„Moja droga – usiłowałem jej wytłumaczyć – myślę, że motywy kierujące postępkami człowieka nigdy nie bywają całkowicie jasne ani dla innych, ani dla niego samego. Jeśli chodzi o mnie, ja po prostu to lubię. Jestem ciekawy, chcę wiedzieć. Patrzę może nieco inaczej niż inni na nasza dymiącą i owrzodzoną planetę. Widzę szamoczącego się człowieka, który chce rozbić ściany więzienia własnych ograniczeń, tkwiących w nim samym. A mimo to zafascynowany jest sobą. Człowieka, który jest pyszny, butny i dumny ze swych osiągnięć, a przecież to wszystko nie tak. Chcę zrozumieć dlaczego jest tak, a nie inaczej. Szukam źródła. Pierwotne kultury nie skażone przez cywilizację i religię są właśnie dla mnie takim źródłem poznania.”
Zacznę od Dogonów, bo oni są tu najważniejsi. Dogonowie to plemię zamieszkujące okolice uskoku Bandiagara na południu Mali w Afryce Zachodniej. Są ludem rolniczym, a ich kultura nie zmieniła się przez setki lat. Dogonowie wierzą, że ich przodkowie przybyli na Ziemię bardzo dawno temu w kosmicznej arce z gwiazdy, którą nazywają „Po-Tolo”, a którą naukowcy identyfikują z Syriuszem (najjaśniejsza gwiazda w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa). Zadziwiająca jest ich wiedza astronomiczna dotycząca układu podwójnego gwiazdy Syriusz A i B, ale wiedzą też m.in. o pierścieniach Saturna i czterech głównych księżycach Jowisza. Dogonowie twierdzą, że wiedzę tę przekazali im mieszkańcy kosmosu zwani Nommo, którzy dawno temu przybyli na Ziemię, właśnie z okolic Syriusza. To brzmi, jak opowieść science-fiction, nieprawdaż? Wielu naukowców zajmowało się tajemniczą kosmogonią Dogonów, raz ogłaszając niepodważalne dowody potwierdzające autentyczność ich wierzeń, innym razem obalając te wierzenia. Jaka jest prawda? Prawda jest zawsze względna...
Dlaczego wspominam o Dogonach? Nie dlatego, że ostatnio ogromnie mnie fascynuje temat pochodzenia naszego świata, naszej cywilizacji. Nie dlatego, że próbuję was skłonić do przemyśleń w tej kwestii. Każdy wierzy w to, co jest mu najbliższe, albo jest powszechne i uznawane za jedynie słuszne. To kwestia wyboru. Mamy wolną wolę, a więc możemy się jednak zastanowić, czy aby wiedza, którą nas karmiono i która weszła do naszego krwioobiegu, jest prawdą? Czy może są rzeczy, o których dla dobra ludzkości mówić nie należy, aby nie siać paniki. Wszak ludem niedoinformowanym rządzi się najłatwiej...
Wspominam o Dogonach, ponieważ ich wierzenia posłużyły za kanwę opowieści „Trzecia cywilizacja” Adama Wiśniewskiego-Snerga. Jako że Snerga pokochałam miłością niewytłumaczalną i mam już wszystkie jego książki przeczytane (zostały mi tylko opowiadania), mogę śmiało stwierdzić, że ja również mam wątpliwości co do tego, czy Snerg jest rzeczywistym autorem „Trzeciej cywilizacji”. Wielu miłośników twórczości Snerga twierdzi, że dwie wydane pośmiertnie książki – „Oro” oraz „Trzecia cywilizacja” – zostały podpisane nazwiskiem Snerga, aby dorzucić coś jeszcze do jego niezwykle skromnego dorobku literackiego, ale nie wyszły spod jego pióra. Muszę się zgodzić z tymi, którzy wątpią w autorstwo Snerga, bowiem „Trzecia cywilizacja” kompletnie nie pasuje mi do jego stylu. Również warstwa moralno- filozoficzna, która u Snerga jest niezwykle wymowna, w „Trzeciej cywilizacji” wydaje mi się zbytnio uproszczona, a nawet nieco naiwna.
No, ale nie mi rozstrzygać, czy faktycznie Adam Wiśniewski-Snerg napisał „Trzecią cywilizację”.
