwiłam się, że kolejna książka jej autorstwa, która na mnie wrażenia jakiegoś nie robi. Takie to trochę dla mnie sztuczne, na siłę podkreślanie zła, ale być może tak trzeba, nie wiem. Wiem, że na mnie chyba nie działała ta książka tak, jak sobie tego życzyła autorka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHm szukając recenzji o tej powieści widze że trafiłam dobrze ..ja też lubie książki bardziej pokręcone niż"tradycyjne lektury lekkie łatwe .."więc z przyjemnością najpierw trafiłam na Groteskepóżniej najlepsza jak dotychczas książka "Wyjście.."jak czytałam to czułam się jak wspólniczka hihi a teraz jestem po lekturze "Wyspy Tokio"no spodziewałam się czegoś bardziej wciągającego troche dla mnie jak film z cyklu Zagubieni...tym ciekawiej zapowiada się dla mnie ostatnia dostępna powieść dzięki za ciewawą opinie pozdrawiam
OdpowiedzUsuń