To Murakami. W każdej myśli, w każdym obrazie. Znów dotyka człowieka do samego dna, znów odsyła myśli nad krawędź niebezpiecznej przepaści.
Jest późny wieczór, nie mogę spać. Czytam „Po zmierzchu” Haruki Murakamiego. Czytam i nagle mam ostatnią stronę przed oczami. Szkoda. Jest środek nocy, dokładnie 2:37, nie mogę dalej spać. Więc piszę o książce, którą właśnie skończyłam czytać. Większość ludzi już śpi. Ale ja dziś, dziwnym zbiegiem okoliczności, jak bohaterka „Po zmierzchu” nie śpię.
Mari Asai ma 19 lat i właśnie postanowiła spędzić noc poza domem. W ciągu jednej nocy w jej życiu wydarzy się wiele. Spotka Takahashiego, który gra na puzonie. To on spędzi z nią sporo czasu, uzmysławiając jej, że jest wartościową dziewczyną. Pozna Kaoru, szefową love hotelu Alphaville. Pomoże chińskiej prostytutce, brutalnie potraktowanej przez klienta w tym hotelu. Odbędzie ważną rozmowę z dziewczyną o imieniu Świerszczyk. Postanowi pomóc swojej siostrze Eri, która od dwóch miesięcy leży w domu pogrążona w tajemniczym śnie. To wszystko wydarzy się w ciągu jednej nocy. Wszystkie zdarzenia mają ogromny wpływ na psychikę tej młodej, trochę zagubionej w życiu dziewczyny.
Haruki Murakami w swoim specyficznym stylu prezentuje kolejną ciekawą powieść. Powieść o życiu nocnego Tokio. Powieść o relacjach między siostrami. Powieść o dojrzewaniu. Znów daje do zrozumienia, że człowiek wcale nie jest sam. Że każde, nawet wydawałoby się nic nie znaczące spotkanie z drugim człowiekiem, ma swój określony powód i cel. Jest znów magia w postaci śpiącej Eri i tym, co się z nią dzieje. Jesteśmy, często podkreślanym przez autora, punktem widzenia. Obserwujemy i nie mamy wpływu na zdarzenia czasem niepokojące i tajemnicze. „Po zmierzchu” to nie tylko opowieść o Mari. To spojrzenie na sprawcę pobicia chińskiej prostytutki, to spojrzenie na Kaoru i wysłuchanie jej życiowej historii. To spojrzenie na młodego Takahashiego poszukującego w życiu celu. To też opowieść o dziewczynie ukrywającej się pod imieniem Świerszczyk, która ukrywa się przed groźnymi ludźmi. Każdy z bohaterów „Po zmierzchu” niesie swoje przeznaczenie, przed którym nie ucieknie. Każdy ma jakieś wspomnienia, które są paliwem, potrzebnym do życia.
„Pamięć to coś naprawdę dziwnego. Szufladki ma wypchane kompletnie nieprzydatnymi, bezsensownymi rzeczami. A człowiek zapomina jedną po drugiej te ważne, naprawę potrzebne. (...) I tak sobie myślę, że może ludzie używają wspomnień jako paliwa do życia. To czy dane wspomnienie jest ważne czy nie, nie ma znaczenia dla utrzymania się przy życiu. To tylko paliwo. (...) I gdybym nie miała w sobie takiego paliwa, gdybym nie miała takiej szufladki wspomnień, już dawno pękłabym na dwoje. Zwinęłabym się w kłębek w jakimś rowie i umarła. To dlatego, że mogę czasami po trochu wyciągać te różne wspomnienia, ważne i do niczego niepotrzebne, jakoś udaje mi się dalej żyć, choć to życie przypomina zły sen. I nawet kiedy myślę, że już nie mogę, dłużej nie wytrzymam, jakoś udaje mi się to przezwyciężyć.”
Murakami jest mistrzem słowa i obrazu. Magicznie ujmującym i przenikającym moją duszę na wskroś.
uwielbiam Murakamiego. Uwielbiam wszystkie jego książki. Pamietam jak ze zniecierpliwieniem czekałam na PO zmierzchu i zachwyciła. BARDZO. taka realistyczna ze wrecz magiczna. Inna od poprzednich ale równie cudowna.
OdpowiedzUsuńI jeszze "Norwegian Wood" i w ogole ocha ach :)
Oj, dawno nie czytalam Murakamiego, ale szykuje go juz sobie na zime :) Wzielam ze soba "Kronike ptaka nakrecacza", czyli powiesc, od ktorej zwykle zaczyna sie znajomosc z panem M. - ja poznam ja juz po kilku innych przeczytanych ksiazkach. Po "Po zmierzchu" tez z pewnoscia siegne.
OdpowiedzUsuńa ja mam na półce Norwegian Wood i ciągle leży i woła przeczytaj mnie, przeczytaj mnie:)
OdpowiedzUsuńWczoraj późnym wieczorem skończyłam przepiękną książkę Lektor Bernharda Schlinka i zastanawiałam się co teraz i juz mam odpowiedź:) Dziekuję
Wielu ludzi narzeka, że 'Po zmierzchu' jest o wiele gorsze od starszych powieści... A mnie się bardzo podobało :). I jak to u Murakamiego, od czytania udzielił mi się taki trochę refleksyjny nastrój co do nocy, miast nocą i ogólnie :).
OdpowiedzUsuńmój ukochany autor...cieszę się, że się książka podobała.
OdpowiedzUsuńJa co do Murakamiego jeszcze nie mogę sobie zdania wyrobić... Zaczęłam oczywiście jak większość od "Kroniki...", mam wszystkie dotąd wydane w Polsce jego książki, ale zawsze czytam coś innego xD Nie umiem tego do końca określić, ale w porównaniu z innymi autorami z Kraju Kwitnącej Wiśni Murakami wydaje mi się jakiś taki mało japoński... Nie wiem, może zmienię zdanie po lekturze pozostałych powieści, ale na razie wyżej stawiam takich pisarzy jak Natsume Soseki, Tanizaki Jun'ichiro, Kenzaburo Oe czy Abe Kobo.
OdpowiedzUsuń