"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

poniedziałek, 3 listopada 2008

„Zdesperowane kobiety postępują desperacko” - Halina Pawlowska

Chyba musiałam sięgnąć po tak lekką książkę, by sobie uzmysłowić, że szkoda na takie lektury czasu. Mówię o książce czeskiej pisarki Haliny Pawlowskiej, o jakże wymownym tytule „Zdesperowane kobiety postępują desperacko”. Tytuł mi się podobał i choć od samego początku domyślałam się, z jakim typem powieści mam do czynienia, postanowiłam ją przeczytać. Całe szczęście, że wystarczyło jedno pochmurne przedpołudnie, aby rozpocząć i zakończyć tę lekturę. Bo powiem wprost, to kolejna lekka powiastka dla kobiet, wielbicielek Bridget Jones i Katarzyny Grocholi. A ja do takich kobiet nie należę. Bo co my tu mamy? Dobiegająca czterdziestki kobieta, właśnie po rozwodzie, szuka następcę na małżonka. I tak jak tytuł wskazuje jest zdesperowana, w każdym potencjalnym mężczyźnie pokłada swoje nadzieje. W recenzjach tej książki napisali, że to błyskotliwa powieść. Powiedzmy... Że pełna humoru. Powiedzmy... Nie! nie powiedzmy. Bo temat jest tak wyświechtany i po tysiąckroć wałkowany, że żadne, nie wiem jak oryginalne, perypetie takich bohaterek literackich, nie są śmieszne, ani błyskotliwe, ani poprawiające nastrój. Naprawdę. Co z tego, że książkę czytało się szybko, lekko i przyjemnie. Ja żadnego humoru nie odczułam. Po prostu pochłonęłam, bez większych uprzedzeń i oczekiwań lekką powiastkę. Pewnie tak szybko, jak ją przeczytałam, o niej zapomnę. Jeśli ktoś mi jeszcze powie, że to tak zwany „czeski film” to się oburzę. Bo tak zwany „czeski film” ma pewną głębię, ma charakter i niepowtarzalny styl. A ta książka jest miałka i nijaka. Słodka jak różowa landrynka.

Zdegustowana zastanawiam się, czy razem z nią nie odnieść od razu, nawet nie czytając, innej książki, pewnie gatunkowo podobnej „Mężczyzny idealnego” Michala Viewegha. Jak na razie wiem jedno, że zdecydowanie ten rodzaj literatury (sic!) do mnie nie przemawia. Chyba wolę coś głębszego, nawet na poprawę nastroju.

11 komentarzy:

  1. Po prostu desperacko dobrałaś się do tej książki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tę książkę po czesku, wystarczyło jedno popołudnie. Taka literatura jest jak przerzucanie kanałów w tv, tylko i wyłącznie rozrywka. Mnie też do tego nie ciągnie.
    Viewegha nic nie czytałam, tym bardziej jestem ciekawa twoich wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Matylda bywa, że tu zaglądam i podglądam, skądinąd, ciekawe i oryginalne wrażenia z Twoich nie tylko czytelniczych przygód, zastanawiam się, kiedy zaczniesz popadać w manierę pisarską, taki schemacik. Im dłużej piszesz tym bardziej mile się zawodzę i szczerze przyznam, że straciłem już nadzieję na taki sposób pisania u Ciebie. No i dobrze. Widocznie dużo tego w Tobie i dbaj by było jeszcze więcej. Powodzenia, dobrze Ci znany :-).

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zamierzałam toto kupić... Dzięki za ostrzeżenie. ;)
    Swego czasu kupiłam książkę Viewegha (konkretnie Wycieczkowiczów) i całe szczęście, że kosztowała jedyne 5 zł, bo zawiodłam się na niej baaardzooo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy oczy mnie nie mylą i jest to jedna z książek z "Serii z miotła"? Myślałam, że staranneij dobierają pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak to już jest, im więcej się czyta, tym więcej się od literatury wymaga. Ja również nie przepadam za takiego typu pozycjami, pożytek znikomy i jak sama przyznałaś ulotny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, czyli zdecydowanie nie dla mnie. Nie czytalam "Dziennika Bridget Jones", widzialam tylko film i wystarczylo, bym uznala, ze ten rodzaj rozrywki tylko mnie zlosci, zamiast relaksowac.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba nie masz ostatnio szczęścia do książek - dwie negatywne recenzje pod rząd. Oby następne lektury były ciekawsze i czytanie ich sprawiało Ci większą przyjemność! :)
    Mi, podobnie jak Chihiro, wystarczył mi film o Bridget Jones, żebym stwierdziła, iż tego rodzaju rozrywka bardziej mnie irytuje niż bawi czy poprawia nastrój. Również wolę książki, które coś po sobie zostawiają, coś poruszają. Co nie znaczy, że nigdy nie sięgnęłam po tzw. czytadło. Ale na tą się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdesperowani faceci tez postepuja desperacko i glupio.Pewnie jakis gniot dla podstarzalych panienek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm seria z miotłą a tutaj takie rozczarowanie. Wielka szkoda. Ja też czytałam tę książkę i dobrych wrażeń nie pozostawiła, dlatego też nie sięgną po "Dzięki za każdy nowy ranek" - również jej autorstwa, również seria z miotłą. Przyznam, że mnie od czasu do czasu zdarzyło się sięgnąć po literaturę tego typu, ale dzisiaj raczej od niej stronię i jeśli nie muszę zrecenzować jakiejś książki, to po prostu po nią nie sięgam. Czasem trzeba przeczytać książkę tego typu żeby móc sobie wyrobić jakieś zdanie i mieć ogólny pogląd :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też kiedyś czytałam tą książkę, ale nieszczególnie mnie zachwyciła...I po następne książki pani Pawłowskiej, jeśli powstaną raczej nie sięgnę!Miłego piątku!

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.