Mogę z czystym sumieniem napisać, że „Limes inferior” Janusza Andrzeja Zajdla zasługuje na uwagę. Nie jestem ani znawczynią ani zwolenniczką fantastyki, choć zdarzało mi się czytać książki z tego gatunku. Był też w moim życiu okres, kiedy na pytanie o książkę, która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, wskazałabym „Solaris” Stanisława Lema. A dziś uświadomiwszy sobie, że po fantastykę sięgam bardzo rzadko, dochodzę do wniosku, że lepiej rzadko, niż wcale. Raz a dobrze!
„Limes inferior” Janusza A. Zajdla dostałam w formie audiobooka. I teraz, po wysłuchaniu powieści, żałuję, że nigdy wcześniej nie trafiłam na tą pozycję. A ma ona już 30 lat! Powiem wprost, futurystyczna wizja świata przedstawiona przez Janusz A. Zajdla przewyższa o niebo wszelkie hollywoodzkie matrixy. Jest czymś więcej, niż tylko fantastyką naukową, jest fantastyką socjologiczną. Oprócz fabuły, która niezwykle wciąga, wartością tej książki jest refleksyjność i subtelna ironia dotykająca nas, ludzi.
W „Limes inferior” z łatwością można odnaleźć odniesienia do literackich antyutopii (Aldousa Huxleya, George’a Orwella, którzy z kolei wzorowali się na Jewgieniju Zamiatinie). Symboliczne państwo Argoland budzi skojarzenia jednoznaczne. W Argolandzie wszystko jest precyzyjnie zaplanowane, uporządkowane i pilnowane. Ludzie przyporządkowani do swoich klas społecznych są trybikami w maszynie systemu. Nie ma mowy o buncie, chyba, że ten bunt jest również sterowany i kontrolowany.
Ludzkość powoli zmierza w kierunku automatyzacji życia. Każdy obywatel ma swój własny Klucz pełniący wszechstronną rolę: dowodu osobistego, karty płatniczej, klucza do drzwi. Każdego łatwo namierzyć dzięki Kluczowi, to ilość punktów zgromadzonych na nim daje życiową pozycję i możliwości. Człowiek przyporządkowany jest do odpowiedniej klasy, od szóstaków do zerowców, wedle poziomu inteligencji, gdzie zerowiec oznacza najwyższy stopień inteligencji i najlepszą klasę społeczną. W takim świecie żyje Sneer, inteligentny lifciarz, pomagający w zamian za cenne punkty zmienić swoją klasę chętnym czwartakom, czy szóstakom. Jego działalność oczywiście nie jest legalna. Ale w każdym doskonałym świecie działa przecież podziemie, półświatek, w którym można załatwić wszystko za odpowiednią kwotę.
Sneer jest sprytnym facetem, ukrywającym swoją prawdziwą klasyfikację. Jest osobą myślącą, szukającą szczeliny w tym uporządkowanym świecie. Spokoju mu nie daje myśl, czemu to wszystko ma służyć? Kto steruje tym automatycznym światem? Jednakże nie walczy z systemem, nie buntuje się, przeczuwa, że prawda o świecie leży gdzieś daleko. I próbuje znaleźć drogę do tej prawdy.
Co ciekawe Zajdel swojemu bohaterowi nadał imię, które ma związek z innym polskim pisarzem SF, zapomnianym Adamem Wiśniewskim. Wiśniewski wymyślił sobie pseudonim: Snerg, a Zajdel przekształcając je na Sneer uczynił w ten sposób ukłon w stronę Wiśniewskiego.
Janusz A. Zajdel wyjaśnia zasady funkcjonowania stworzonego przez siebie świata, buduje fabułę, która od początku zdaje się zmierzać do wyjaśnienia nurtujących Sneera pytań. Nie robi tego jednak cynicznie, złośliwie, nie wyczuwałam drwiny w języku pisarza. Wyczuwałam natomiast spokojny ton, wymowne obrazy, do których nie trzeba już dopisywać żadnych innych scenariuszy. „Limes interior” jest pełne symboli i metafor. Czytelnik wyławia z opowieści warstwę wykraczającą poza granice fantastyki. Istotnymi elementami są tu bowiem problemy natury moralno-filozoficznej, dotykające istoty ludzkiego życia. Ten głębszy sens opowieści Zajdla zdaje się być wysunięty na plan pierwszy. Ale takie są przecież zasady antyutopii, wskazywanie systemu rozwiniętego do granic możliwości, systemu ubezwłasnowolnienia ludzkości i konsekwencji takiego stanu rzeczy. Zajdel ukazuje tą dolną granicę (limes inferior) przyswajalności prawdy, za którą stoi coś, czego umysł ludzki nie jest w stanie ogarnąć znanymi sobie zmysłami czy wymiarami.
