"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

niedziela, 4 grudnia 2011

"Niech zawiruje świat' - Colum McCann

„Nigdy nie jest za późno, aby szukać Nowego Świata, naszym celem jest żeglować poza zachód słońca i kąpielisko wszystkich gwiazd zachodnich...” A. Tennyson

Przyciągnął mnie tytuł tej powieści, piękny, romantyczny, poetycki. „Niech zawiruje świat” – czułam, że ta powieść będzie stanowić literacką ucztę. Bo jakże inaczej mogłoby być, skoro sam tytuł mnie zaczarował. Jak się wkrótce dowiedziałam, tytuł powieści to cytat z poematu lorda Alfreda Tennysona (1809-1892) „Locksley Hall”, a ten z kolei powstał pod wpływem „Zawieszonych wierszy” – siedmiu długich poematów arabskich napisanych w VI wieku. To mnie jedynie utwierdziło, że powieść irlandzkiego pisarza będzie wartościową lekturą.

W „Niech zawiruje świat” Columa McCanna świat dosłownie zawirował wokół pewnego autentycznego wydarzenia. Kilka historii o mieszkańcach Nowego Jorku zostało połączonych pośrednio lub bezpośrednio i swój punkt styczności znalazło jednego dnia, niby zwyczajnego, niby nieszczególnie wyróżniającego się spośród milionów dni powszednich. A jednak! To niesamowite, jak płynnie można powiązać na pozór niezwiązane ze sobą ludzkie losy. To niesamowite, z jaką gracją i zwinnością można żonglować czyimś życiem, aby uzyskać piorunujący efekt. Colum McCann stworzył powieść wielowątkową, wielowarstwową, ale i jednolitą i solidnie osadzoną w realiach Nowego Jorku z początku lat 70. XX wieku. Czytając „Niech zawiruje świat” wprost daje się poczuć upalne powietrze pewnego sierpniowego dnia 1974 r.

Dokładnie 7 sierpnia 1974 r. niejaki Philippe Petit dokonał rzeczy niemożliwej. Przeszedł po stalowej linie rozpiętej pomiędzy nieistniejącymi już wieżami World Trade Center w Nowym Jorku. Spacerował wysoko nad miastem wywołując w obserwujących go ludziach tysiące emocji. To właśnie on stał się jednym z bohaterów powieści Columa McCanna, jedynym autentycznym bohaterem. Pozostałe postaci z „Niech zawiruje świat” zostały stworzone, ale są tak krwiste, że aż wydają się prawdziwe. Od Phillipe’a Petita wyróżnia je tylko zwyczajność, nie dokonały one żadnych nadzwyczajnych wyczynów. Jednakże wzbudzają w czytelniku równie wielkie emocje, każdy z bohaterów książki McCanna wydaje się być kimś wyjątkowym.

Nie ulega wątpliwości, że „Niech zawiruje świat” to swoisty hołd oddany mieszkańcom Nowego Jorku, dla których pamiętny dzień 11 września 2001 r. to już symbol narodowy. Powieść Irlandczyka to także przepiękny portret miasta, portret uchwycony w zupełnie innym dniu – 27 lat wcześniej. Różnorodność nowojorskiej metropolii została wiernie oddana, dzięki czemu ten portret jest naprawdę wyjątkowy. Zaskakuje on głębią, trafnością opisów, różnorodnością kolorów i przede wszystkim naturalnością i realizmem. McCann nie silił się na tworzenie nadzwyczajnych i mało realnych historii, o nie. Jego opowieści o mieszkańcach Nowego Jorku, to opowieści o zwyczajnych ludziach, mających zwyczajne życie, trudne dzieciństwo, tragiczną młodość, mających dramatyczne doświadczenia i pragnienia tlące się w ludzkich duszach tak samo pod każdą szerokością geograficzną. McCann umiejscowił swoje historie, jakby osadzał planety na orbicie słońca. Słońcem stał się człowiek na linie, a planetami krążącymi wokół niego zostały nowojorskie prostytutki, dzieci jednej z nich, irlandzki duchowny pomagający tym prostytutkom, jego brat, który właśnie przypłynął z Irlandii, małżeństwo artystów – wolnych ptaków, pewien sędzia mający sądzić Phillipe’a Petita i jego żona, którzy stracili w Wietnamie syna, a także inne matki, które nie zobaczyły już nigdy swoich synów poległych w służbie ojczyźnie. I każda historia z wymienionych postaci przyciąga tak, jak przyciągają odległe planety, kiedy patrzymy nocą w niebo marząc o lepszym świecie. Losy bohaterów książki Columa McCana zostały spięte klamrą miejsca i czasu oraz wyjątkowego zdarzenia, w cieniu którego życie wielu ludzi w dniu 7 sierpnia 1974 r. toczyło się niespiesznie, zwyczajnie, bez żadnych niespodzianek.

Przyznam, że natchnęła mnie ta powieść; zaczarowała swoim ciepłem. To przejmująca lektura, która zasługuje na szczególną uwagę. Czytałam ją z przyjemnością, smakowałam poszczególne rozdziały, budowałam sobie w wyobraźni wizję Nowego Jorku z tamtego okresu. Czułam więź z jego mieszkańcami. Niespieszna akcja i pełen refleksyjności styl to atuty, o których nie mogę nie wspomnieć. „Niech zawiruje świat” to książka szczególnie dla tych czytelników, którzy są spragnieni naturalnego piękna, którym nie wystarcza szara rzeczywistość za oknem. I pomimo nierzadko smutnych historii, których tu nie brakuje, wymowa tej powieści jest niezwykle budująca i pełna nadziei. Nie tej wątłej i materialnej, ale tej unoszącej się ponad dachami drapaczy chmur.

Polecam zajrzeć na stronę i obejrzeć zdjęcia spacerującego po linie Philippe'a Petita. Robią wrażenie!

4 komentarze:

  1. Zdjęcia są rzeczywiście niezwykłe, a raczej to, co na tych zdjęciach. Ciarki miałam. Ten gość nie ma absolutnie lęku przestrzeni czy wysokości. Jak ptak.

    OdpowiedzUsuń
  2. A film widziałaś? "Człowieka na linie"? Rekonstruujący ten słynny spacer po linie rozciągniętej między WTC?
    Nie wiedziałam, że jest książka o Peticie. Na pewno ją przeczytam, jak tylko nadarzy się okazja, a Tobie polecam film. Widziałam go kilka tygodni temu i przyznaję, że to była uczta. Nawiasem mówiąc dvd można kupić za całe 9.99 w Merlinie, więc nie jest to jakaś wygórowana kwota.

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnes, prawda, niesamowity facet!

    Zosiu, wiedziałam wcześniej o filmie, czytałam o nim, ale dzięki za namiar na Merlina, hehe skusiłam się i kupiłam, a że teraz jest promocja, więc dorzuciłam film do zakupów i będę go wkrótce mogła obejrzeć! :)) Ciesze się. Dzięki! A książka nie jest tylko o P.P. On stał się jedynym z bohaterów, autor na końcu tłumaczy, że wykorzystał jego wyczyn.

    OdpowiedzUsuń
  4. To książka jak dla mnie i okładka super:)
    Uwielbiam Nowy York w literaturze.
    Widziałam film "Człowiek na linie" więc tym bardziej jestem ciekawa jak autor wplótł jego osobę w swój twór.

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.