Wzięłam udział w głosowaniu i oddałam swój głos w pewnym konkursie. Dawno o nim zapomniałam. A wczoraj głowiłam się, jaki to był konkurs, ponieważ odebrałam przesyłkę, a w niej książkę Małgorzaty Szejnert „Czarny ogród”. Gdyby nie pieczątka na kopercie informująca mnie, że nadawcą jest Telewizja Polska S.A., Biuro Marketingu i Promocji, pewnie bym dalej się głowiła, z jakiej racji otrzymałam tą książkę. No więc oddałam swego czasu głos w pierwszej edycji Nagrody Mediów Publicznych COGITO w dziedzinie literatury pięknej. Jeśli się nie mylę, to głosowałam nie na tą książkę, która wygrała i którą ja otrzymałam, ale na zupełnie inną. Ale los bywa przewrotny. Otrzymałam 500 stronicowe tomisko, ładnie wydane, może i ciekawe, ale nie dla mnie. Będę szczera, ta książką to nie jest lektura dla każdego, dla mnie zdecydowanie nie. Po prostu nie interesuje mnie historia jakiegoś miasteczka na Śląsku, czy raczej dzielnicy (?). Czy kogoś z Pomorza zainteresowałaby książka zajmująca się historią np. Roztocza? Nie jest to literatura piękna, lecz jakby monografia, kopalnia wiedzy dla mieszkańców tego miejsca. Dlatego zastanawia mnie, jakim cudem wygrywa książka, która związana jest z małym regionem gdzieś na Śląsku, nieczytelna dla mieszkańców innych rejonów kraju. Niebudząca wręcz ciekawości. Bo niby co we mnie, jako w czytelnika, wniesie ta książka? Ta wiedza, którą tak imponująco i bogato, autorka zebrała, nie jest dla mnie atrakcyjnym tematem. Bądźmy szczerzy, takich książek nikt z przyjemnością nie czyta, o ile oczywiście nie dotyczą one własnego regionu czy rodzinnych stron i ktoś chce znać historię swojej okolicy. Z reguły takie lektury czytają studenci historii, kiedy grzebią w przeszłości swojego miasta. Ja wiem, że ja żadnym autorytetem nie jestem, ale wydaje mi się, że spośród nominowanych do COGITO były zdecydowanie ciekawsze pozycje. Wiem, darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Ale cóż poradzę, kiedy takie mnie myśli nachodzą. Szkoda, że ta książka wyląduje jedynie na półce.
Strony
"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."
"Malina" Ingeborg Bachmann
Może podaruj ją komuś albo zrób na blogu "give away" lub zaproponuj wymianę na inna ksiązkę, ostatecznie wystaw na allegro, niech nie stoi tylko niech pójdzie w obieg! *^v^*
OdpowiedzUsuńMuszę pomyśleć co z tym fantem zrobić. ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej, ale szkoda, że nie masz na nią ochoty czytelniczej. Sprawdź, może niesie z sobą jakieś wartości uniwersalne.
OdpowiedzUsuńJeszcze takie hasło do wymiany proponuję: Wymienię Cogito na Nobla:)
A ja jeszcze chyba nic nigdy nie wygrałam ;) Od jakiegoś czasu pozazdrościłam Tobie i biorę udział w konkursach piątkowego Dziennika i nic... :( Bardzo egoistyczny komentarz, wiem...Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoja pani z biblioteki mówi, że nagradzane są książki, których nikt nie wziąłby z własnej nieprzymuszonej woli do ręki. A po co? Po to, żeby nagrodą zachęcić potencjalnych czytelników do czytania. Bo popularna beletrystyka i tak znajdzie czytelników, a taki, dajmy na to, "Czarny ogród", nie.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to nieco pokrętna logika, bo w takim razie powinni nagradzać wszystkie gnioty, żeby je ktoś chciał przeczytać, prawda?
Ale mnie ta książka też nie interesuje.
mimo to gratuluje wygranej :)
OdpowiedzUsuńA dla mnie to najpiekniejsza książka o Małej Ojczyźnie, która przecież dla autorki ojczyzną nie jest.Dla mnie też nie - ja jestem zewszędąt i znikąd;) - a lektura mnie pochłonęła.
OdpowiedzUsuńRaczej się z Tobą nie zgodzę - wydaje mi się, że i monografie miasteczek moga być ciekawe, prawdziwe losy ludzkie fascynujące. Zajmuję się genealogią, więc siłą rzeczy interesują mnie takie pozycje. Mam ochotę na przeczytanie tej pozycji, choć, musze przyznać, nie spodziewałam się, że jest aż tak obszerna! A może książka została nagrodzona, by zachęcić ludzi do zainteresowania się własną małą ojczyzną? Tak często tak niewiele wiemy o miejscu, w którym mieszkamy. Mimo wszystko gratuluję wygranej!
OdpowiedzUsuńNie mam zdania odnosnie tej konkretnie ksiazki, ale mysle, ze mozna napisac historie jednego rejonu, ktora chetnie czytaliby takze mieszkancy innego. Wiele zalezy od sposobu podania tej historii, wiele od wrazliwosci i ciekawosci czytelnikow, ale tez - nie ukrywam - wiele zalezy od promocji. Nagroda to dobry chwyt promocyjny.
OdpowiedzUsuńMoze to naprawde znakomita ksiazka, sprobuj przeczytac kilka/kilkadziesiat stron i moze Cie wciagnie?
A jak nie - zachowaj na jakas wymiane albo oddaj, jak proponuje Brahdelt.
Aha - i oczywiscie gratuluje wygraniej, Ty to masz szczescie :)
No pięknie :) Kolejna wygrana. Serdecznie gratuluję. U mnie zastój póki co ;) Chętnie sięgnę po tę książkę - jestem ze śląska. Nikiszowiec czy Giszowiec ode mnie prawie o rzut kamieniem. Może dowiem się czegoś ciekawego... Póki co wszyscy się rzucili na książkę Szejnert i nigdzie jej nie można dostać.
OdpowiedzUsuń