Sama książka budzi mieszane uczucia, fabuła wciąga, opowiedziana historia intryguje, ale niestety nie mogę jej zaliczyć do wartościowych lektur. Ot, zwykła rozrywkowa science-fiction. Aczkolwiek nie żałuje czasu jej poświęconego. Pewien potencjał dostrzegam. Z pewnością opowiedziana historia rozwija wyobraźnię i skłania do refleksji. Kosmogonia Dogonów, tak jak i wierzenia wielu innych ludów, to fascynujący temat. Przekazywane przez dziesiątki pokoleń wierzenia religijne z czasem ulegają zniekształceniu. Każde następne pokolenie być może dodaje coś od siebie, pierwotne legendy mogą ewoluować, ale jądro pozostaje w stanie niezmienionym. W nim ukryta jest pierwotna historia.
„Trzecia cywilizacja” bazuje na wierzeniach Dogonów. Przenosi ich mitologię na grunt literacki. Niejaki Tom Burns, inżynier pracujący w Mali, poza pracą zawodową poświęca się swojej pasji archeologicznej i etnograficznej. Pewnego razu w jego ręce trafia tajemnicza obręcz z metalopodobnego tworzywa, którą kupuje na targu od jednego z Dogonów, a która okazuje się urządzeniem do zapisu osobowości.
„Jest to urządzenie do zapisu osobowości – podjął Papadukulos. – Nie wiem, czy mnie rozumiecie? Każdy z nas odbiera sygnały z otaczającego go świata za pośrednictwem doznań zmysłowych. Wszystko, co dociera do mózgu, przetworzone zostaje na bioprądy i „zapisane” w szarych komórkach. Ten zapis doznań gromadzony systematycznie przez całe życie tworzy naszą osobowość. Obręcz służyła do zdublowania zapisu. Wszystkie sygnały docierające do mózgu były jednocześnie „notowane” w pamięci umieszczonej w obręczy...”
Tom Burns wraz ze swoim przyjacielem przeprowadzają eksperyment, dzięki któremu Tomowi udaje się poznać zapis obręczy. Tu rozpoczyna się opowieść właściwa, a mianowicie historia przybycia na Ziemię Nommo – ragona Dogonu, który postanowił uratować choć część swoich rodaków przed kataklizmem zagrażającym ich planecie. Nommo przybywa na Ziemię i tworzy tu nową cywilizację, a my czytelnicy „Trzeciej cywilizacji” mamy możliwość w telegraficznym skrócie obejrzeć narodziny naszej własnej cywilizacji, a właściwie starożytnych cywilizacji, których liczne ślady rozsiane na wszystkich kontynentach niesamowicie nas fascynują.
Oczywiście alternatywna historia stworzenia podwalin naszej cywilizacji jest bogata w liczne wątki, dotyka wielu motywów powtarzalnych i charakterystycznych dla dziesiątków znanych nam systemów religijnych i kultur w ogóle. Bazuje na odwiecznym motywie walki dobra ze złem. Ale i bada psychikę i złożoność ludzkiej osobowości.
„Czym jesteśmy, my ludzie? – myślałem. Co robimy w tym zimnym, bezwzględnym kosmosie? Czyżbyśmy byli pomyłką natury, przypadkiem bez precedensu? A może jesteśmy jednym z ogniw łańcucha kolejnych przemian? Może człowiek, ta garść materii obdarzona świadomością, jest jądrem zagadki bytu? Może w którymś ze swych wcieleń będzie miał moc i wiedzę tworzenia światów?”
Czy daję wiarę tej alternatywnej historii? To nie jest najważniejsze, bowiem wyobrażeń o pochodzeniu świata jest mnóstwo. Zakładanie, że akurat biblijna kosmogonia jest jedynie słuszna i prawdziwa, jest jak twierdzenie, że Ziemia wciąż stanowi centrum wszechświata. Nasza cywilizacja to cywilizacja amnezji. Nie pamiętamy, co było i nie będziemy pamiętać tego, co będzie.
Warto spojrzeć nocą w gwiazdy i zastanowić się nad sensem, nad rzekomą wyjątkowością naszego gatunku. Warto myśleć. Spójrzcie na to piękne zdjęcie gwiazdozbioru Wielkiego Psa, ta najjaśniejsza gwiazda to właśnie Syriusz.