Mogłabym porównać Sneera do nocnego cowboya, który wiedzie samotniczy tryb życia, unikając tłumów. W tym hermetycznym stylu życia pojawia się nagle element niepokoju. Sneerowi będzie dane poznać prawdę o świecie, w którym przyszło mu żyć. Jednakże prawda będzie wymagała poświęcenia.
Jestem pod wielkim wrażeniem powieści Janusza Andrzeja Zajdla. I to nie dlatego, że w sposób mistrzowski przedstawił alternatywną wizję świata. Olbrzymią wartością „Limes inferior” jest alegoryczność. Nie budzi moich zastrzeżeń wybór Sneera, nie czułam zawiedzenia. Raczej rozumiałam to, co Sneerowi zostało objawione. Czułam ciężar tej prawdy, w obliczu której pozostaje chyba tylko podążyć za Alicją, która zaprowadzi nas do króliczej nory…
Zajdel pozostawia czytelnika z pewną niewiadomą, zakończenie jego książki jest dwuznaczne. I w tej dwuznaczności dostrzegam furtkę, którą każdy może sobie sam domknąć. Jaką ja wybrałam furtkę? Hm…
Teraz wiem, że bracia Wachowscy musieli się na kimś wzorować!
A w głosie lektora, aktora Michała Staszczaka, po prostu się zadurzyłam. Ech…
„Limes inferior” Janusza A. Zajdla dostałam w formie audiobooka. I teraz, po wysłuchaniu powieści, żałuję, że nigdy wcześniej nie trafiłam na tą pozycję. A ma ona już 30 lat! Powiem wprost, futurystyczna wizja świata przedstawiona przez Janusz A. Zajdla przewyższa o niebo wszelkie hollywoodzkie matrixy. Jest czymś więcej, niż tylko fantastyką naukową, jest fantastyką socjologiczną. Oprócz fabuły, która niezwykle wciąga, wartością tej książki jest refleksyjność i subtelna ironia dotykająca nas, ludzi.
W „Limes inferior” z łatwością można odnaleźć odniesienia do literackich antyutopii (Aldousa Huxleya, George’a Orwella, którzy z kolei wzorowali się na Jewgieniju Zamiatinie). Symboliczne państwo Argoland budzi skojarzenia jednoznaczne. W Argolandzie wszystko jest precyzyjnie zaplanowane, uporządkowane i pilnowane. Ludzie przyporządkowani do swoich klas społecznych są trybikami w maszynie systemu. Nie ma mowy o buncie, chyba, że ten bunt jest również sterowany i kontrolowany.
Ludzkość powoli zmierza w kierunku automatyzacji życia. Każdy obywatel ma swój własny Klucz pełniący wszechstronną rolę: dowodu osobistego, karty płatniczej, klucza do drzwi. Każdego łatwo namierzyć dzięki Kluczowi, to ilość punktów zgromadzonych na nim daje życiową pozycję i możliwości. Człowiek przyporządkowany jest do odpowiedniej klasy, od szóstaków do zerowców, wedle poziomu inteligencji, gdzie zerowiec oznacza najwyższy stopień inteligencji i najlepszą klasę społeczną. W takim świecie żyje Sneer, inteligentny lifciarz, pomagający w zamian za cenne punkty zmienić swoją klasę chętnym czwartakom, czy szóstakom. Jego działalność oczywiście nie jest legalna. Ale w każdym doskonałym świecie działa przecież podziemie, półświatek, w którym można załatwić wszystko za odpowiednią kwotę.
Sneer jest sprytnym facetem, ukrywającym swoją prawdziwą klasyfikację. Jest osobą myślącą, szukającą szczeliny w tym uporządkowanym świecie. Spokoju mu nie daje myśl, czemu to wszystko ma służyć? Kto steruje tym automatycznym światem? Jednakże nie walczy z systemem, nie buntuje się, przeczuwa, że prawda o świecie leży gdzieś daleko. I próbuje znaleźć drogę do tej prawdy.
Co ciekawe Zajdel swojemu bohaterowi nadał imię, które ma związek z innym polskim pisarzem SF, zapomnianym Adamem Wiśniewskim. Wiśniewski wymyślił sobie pseudonim: Snerg, a Zajdel przekształcając je na Sneer uczynił w ten sposób ukłon w stronę Wiśniewskiego.
