"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

niedziela, 22 lutego 2009

śmierć

Jakie to dziwne uczucie powiedzieć o kimś „był”, a nie „jest”. Jutro będę na pogrzebie. W czwartkowy wieczór zmarł mój dziadek. Wiem, taka kolej rzeczy: narodziny, życie, śmierć. Mam poczucie, że każde odejście z tego świata moich dziadków, w jakiś dziwny sposób zbiega się z moim życiem.

Grudzień 1995 roku – śmierć babci Teresy. Jestem w klasie maturalnej. To w tym okresie następuje zmiana w mojej psychice. Skupiam się na wnętrzu, zaczynam poszukiwania sensu życia, odrzucam skostniałe i niewystarczające prawdy głoszone przez kościół katolicki.

Lipiec 2002 roku – śmierć dziadka Juliana. Miesiąc wcześniej poszłam do pierwszej w życiu pracy, w której zresztą pracuję do dziś. W przeddzień śmierci dziadka coś mnie skusiło, aby podejść do dziadków, ponieważ byłam niedaleko nich. Odwiedziny były przypadkowe, nieplanowane. A jednak, gdy dzień później dowiedziałam się o śmierci dziadka, miałam dziwne wrażenie, że podświadomie poszłam się z dziadkiem pożegnać. Pamiętam tą wizytę, była krótka, wujek Żaba właśnie strzygł dziadka, który siedział po środku kuchni na taborecie. Chwilę pogadałam i pożegnałam się z dziadkiem i babcią.

Luty 2009 roku – śmierć dziadka Karola. Myślę o tym i dochodzę do wniosku, że w pewnym sensie zazdroszczę dziadkowi, że już nie musi się zmagać z życiem... Co oznacza ta śmierć? Wiem, że w tym roku czekają mnie pewne zmiany dotyczące mojej sytuacji materialno-finansowej.

Jakie to dziwne, gdy spojrzę na rok śmierci moich dziadków, wyraźnie zauważam, że pomiędzy nimi jest różnica 7 lat. Czy to znaczy, że ostatnia babcia Józefa, jaka mi została, umrze za 7 lat? Nie chcę tak myśleć. Niech żyje 100 lat. Ale mam niepokojące przeczucie, że te cykle 7 lat coś znaczą. W każdym razie potrafię odnieść się poprzez śmierć dziadków do wydarzeń z mojego życia i widzę wyraźnie pewne granice.

A więc śmierć jest w moim życiu czynnikiem powodującym zmiany.

Czy niedawno czytany „Everyman” P. Rotha był lekturą przypadkową? Przecież właśnie wtedy myślałam o śmierci.

Memento mori
...

8 komentarzy:

  1. Przykro mi z powodu śmierci Twojego dziadka.. ale tak to już jest. Jeśli jest się osobą wierzącą to chyba lepiej bo wtedy wierzy się wciąg dalszy. Ja raczej należę do osób które nie są zbytnio do tego przekonane, tym bardziej jest to dla mnie smutne zjawisko.

    Pewne cykle obseruwję w swojej rodzinie. Ale wolę o nich nie pamiętać, bo zbyt sie martwię wtedy.Nie wiem czy one faktycznie są czy człowiek sobie to wymyśla.
    Dziwne...

    OdpowiedzUsuń
  2. przykro mi...ciepłe uściski wysyłam. Jakkolwiek człowiek by nie był na to przygotowany, jest to zawsze przykre wydarzenie, to pożegnanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja raczej wierzę, że życiem rządzi przypadek. Dopiero potem my sami nadajemy dodatkowe znaczenia przeszłym wydarzeniom. I od tej pory one już tam są, dla nas są realne.

    Składam Ci najszczersze kondolencje. Kiedy umiera ktoś bliski, człowiek bardziej widzi upływający czas, zdaje sobie sprawę z przemijania. To przygnębia:(

    [*]

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykro mi takze bardzo. Masz ciekawe podejscie do tych smierci, moze przez te analizy oswajasz smierc w jakis sposob? W mojej rodzinie zmarl tylko wiele, wiele lat temu dziadek, ktory byl z babcia rozwiedziony i z nami nigdy nie byl blisko. I kilka lat temu babcia (zona drugiego dziadka), i tak samo jak Ty wowczas na dobre odwrocilam sie od kosciola chrzescijanskiego, dostrzeglam cala te oblude i brak spojnosci w tej religii. Dla mnie wtedy tez zaczal sie nowy etap zycia, przeprowadzilam sie do Berlina, zaczelam nowe studia i zamieszkalam po raz pierwszy z Guciem. I niby nie bylam na smierc babci przygotowana, ale tak jak Ty bylam z nia zupelnie pogodzona (przynajmniej odnosze takie wrazenie, ze jestes z tym pogodzona).
    Sciskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyrazy współczucia składam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja także bardzo ci współczuję. W cykle w życiu człowieka także wierzę. Tylko w moim życiu są to cykle 5-letnie. I nie są oddzielone śmierciami, ale zmianami w życiu zawodowym. Minus analizy takich cykli jest, że człowiek z niepokojem wypatruje przełomowych lat.
    jolad6

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczuję... W sytuacjach śmierci, nigdy nie wiem co napisać, bo żadne słowa nie wydają mi się odpowiednie.
    Ja pamiętam tylko śmierć dziadka, ale chyba zbyt mała byłam, żeby to silnie przeżyć. Drugiego dziadka nigdy nie poznałam. A obie babcie żyją wciąż, mam nadzieję, że jeszcze... bo jestem z nimi blisko związana.

    Takie powtarzające się cykle rzeczywiście mogą budzić niepokój. Ale z drugiej strony, zgadzam się z Chihiro, że ich analizowanie może stanowić próby oswojenia, pogodzenia się...

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.