Zacznę od Dogonów, bo oni są tu najważniejsi. Dogonowie to plemię zamieszkujące okolice uskoku Bandiagara na południu Mali w Afryce Zachodniej. Są ludem rolniczym, a ich kultura nie zmieniła się przez setki lat. Dogonowie wierzą, że ich przodkowie przybyli na Ziemię bardzo dawno temu w kosmicznej arce z gwiazdy, którą nazywają „Po-Tolo”, a którą naukowcy identyfikują z Syriuszem (najjaśniejsza gwiazda w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa). Zadziwiająca jest ich wiedza astronomiczna dotycząca układu podwójnego gwiazdy Syriusz A i B, ale wiedzą też m.in. o pierścieniach Saturna i czterech głównych księżycach Jowisza. Dogonowie twierdzą, że wiedzę tę przekazali im mieszkańcy kosmosu zwani Nommo, którzy dawno temu przybyli na Ziemię, właśnie z okolic Syriusza. To brzmi, jak opowieść science-fiction, nieprawdaż? Wielu naukowców zajmowało się tajemniczą kosmogonią Dogonów, raz ogłaszając niepodważalne dowody potwierdzające autentyczność ich wierzeń, innym razem obalając te wierzenia. Jaka jest prawda? Prawda jest zawsze względna...
Dlaczego wspominam o Dogonach? Nie dlatego, że ostatnio ogromnie mnie fascynuje temat pochodzenia naszego świata, naszej cywilizacji. Nie dlatego, że próbuję was skłonić do przemyśleń w tej kwestii. Każdy wierzy w to, co jest mu najbliższe, albo jest powszechne i uznawane za jedynie słuszne. To kwestia wyboru. Mamy wolną wolę, a więc możemy się jednak zastanowić, czy aby wiedza, którą nas karmiono i która weszła do naszego krwioobiegu, jest prawdą? Czy może są rzeczy, o których dla dobra ludzkości mówić nie należy, aby nie siać paniki. Wszak ludem niedoinformowanym rządzi się najłatwiej...
Wspominam o Dogonach, ponieważ ich wierzenia posłużyły za kanwę opowieści „Trzecia cywilizacja” Adama Wiśniewskiego-Snerga. Jako że Snerga pokochałam miłością niewytłumaczalną i mam już wszystkie jego książki przeczytane (zostały mi tylko opowiadania), mogę śmiało stwierdzić, że ja również mam wątpliwości co do tego, czy Snerg jest rzeczywistym autorem „Trzeciej cywilizacji”. Wielu miłośników twórczości Snerga twierdzi, że dwie wydane pośmiertnie książki – „Oro” oraz „Trzecia cywilizacja” – zostały podpisane nazwiskiem Snerga, aby dorzucić coś jeszcze do jego niezwykle skromnego dorobku literackiego, ale nie wyszły spod jego pióra. Muszę się zgodzić z tymi, którzy wątpią w autorstwo Snerga, bowiem „Trzecia cywilizacja” kompletnie nie pasuje mi do jego stylu. Również warstwa moralno- filozoficzna, która u Snerga jest niezwykle wymowna, w „Trzeciej cywilizacji” wydaje mi się zbytnio uproszczona, a nawet nieco naiwna.
No, ale nie mi rozstrzygać, czy faktycznie Adam Wiśniewski-Snerg napisał „Trzecią cywilizację”.
Sama książka budzi mieszane uczucia, fabuła wciąga, opowiedziana historia intryguje, ale niestety nie mogę jej zaliczyć do wartościowych lektur. Ot, zwykła rozrywkowa science-fiction. Aczkolwiek nie żałuje czasu jej poświęconego. Pewien potencjał dostrzegam. Z pewnością opowiedziana historia rozwija wyobraźnię i skłania do refleksji. Kosmogonia Dogonów, tak jak i wierzenia wielu innych ludów, to fascynujący temat. Przekazywane przez dziesiątki pokoleń wierzenia religijne z czasem ulegają zniekształceniu. Każde następne pokolenie być może dodaje coś od siebie, pierwotne legendy mogą ewoluować, ale jądro pozostaje w stanie niezmienionym. W nim ukryta jest pierwotna historia.
