Gdybym miała określić książkę poetycką „AltissimumAbiectum” jednym słowem, powiedziałabym, że jest ona męska. Wyczuwam niezwykle silny, męski punkt widzenia świata, męski sposób odczuwania życia i zmagania się z własnymi słabościami. Męski – bynajmniej nie oznacza pozbawiony subtelności i wrażliwości. Zarówno obrazy Krzysztofa Schodowskiego jak i wiersze Karola Samsela zbudowane są z kruchej i delikatnej materii, ich natura tylko powierzchownie jest szorstka i bez czucia. W tym męskim świecie jest sporo miejsca na nostalgię, sentyment, żal, niepokój, dialog z samym sobą i nie tylko. W wierszach rozmowy są prowadzone z dystansem, męski podmiot liryczny nie nazywa nigdy wprost swoich pragnień. Te pragnienia są wyczuwalne w nastroju i grafikach, których dotyczą. Bo wiersze stanowią nierozerwalną część z obrazem. Czytam i patrzę, patrzę i czytam. Twarze z grafik nie krzyczą, nie starają się za wszelką cenę mówić o sobie, są pokorne wobec widza. Wydaje mi się, że świat w „AltissimumAbiectum” ma tylko jedną stronę. Jest nieco ponury, nie znajduję tu radosnych tonów. Jest głęboka melancholia przeplatana elementami gorzkiego wyznania. Ktoś mógłby powiedzieć, że Schodowski oraz Samsel wzajemnie się inspirują. Ale moim zdaniem każdy z nich ma swój sposób na wyrażanie siebie (siebie, jako autora-artystę). Obaj mają jednak jeden wspólny mianownik: tworzą i budują w skupieniu, w spokoju, w olbrzymiej pokorze. W ich świecie nic nie jest przypadkowe, wszystko ma swoje miejsce, wszystko pasuje do reszty, nie ma zbędnych treści. Ta precyzyjność w układaniu przekazu, momentami niosąca lekką grozę, pozwala mi sądzić, że tych dwóch panów ma w sobie coś ze staromodnych eleganckich dżentelmenów. Próbuję, jako kobieta o nieco innej wrażliwości, przeniknąć do ich świata. Próbuję zrozumieć ich przekaz. Nieco się gubię w tej mrocznej stylistyce, momentami brakuje mi oddechu, ale nie upadam. Badam przestrzeń zawieszoną pomiędzy obrazem a wierszem i dotykam tego, co zostało ukryte w ciszy pomiędzy. O ile dobrze rozumiem tytuł „AltissimumAbiectum” to właśnie pomiędzy skrajnościami znajduje się wymiar, którego dotknęli autorzy. Podoba mi się to uczucie niepokoju, które mi towarzyszy, gdy biorę ten tomik do ręki. Podoba mi się nastrój, ten męski świat, w którym, o dziwo, znajduję cząstkę siebie.
Strony
"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."
"Malina" Ingeborg Bachmann
Bardzo dobry tekst. Zapraszam na nowy blog www.recenzjeizwiastuny.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, cieszę się, że własnie w taki sposób odbiera Pani ten tomik... Kłaniam się :)
OdpowiedzUsuńJa również dołączam się do Krzysztofa i bardzo Pani dziękuję. To miała być książka męska i bardzo staroświecka. Wielką radością jest dla mnie to, że Pani tak ją oceniła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :).
O. Interesujące.
OdpowiedzUsuń