"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

sobota, 1 listopada 2008

"Imię w ciemności" - Renata Šerelyté


Nie podobało mi się „Imię w ciemności” młodej, litewskiej pisarki Renaty Šerelyté. Nie zrobiło żadnego wrażenia, a nawet pozostawiło lekki niesmak. Bo zupełnie nie potrafię się ustosunkować do tej książki. Wydawca na okładce napisał, że czytelnik odnajdzie tu „ulubione we współczesnej prozie wątki kryminalne (martwa piękna siedemnastolatka w hotelowej wannie)”. Ale „Imię w ciemności” nie jest kryminałem! To, że autorka swoją bohaterkę, a zarazem narratorkę, czyni trzydziestoparoletnią panią komisarz prowadzącą (niby) śledztwa w prowincjonalnym miasteczku, nie może bynajmniej być powodem, aby zachęcać czytelnika słowami wydawcy, które wyżej przytoczyłam. Bo to gwałt na prawdzie.


„Imię w ciemności” to poetycki pamiętnik bardzo wrażliwej kobiety, niepotrafiącej odnaleźć się w życiu. To poetycka podróż pani komisarz w przeszłość, w liczne wspomnienia, krążące wokół młodzieńczej miłości do tajemniczego nauczyciela muzyki, wokół dzieciństwa, w którym zmarła jej matka. Narratorka jest kobietą niespełnioną, ale pokorną wobec losu. Swój smutek topi w alkoholu, zmagając się ze zmorami, duchami i wizjami pojawiającymi się po jego spożyciu. Nie ma rodziny, nie ma przyjaciół, jedynym domownikiem, towarzyszką jej życia jest kotka o imieniu Jin-Jang. A jej praca, prowincjonalnej detektyw (w sumie jej stanowisko nie jest jasno w książce nazwane), to raczej szpital dla wariatów, niż posterunek policji. Bo alkoholowe wizje, duchy przeszłości są częstszym tematem książki, niż jakiekolwiek śledztwa. A jak już pojawi się jakaś sprawa, to boki zrywać, jest dziwna i niepoważna. Nawet ta okładkowa śmierć siedemnastolatki w hotelowej wannie nie ma żadnego konkretnego kryminalnego tła. Bardziej służy do pokazania zmagań z rzeczywistością głównej bohaterki. A zakończenie książki to już kompletny sen wariata.
To, co w książce rzuca się w oczy, to specyficzny klimat, poetycki charakter snutej opowieści. Metafory, porównania, refleksyjność towarzyszą opowieści niemal na każdej stronie. Momentami przytłaczają swym ciężarem, powodują pojawienie się pytania: o co tej pisarce chodziło? Zabieg poetyzowania w powieści w tym przypadku nie wpłynął na jakość tej książki. Za dużo alkoholowych wizji, za dużo metafor. To proza, a nie poezja! No ale, Renata Serelyte to też poetka i pracuje jako kierownik literacki wileńskiego teatru. Dlatego próbuję zrozumieć jej zamysł.
Kto lubi „Dziady” Mickiewicza, „Mistrza i Małgorzatę” Bułhakowa i „Moskwę - Pietuszki” Jerofiejewa powinien być z lektury zadowolony. Nie pytajcie mnie, dlaczego i skąd takie skojarzenia ...

Znalazłam kilka zdań, które zasługują na zapamiętanie:

„Współczesny Kościół, wyrzekając się mocy mistycznych, oddał je wiedźmom i czarodziejom, a ci wykorzystali błogosławioną ludzką niewiedzę.”

„Im więcej życia wypełnia ciało, tym mniej miejsca zostaje dla śmierci.”

„Wygląda na to, że nas osoby samotne, połączą tego wieczora więzi mocnych trunków, nierzadko trwalsze od międzyludzkich.”

No i próbka samooceny pani detektyw:

W jaki sposób ja, dzikuska, mogłam zajmować takie odpowiedzialne stanowisko?... Wszak praca w policji wymaga klarownej przeszłości, stabilizacji socjalnej i zdrowego kodu genetycznego. A ja nie mam nic, pochodzę z niedźwiedziego barłogu, z kryjówki złych karzełków. Z czasem odkrywam w sobie coraz więcej okropnych wad (celullitis i łupież się nie liczą, to raczej zalety niż wady, tylko zupełna idiotka może przejmować się zmianami na skórze ud, bo przecież najbardziej nieuchronne zmiany zachodzą na dalekich i nieznanych kontyngentach – w półkulach mózgowych).”

PS. Wszystkich, którzy za mną tęsknili, witam i informuję, że chyba wróciłam do świata żywych.

4 komentarze:

  1. wiadomo wiec ze nie warto do konca sięgać w sensie kupowania, raczej poczekać na zakupienie przez bibliotekę i ewentualnie wtedy przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze, że wróciłaś;)
    MIło Cię znowu czytać...

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja także poczekam... Opis książki zachęcił mnie i okładka także, miałam nawet zamiar ją kupić, ale jeśli jest tak, jak piszesz cierpliwie poczekam, aż pojawi się na bibliotecznej półce!

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się to zdanie o cellulitis. W tym się z panią detektyw zgadzam:)
    Ale na książkę po Twojej recenzji chyba raczej się nie skuszę....

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.