„Trzecia cywilizacja” bazuje na wierzeniach Dogonów. Przenosi ich mitologię na grunt literacki. Niejaki Tom Burns, inżynier pracujący w Mali, poza pracą zawodową poświęca się swojej pasji archeologicznej i etnograficznej. Pewnego razu w jego ręce trafia tajemnicza obręcz z metalopodobnego tworzywa, którą kupuje na targu od jednego z Dogonów, a która okazuje się urządzeniem do zapisu osobowości.
„Jest to urządzenie do zapisu osobowości – podjął Papadukulos. – Nie wiem, czy mnie rozumiecie? Każdy z nas odbiera sygnały z otaczającego go świata za pośrednictwem doznań zmysłowych. Wszystko, co dociera do mózgu, przetworzone zostaje na bioprądy i „zapisane” w szarych komórkach. Ten zapis doznań gromadzony systematycznie przez całe życie tworzy naszą osobowość. Obręcz służyła do zdublowania zapisu. Wszystkie sygnały docierające do mózgu były jednocześnie „notowane” w pamięci umieszczonej w obręczy...”
Tom Burns wraz ze swoim przyjacielem przeprowadzają eksperyment, dzięki któremu Tomowi udaje się poznać zapis obręczy. Tu rozpoczyna się opowieść właściwa, a mianowicie historia przybycia na Ziemię Nommo – ragona Dogonu, który postanowił uratować choć część swoich rodaków przed kataklizmem zagrażającym ich planecie. Nommo przybywa na Ziemię i tworzy tu nową cywilizację, a my czytelnicy „Trzeciej cywilizacji” mamy możliwość w telegraficznym skrócie obejrzeć narodziny naszej własnej cywilizacji, a właściwie starożytnych cywilizacji, których liczne ślady rozsiane na wszystkich kontynentach niesamowicie nas fascynują.
Oczywiście alternatywna historia stworzenia podwalin naszej cywilizacji jest bogata w liczne wątki, dotyka wielu motywów powtarzalnych i charakterystycznych dla dziesiątków znanych nam systemów religijnych i kultur w ogóle. Bazuje na odwiecznym motywie walki dobra ze złem. Ale i bada psychikę i złożoność ludzkiej osobowości.
„Czym jesteśmy, my ludzie? – myślałem. Co robimy w tym zimnym, bezwzględnym kosmosie? Czyżbyśmy byli pomyłką natury, przypadkiem bez precedensu? A może jesteśmy jednym z ogniw łańcucha kolejnych przemian? Może człowiek, ta garść materii obdarzona świadomością, jest jądrem zagadki bytu? Może w którymś ze swych wcieleń będzie miał moc i wiedzę tworzenia światów?”
Czy daję wiarę tej alternatywnej historii? To nie jest najważniejsze, bowiem wyobrażeń o pochodzeniu świata jest mnóstwo. Zakładanie, że akurat biblijna kosmogonia jest jedynie słuszna i prawdziwa, jest jak twierdzenie, że Ziemia wciąż stanowi centrum wszechświata. Nasza cywilizacja to cywilizacja amnezji. Nie pamiętamy, co było i nie będziemy pamiętać tego, co będzie.
Warto spojrzeć nocą w gwiazdy i zastanowić się nad sensem, nad rzekomą wyjątkowością naszego gatunku. Warto myśleć. Spójrzcie na to piękne zdjęcie gwiazdozbioru Wielkiego Psa, ta najjaśniejsza gwiazda to właśnie Syriusz.
zdjęcie pochodzi z: http://www.astronoce.pl/artykuly.php?id=50
Jakoś nie mogę się przekonać do science fiction jeśli chodzi o literaturę, co innego filmy o tej tematyce, które pochłaniam nałogowo.
OdpowiedzUsuńDobra recenzja, ale mimo owego potencjału, o którym wspomniałaś raczej nie będę poświęcać jej więcej czasu.
Podoba mi się tutaj, zostanę dłużej. Dodaję do obserwowanych.
I zapraszam do siebie, mojego nowego miejsca z kulturą wszelkiej maści:
zaakcentowana.blogspot.com
Daniken zdaje się pisał o Dogonach i ich wierzeniach. Ale o czym on nie pisał...
OdpowiedzUsuńPodziwiam pasję snergową - rzeczywiście masz już wszystko obczytane? No no.