"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

środa, 25 lipca 2012

"Przerwa w pracy" - Paweł Lisicki

 "Piekło to inni."
 Jean-Paul Sartre


„Przerwa w pracy” Pawła Lisickiego to kawał dobrej polskiej prozy. Świetna narracja, styl i język na najwyższym poziomie, wciągająca fabuła oraz spora dawka refleksji natury filozoficzno-moralnej, politycznej i duchowej.  Gdyby mi nie powiedziano, że autor był redaktorem naczelnym Rzeczpospolitej, a obecnie jest redaktorem tygodnika Uważam rze, nie miałabym pojęcia kto to jest. Pomimo odmiennych sympatii politycznych absolutnie nie zraziłam się tym i chętnie po książkę sięgnęłam. Już wcześniejszy przypadek lektury Rafała Ziemkiewicza, określanego przecież mianem prawicowego dziennikarza, udowodnił, że sympatie idą na bok i najważniejsza jest literatura. W przypadku książki Pawła Lisickiego rzecz ma się podobnie. Niech nawet pan Lisicki będzie zagorzałym prawicowym publicystą, mnie to nie interesuje. "Polityka dla mnie to w krysztale pomyje." Natomiast muszę przyznać, że „Przerwa z pracy” ogromnie mi się spodobała.  Dostałam inteligentnie napisaną powieść z elementami sensacji, kryminału i obyczajówki. Olbrzymią zaletą powieści jest głębokie zaplecze refleksyjne. Prezentowane odmienne światopoglądy zostały sprytnie włożone w usta bohaterów i ukazane w iście szelmowskiej rozgrywce.

Główny bohater powieści, Tomasz B., pięćdziesięcioletni dziennikarz cienko przędącego tygodnika, zostaje wysłany na międzynarodową konferencję do Wiednia. Tematem konferencji jest szeroko pojęty los ludzkości. Mądre głowy z różnych zakątków świata, reprezentujące różne dziedziny nauki/religii/polityki zajmują się losem człowieka, który stoi u progu XXI wieku. Tomasz B., nieco zgorzkniały mężczyzna, sądzący, że życie ma już za sobą, przygnębiony bylejakością, jaka go otacza, poznaje kilka osób, które odmienią jego nudnawe życie.  Na horyzoncie pojawi się atrakcyjna trzydziestolatka, która zamąci mu w głowie. A i poznani podczas wspólnych hotelowych posiłków mężczyźni okażą się niezwykle intrygujący. Tomasz B. znajdzie się w środku pewnego zamieszania i nie małą w tym rolę odegra. Przybyli na konferencję do Wiednia prelegenci zmuszą sfrustrowanego dziennikarza z Polski do szybkich rachunków sumienia, przewartościowania priorytetów życiowych i zmiany postawy.  Oto nagle smętny Tomasz B. stanie się głównym bohaterem widowiska.  A wszystko to w obliczu niepokojącej rozgrywki pomiędzy konserwatywną myślą, gorliwą religijnością, wiarą w Boga oraz nauką, która może przedłużyć ludzkie życie, odważną tezą duchowości bez Boga, który w XXI wieku nie jest już człowiekowi potrzebny.  Rozgrywka światopoglądów stawia Tomasz B. w sytuacji samookreślenia, wyboru tradycji albo nowoczesności.

„ – Chodzi o to – ciągnąłem – że oni postanowili zawrzeć coś w rodzaju spółki. Brown da pieniądze, Futuhira ofiaruje swój projekt laboratorium przyszłości, a Renar – klasztor duchowości. W rezultacie powstanie nowy typ człowieka, prawie już nieśmiertelnego, bez strachu przed śmiercią, wolnego od uprzedzeń i złych skłonności…”

Powieść Pawła Lisickiego to swoisty moralitet, przypowieść o człowieku i jego życiowych dylematach.  To również sprytna analiza współczesności i antagonistycznych postaw wyznaczających kierunek, w jakim powinien podążać człowiek. Z jednej strony jest Bóg, a z drugiej postęp i nauka. Pomiędzy nimi jest olbrzymia przepaść. Autor nie omieszkał doprawić swoją historię sporą dawką satyry na nowoczesność właśnie! Zadrwił z myśli postępowej, a jakże! Przecież autor jest konserwatystą. Ale ja, mimo odmiennego stanowiska/światopoglądu, wcale nie poczułam się dotknięta. Raczej się nieźle uśmiałam. Lisicki przemycił w swej prozie parę „dobrych rad”, zabawił się w nawracanie. Miał takie prawo. Ale ukazując przyszłość człowieka, któremu Bóg nie jest potrzebny, któremu wystarczy duchowość bez boskich bytów, opierał się na znanych schematach. Postępu nie zatrzyma religia, która stała się przeżytkiem. Stąd coraz więcej ludzi stawia na rozwój duchowy nie bazując na żadnych wiarach i religiach.  Człowiek staje się centrum boskości.  To jednak już moje przemyślenia…

Pomimo pewnej przewidywalności w fabule, olbrzymim zaskoczeniem było zakończenie. To, gdzie znalazł się Tomasz B., to wyjątkowo celna puenta powieści. Żeby nie powiedzieć szaleńczo doskonała!  Uważam, że „Przerwa w pracy” to znakomity kąsek dla osób spragnionych powieści o filozoficzno-dydaktycznym charakterze. I choć zdarzyło się autorowi popełnić banał w stylu: „Życie to więzienie, w którym tkwimy bez szansy na amnestię”, „Przerwa w pracy” wcale banalną powieścią nie jest. Odważę się powiedzieć, że pojedynek światopoglądów, jaki zaprezentował tu autor, jest równie fascynujący, jak wybór, którego dokonał Tomasz B.

2 komentarze:

  1. Lisickiego cenię z czasopism właśnie, a nie wiedziałam, że popełnił powieść. I wygląda na to, że ją dla mnie specjalnie napisał!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, domownicy orzekli, że cacy :P

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.