Janusz A. Zajdel wyjaśnia zasady funkcjonowania stworzonego przez siebie świata, buduje fabułę, która od początku zdaje się zmierzać do wyjaśnienia nurtujących Sneera pytań. Nie robi tego jednak cynicznie, złośliwie, nie wyczuwałam drwiny w języku pisarza. Wyczuwałam natomiast spokojny ton, wymowne obrazy, do których nie trzeba już dopisywać żadnych innych scenariuszy. „Limes interior” jest pełne symboli i metafor. Czytelnik wyławia z opowieści warstwę wykraczającą poza granice fantastyki. Istotnymi elementami są tu bowiem problemy natury moralno-filozoficznej, dotykające istoty ludzkiego życia. Ten głębszy sens opowieści Zajdla zdaje się być wysunięty na plan pierwszy. Ale takie są przecież zasady antyutopii, wskazywanie systemu rozwiniętego do granic możliwości, systemu ubezwłasnowolnienia ludzkości i konsekwencji takiego stanu rzeczy. Zajdel ukazuje tą dolną granicę (limes inferior) przyswajalności prawdy, za którą stoi coś, czego umysł ludzki nie jest w stanie ogarnąć znanymi sobie zmysłami czy wymiarami.
Mogłabym porównać Sneera do nocnego cowboya, który wiedzie samotniczy tryb życia, unikając tłumów. W tym hermetycznym stylu życia pojawia się nagle element niepokoju. Sneerowi będzie dane poznać prawdę o świecie, w którym przyszło mu żyć. Jednakże prawda będzie wymagała poświęcenia.
Jestem pod wielkim wrażeniem powieści Janusza Andrzeja Zajdla. I to nie dlatego, że w sposób mistrzowski przedstawił alternatywną wizję świata. Olbrzymią wartością „Limes inferior” jest alegoryczność. Nie budzi moich zastrzeżeń wybór Sneera, nie czułam zawiedzenia. Raczej rozumiałam to, co Sneerowi zostało objawione. Czułam ciężar tej prawdy, w obliczu której pozostaje chyba tylko podążyć za Alicją, która zaprowadzi nas do króliczej nory…
Zajdel pozostawia czytelnika z pewną niewiadomą, zakończenie jego książki jest dwuznaczne. I w tej dwuznaczności dostrzegam furtkę, którą każdy może sobie sam domknąć. Jaką ja wybrałam furtkę? Hm…
Teraz wiem, że bracia Wachowscy musieli się na kimś wzorować!
A w głosie lektora, aktora Michała Staszczaka, po prostu się zadurzyłam. Ech…
Wiesz jak zachęcić do książki:D. Z fantastyką mam podobnie, ponieważ sięgam po nią raz na jakiś czas, ale za to po pozycje, które trzeba obowiązkowo przeczytać:)
OdpowiedzUsuń"Limes inferior" po recenzji bardzo mi się spodobał:)
Pozdrawiam!!
Ja niestety jestem uprzedzona do fantastyki, choć bardzo chciałabym spróbować poznać jakąś klasykę, coś co mogłoby mnie zachęcić do tego typu literatury. I tu mam pytanie, czy sądzisz, że ta książka jest odpowiednia jako początek w przygodzie z tym gatunkiem? :)
OdpowiedzUsuńJa niestety jestem uprzedzona do fantastyki, choć bardzo chciałabym spróbować poznać jakąś klasykę, coś co mogłoby mnie zachęcić do tego typu literatury. I tu mam pytanie, czy sądzisz, że ta książka jest odpowiednia jako początek w przygodzie z tym gatunkiem? :)
OdpowiedzUsuńJak miło, że ktoś jeszcze oprócz mnie czyta/słucha Zajdla.
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam też inne jego książki, wydawnictwo Aleksandria znakomicie je wydało.
Post skierowany dla tych co już przeczytali :)
OdpowiedzUsuńOdświeżyłem sobie tą książkę po wielu latach i muszę przyznać że odkryłem ją na nowo, doszedłem do pewnej konkluzji (której nie mogłem będąc dzieckiem wydobyć).
Książka napisana w latach 79-80 domyślam się że w tym okresie twórczość była poddawana ścisłej kontroli cenzora. Lecz wydaje mi się że A.Zajdel ukrył pewien przekaz informację dla ludzi żyjących w tych czasach. Gdyby spojrzeć na ukazany świat w skali mikro - zamienić Argoland na Poland, a tą tajemniczą siłę tak potężną że nie można się jej przeciwstawić tylko zaakceptować, "fanatyków swojej idei", "narzucającej model życia uznawany przez nich za najlepszy"... "tylko nieliczni znają prawdę i dbają o to by reszta żyła w przekonaniu że to nasze działania - dla ich dobra"...To?. Dla ludzi żyjących dziś ten przekaz nic nie niesie - gdyż znamy prawdę, ale w tamtym okresie świadomość "masy" musiała być inna...