Kolega w pracy sprawił mi dziś wielką niespodziankę. Przyniósł mi maleńką książeczkę. Ciut większą niż dłoń. Cieniutką i niepozorną. „Japońskie wiersze o śmierci” wydane w 1991 roku w Wydawnictwie Miniatura. Czarne kartki ze srebrnym drukiem skrywają ulotne dziełka sztuki – wiersze o śmierci. Haiku o śmierci! Przedmowę napisał Marek Has, czytamy w niej m. in. te słowa:
„(…) Wywodząc się z ducha buddyzmu zen, widzącego taniec życia i śmierci jako połączenie aspektów jednej rzeczywistości, wiersze śmierci stały się w kulturze japońskiej swoistą konwencją, której podporządkowanie się było niepisanym obowiązkiem każdego poety. (…) Będąc pożegnaniem życia i świata, stanowią jednocześnie ich największą afirmację, afirmację nie kończącego się strumienia powstawania i znikania. Są przejawem miłości do ulotnego piękna świata i prostoty, w której się ono wyraża. Śmierć w tych wierszach nie jest pełną grozy ostatecznością, lecz furtką ku wyzwoleniu, przejściem w inny wymiar – nieskończony, wszechprzenikający akt istnienia, wyrażający się nieskończonym łańcuchem narodzin i śmierci, jest jak rozpuszczający się płatek śniegu w bezkresie oceanu, jak rosa znikająca z liści i kwiatów wraz z pierwszym promykiem słońca. Śmierć w tych wierszach nie jest demoniczna i przerażająca. Przeciwnie, jest przyjazna, delikatna i łagodna.”
Jakże odmienne od naszego słowiańskiego (i europejskiego w ogóle) jest to podejście do śmierci. Jakże kojące i bezpretensjonalne. Zamiast pisać długie i mądre elegie, wystarczy niekiedy kilka słów, aby wyrazić nastrój i moment pożegnania ze światem. Japońskie wiersze śmierci – Jisei – są w swojej prostocie tak piękne, jak wschód i zachód słońca, jak krople deszczu spływające po szybie, jak spadające z drzewa liście…
MASAHIDE (1656-1723)Mój dom spłonął
I nic już
nie zasłania księżyca
SAIKAKU (1660-1730)
Pożyczę sobie promyk księżyca
na tę podróż
tysiąca mil
SHUSKIKI (1668-1725)
Budzę się i widzę
kolorowy irys
z mego snu
ONITSURA (1660-1738)
Zwróć mi moje marzenie, kruku!
Księżyc który obudził mnie
znów jest zamglony
BANEN (1825-1905)
Wiosna wstąpiła
do mojego świata
Żegnajcie!
przepiękne
OdpowiedzUsuńno i Mono...
:)
Ooooo, cudnie xD
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że napisałaś o tym tomiku!
Irys z mojego snu :) Mam nadzieję, że tak będzie naprawdę. Potem, kiedyś, mam jednak nadzieję, że nie za szybko.
OdpowiedzUsuńPrzyjemne to wszystko i smakowite
OdpowiedzUsuń